3. Tomasz Jaśkowiec, Znaczenie krzyża Chrystusa

/ 4 marca, 2017/ Tomasz