Tomasz Jaśkowiec, Piękno

/ 9 marca, 2020/ Artykuły, Tomasz Jaśkowiec

Piękno którego nie znamy

Kilka, a może już nawet kilkanaście lat temu słyszałem piosenkę, której refren wbił mi się mocno w pamięć, a zaczynał się słowami: „Nadchodzi Pan, otoczony aniołami, pięknem którego nie znamy …”. Te słowa bardzo mnie poruszyły gdyż zdawałem sobie sprawę, że prawdziwe piękno, to niebiańskie, otaczające Jezusa, jest mi prawie zupełnie nieznane. To był dla mnie pewnego rodzaju szok. Jest piękno, które nie sposób opisać naszymi słowami, bo jest inne niż wszystko co znamy z tej ziemi. Jest szczęście którego tylko nieliczni doświadczają. Jest pokój i radość serca o których wielu mówi, ale tylko niektórzy wiedzą co to znaczy żyć w nich na co dzień. Co jakiś czas praktycznie od pierwszego mojego zetknięcia się z Bogiem ta właśnie myśl powraca do mnie pod różnymi postaciami.

Gdybym miał przedstawić ją fragmentem z Nowego Testamentu wybrałbym 1Kor 2,7-9; (i to w przekładzie Biblii Tysiąclecia wydanie drugie) który brzmi tak:

1Kor 2:7-9 bt2 „Lecz głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, tę, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej, tę, której nie pojął żaden z władców tego świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały; lecz właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.

Gdybym miał wybrać jakiś fragment ze Starego Testamentu zaproponowałbym Iz 53,10-12; (również w przekładzie Biblii Tysiąclecia wydanie drugie) który brzmi:

Iz 53:10-12 bt2 „Spodobało się Jahwe zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Jahwe spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie. Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz, za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za przestępcami.”

Dawniej czytałem Tysiąclatkę i dlatego teraz cytuję z tego przekładu chociaż dzisiaj zalecałbym ostrożność przy korzystaniu z tego przekładu, bo widać w nim ludzką ingerencję (czym nowszy tym gorszy). Biblia Warszawska podobnie oddaje ten fragment mówi jednak o nasyceniu się poznaniem tego światła, natomiast Biblia Gdańska mówi o owocu pracy Jego duszy (chodzi tutaj o Jezusa). Pomyślmy o tym, że u Boga jest „światło” którym może nasycić się dusza i doświadczyć ukojenia i szczęścia po wypełnieniu woli Boga, po wypełnieniu Jego woli. To zanurzenie w Bogu jest jakby owocem przejścia przez krzyż, czyli uśmiercenie pożądań i popędów swej cielesności (Łk 9,23).

Gdybym miał posłużyć się przykładem, aby zobrazować tą myśl, to również wybrałbym przykład Jezusa idącego na krzyż za mnie, ale w moim pierwotnym zrozumieniu. Przed moim nawróceniem krzyż Jezusa był dla mnie zupełnie niezrozumiały i raczej jawił mi się jako miejsce okropnego cierpienia. Jednak gdy się nawróciłem zobaczyłem go jako wyraz wielkiej miłości Boga do człowieka. To naprawdę wielka demonstracja niezwykłej Bożej miłości. To też zupełnie inna miłość niż ta, którą znałem jako największe piękno na ziemi. Szokowało mnie to, że Bóg który jednym słowem mógł zgładzić całą rasę ludzką, a drugim stworzyć nową nie chciał tego uczynić, a raczej gotów był zrobić coś zupełnie wykraczającego poza standardy mojej logiki. Bóg nie musiał tego robić, ale chciał. Jednocześnie ratując i wywyższając ludzi objawił całemu stworzeniu swoją prawdziwą naturę miłości, obnażył kłamliwą naturę diabła równocześnie osądzając go, odzyskał też wszystko co diabeł zagrabił człowiekowi niszcząc siłę każde jego dzieła i odwracając owoce jego działania na swoją korzyść. Takie zrozumienie niezasłużonej miłości Boga do mnie zupełnie mnie zaskoczyło. Wiedziałem, że ja bym tak nie postąpił, a to na co patrzę daleko przewyższało swą czystością i szlachetnością wszystko co było mi znane. To łagodne objawienie Bożej miłości pokruszyło moje serce i jego chęć bronienia się przed nią (Prz 25,15). To piękno wcześniej mi nieznane zaczęło kształtować moje życie upodabniając mnie do siebie lub przejmując mnie dla siebie. Czułem się przez nie zdobyty i to mnie cieszyło.

Gdybym miał przedstawić owe piękno za pomocą jakiegoś obrazu, to powiedziałbym, że są ludzie którzy nie widzą od urodzenia i nigdy nie mogli podziwiać np. piękna zachodzącego słońca. Można im go opisywać, ale to raczej nie na wiele się zda, bo oni nie rozumieją czym jest światło, albo kolory. Nie sposób też ten rodzaj piękna przełożyć na dotyk, słuch, smak lub powonienie, które są im znane. Tak też jest z wszystkimi osobami, które nigdy nie zakosztowały piękna przyszłego wieku. Nie wiedzą co tracą, nie rozumieją o czym mówią inni, a nawet jeżeli nam przytakują, to i tak mają na myśli zupełnie co innego niż ci którzy doświadczyli rozkoszy obcowania z Bogiem. Dlatego też Słowo Boże mówi: „Skosztujcie i zobaczcie jak dobry jest Bóg …” (Ps 34,9). Kto tego nie zrobi ten nie wie czego słucha lub o czym mówi. Jest ślepy na to piękno i idzie za własnym wyobrażeniem, a niejednokrotnie nawet prowadzi innych podobnych mu ludzi. Ich los jest jednak przesądzony wiadomo bowiem, że razem w dół wpadną (Mt 15,14). Podobnych ślepców, którzy nie wiedzą o czym mówią, a chcą nauczać innych, namnożyło się w naszych czasach. Tak wielu ludzi ma tak wiele do powiedzenia, a tak niewielu wie o czym mówią. Ignorujmy pozerów, a szukajmy świadków osobiście znających Boga i Jego piękno.

Gdybym miał się jeszcze odwołać do jakiejś historyjki lub przykładu z życia wziętego przytoczyłbym własne próby zobaczenia głębi w obrazkach narysowanych techniką trójwymiarową. Początkowo po jakimś okresie wpatrywania się w taki obrazek wydawało mi się, że widzę to co powinien on przedstawiać, byłem wręcz tego pewien. Trwało to niezbyt długo, dopóki nie udałem się do tych, którzy naprawdę widzieli co kryje się na tym obrazku (było to pół kuli odwróconej kulistą częścią do dołu, a z płaskiej powierzchni wyrastały cztery wzniesienia, góry, czy szczyty, po jednym z każdej ćwiartki tej półkuli). Gdy posłuchałem ich rozmów o tym co widzą (a widzieli to samo) zdałem sobie sprawę, że ja tego nie widzę. Wróciłem do swojego pokoju i patrzyłem w tą kartkę, aż zobaczyłem to samo. Jaka była moja radość wtedy, a nawet zachwyt nad głębią którą tworzy trzeci wymiar. Śmiałem się też z mojego wcześniejszego złudzenia, że już to zobaczyłem, chociaż wtedy budowałem sobie w swojej wyobraźni jakiś obraz którego oczekiwałem z kropek i znaków zapisanych tylko w dwóch wymiarach. Podobnie dzisiaj gdy słucham wielu kazań lub czytam pozornie mądre opracowania mam to samo wrażenia, że owi mówcy lub autorzy tych tekstów malują przed moimi oczami swoje wizje tylko w oparciu o dwa wymiary: rozum i emocje zupełnie nie dostrzegając duchowego znaczenia różnych treści biblijnych (trójwymiarowy obraz widziany w dwóch wymiarach również wygląda nijak). Dlatego z takich nauczycieli nie ma większego, albo w ogóle żadnego, bo pozostają ślepi na prawdziwe piękno które nie jest im znane, a często nawet nie zdają sobie sprawy z jego istnienia. Próbują swoimi zmysłami ogarnąć to, co dla zmysłów ludzkich jest niepojęte jak dla osoby niewidomej od urodzenia kolory. Prawdziwymi perłami w tym całym błocie doczesności są duchowe nauczania ludzi, którzy wiedzą o czym mówią, a ich rady są prawdziwą pomocą dla tych, którzy tego piękna szukają.

Bywa też tak, że ktoś kiedyś widział, ale teraz już nie widzi. Z nim da się porozmawiać o pięknie, które pozostało w jego pamięci. To jednak jest tylko wspomnienie, bo prawdziwe szczęście, radość i pokój ducha trzeba przeżywać każdego dnia. Wspomnienia nie są w stanie zastąpić nam rzeczywistości. Brak jedności z Jezusem, którą się kiedyś miało może pogłębiać naszą frustrację, albo pobudzać naszą tęsknotę za tym co utraciliśmy, no chyba że ktoś poszedł za innym rodzajem piękna dając się odwieść od tego najwspanialszego do jego różnorodnych odbić i obrazów w świecie doczesnym. Zaszczepione w nas nowe życie nie jest nam dane tylko dla naszego dobrego samopoczucia, czy szczęścia lecz jest zadatkiem szczęścia obiecanego w przyszłości. Gdy to co doczesne przeminie piękno Dzieci Bożych będzie jaśnieć chwałą Chrystusa który mieszka w ich sercach. To zdarzenie Biblia nazywa zmartwychwstaniem wierzących.

Można też nie znać osobiście piękna Chrystusa i nie doświadczać szczęścia z przebywania z Nim, ale wiedzieć o tej możliwości z Biblii. Na podstawie opisów, symboli, czy porównań zawartych w Bożym Słowie można wyobrazić sobie piękno świata duchowego, a nawet zrozumieć wiele prawd duchowych. Jednak ich prawdziwą wartość i piękno docenia się dopiero w pełni gdy zaczyna się doświadczać obecności i objawień Ducha Świętego.

Tak więc proces narodzenia się na nowo i wzrastania w wierze i miłości można porównać do ciąży, czyli nowego życia powstającego w łonie kobiety (jak w naszym ciele powstaje duchowe życie, którego celem jest samodzielna egzystencja (J 1,10-13; 3,3-8; 1Kor 15,35-58). Podobnie pięknym obrazem tej samej rzeczywistości jest proces wzrastania ziarna pszenicy wrzuconego w ziemię. Musi ono obumrzeć, aby mogło wykiełkować, urosnąć i wydać plon (J 12,24-26). Podobne przesłanie zawiera w sobie biblijne, a zarazem przyrodnicze słowo metamorfoza obrazujące piękny proces przepoczwarzania się gąsienicy w motyla (Rz 12,2; 2Kor 3,18). Cechą wspólną wszystkich tych procesów jest potrzeba doprowadzenie ich do końca (poczęcia do porodu, ziarna do plonu, gąsienicy do motyla, nowego życia w nas do zmartwychwstania w Chrystusie), bo tylko wówczas podjęty trud gwarantuje osiągnięcie wspaniałego celu. Kto nie zachwyci się pięknem Chrystusa i nie rozkocha w Jego sprawiedliwości temu będzie bardzo trudno poddać się Bogu i pozwolić Mu się kształtować z godnie z Jego wolą. To miłość pcha nas do posłuszeństwa, chociaż w początkowym okresie umysł zwracał nasze serce do Jezusa, aby mogło się Nim zachwycać. To wspaniały cud jak wszystkie wcześniej wspomniane doczesne przykłady. To tylko Bóg potrafi i na tym Mu zależy, abyśmy przylgnęli do Niego i dali się przemienić na podobieństwo Jego Syna Jezusa Chrystusa.

Nie myślmy więc o pięknie spraw doczesnych, ludzi czy zjawisk, ale szukajmy dawcy tego piękna, czyli Jezusa przez którego wszystko zostało stworzone i który jest obrazem piękna samego Boga. On jest stwórcą i dawcą wszelkiego piękna i dobra dlatego do Niego winniśmy się zwracać.

Kol 1:15-19 tpnt „On jest obrazem niewidzialnego Boga, pierworodnym całego stworzenia. Gdyż w Nim zostało stworzone wszystko w niebiosach i na ziemi, widzialne i niewidzialne, czy to trony, czy to panowania, czy to przywódcy, czy to władze, wszystko przez Niego i dla Niego jest stworzone. A On jest przed wszystkimi i wszystko w Nim razem zaistniało. On też jest głową ciała, Kościoła, On jest początkiem, pierworodnym z umarłych, aby sam we wszystkim stał się pierwszy; Gdyż Bóg miał upodobanie, aby w Nim zamieszkała cała pełnia,

Nie o to bowiem chodzi, aby zobaczyć, czy doświadczyć niebiańskiego piękna, ale o to, aby przejść do wieczności z Chrystusem, pięknem i majestatem Go otaczającym, a nie skończyć w ogniu piekielnym. To co na ziemi jesteśmy w stanie doświadczyć jest tylko zapowiedzią rzeczy przyszłych. Kto ich doświadczył wie, że Królestwo Boże istnieje, a jego piękno nie ma ziemskiego pochodzenia lecz jest dowodem realności nieba, które już dzisiaj jesteśmy w stanie po części przyjmować do naszych serc.

Paweł był jednym z tych ludzi, który wiedział o czym mówi i pisze. Osobiście doświadczył zarówno spotkania z Jezusem Królem (Dz 9,3-7) jak też osobistego krzyża i jego owocu (Gal 2,20; Flp 3,8-11), a nawet trzeciego nieba (2Kor 12,1-6). Jednak jego celem było przejście do obiecanej chwały w wieczności (Flp 1,23; 2Tym 4,7-8). To coś czego wartości nie można przecenić i nic nie może się z tym równać (Rz 8,18). Dlatego winniśmy wytrwale biec tak jak on w tym samym kierunku nie zrażając się trudnościami, cierpieniami, czy innymi przeciwnościami losu, bo życie wieczne istnieje. Kto wierzy obietnicom Boga tego nie zawiedzie jego nadzieja (Apk 21,1-8).

Ap 21:1-8 tpnt „I widziałem nowe niebo i nową ziemię; bowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i nie ma już morza. A ja, Jan, widziałem miasto święte, Nowe Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, które jest przygotowane jako oblubienica przyozdobiona dla swojego męża. I słyszałem potężny głos z nieba, mówiący: Oto przybytek Boga z ludźmi, i zamieszka z nimi; a oni będą Jego ludem, i sam Bóg będzie z nimi – ich Bóg. I otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu; i nie będzie już śmierci, ani bólu, ani krzyku, ani znoju już nie będzie; gdyż pierwsze rzeczy odeszły. A siedzący na tronie powiedział: Oto wszystko nowe czynię. I mówi mi: Napisz, bo te słowa są prawdziwe i godne zaufania. I powiedział mi: Stało się. Ja jestem Alfa i Omega, początek i koniec. Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody życia. Kto zwycięży, odziedziczy wszystko, i będę mu Bogiem, a on będzie mi synem. A tchórzliwym i niewierzącym, i czyniącym obrzydliwości, i mordercom, i nierządnikom, i czarownikom, i bałwochwalcom, i wszystkim kłamcom ich dział będzie w jeziorze, które płonie ogniem i siarką; to jest śmierć druga.”

Tego więc szukajmy co jest w górze nie przywiązując się do piękna doczesnego, bo ono przeminie, a my będziemy żyli wiecznie o ile tylko w miłości i pracy dla Pana nie ustaniemy. On jest Stwórcą i Panem wszystkiego, On też będzie sądził każde stworzenie (Ps 96; Dz 17,24-31). Zaufajmy objawieniu jakie przyniósł nam na świat Jezus Chrystus, bo godzien jest tego, aby Mu wierzyć (Heb 11,1-3). Kto zaś wie o czym mówię, bo ma to życie w sobie, ten niech troszczy się o to, aby go nie stracić. Wiarą przyjmujemy Bożą łaskę i dzięki wierze trwamy w Jezusie Chrystusie, a On nas kształtuje przez Swego Ducha tak jak sam chce. Nie mamy wpływu na Boże dzieło w nas, ale mamy wpływ na naszą wiarę dzięki której rozpoczęta przez Boga w nas praca będzie trwała, aż wyzwoleni zostaniemy z naszych doczesnych ciał, a przyobleczemy się w nowe, duchowe, niebiańskie ciała (Flp 3,20-22).

Hbr 11:1-3 tpnt „Wiara więc jest istotą tego, w czym pokładamy nadzieję, przekonaniem o rzeczach, których nie widzimy; Przez nią przodkowie otrzymali chlubne świadectwo. Przez wiarę rozumiemy, że światy zostały utworzone słowem Boga, z tego, co niewidzialne stało się to, co widzialne.” …

Jeżeli już trwamy w Nim jak winna latorośl w swoim krzewie (J 15,1-15) to nie zapominajmy o tym, aby nie przestawać Go poznawać i wzrastać w Jego miłości (Oz 6,6) zapominając niejednokrotnie o tym co piękne i ważne na tej ziemi, aby skupić się wyłącznie na Nim (Ps 45,11-12). To miłość, cześć i wywyższenie jakie każdy powinien pielęgnować do Jezusa w swoim sercu (J 4,23-24) aż przyjdzie. Chrześcijaństwo to nie tylko określony sposób życia, ale przede wszystkim określona Bożym Słowem postawa serca, postawa czci i miłości do Boga w pełnym poddaniu się Jego woli. On jest nie tylko naszym Bogiem i Panem, ale również naszym Przyjacielem i Oblubieńcem, a związek z Nim Biblia przyrównuje do małżeństwa. Teraz trudno jest opisać piękno miłości i jedności duchowych nowożeńców, ale z pewnością rzeczywistość przerośnie nasze oczekiwania (Jk 4,5; Ef 5,31-32).

Ja wiem, że gdzieś tam daleko w świecie duchowym jest piękno zupełnie mi nieznane zwane Królestwem Niebieskim, a w Nim Stwórca wszelkiego dobra, piękna i sprawiedliwości, Król Chwały Jezus Chrystus zasiadający na tronie Swojego Ojca – Boga Wszechmogącego. To mój Pan.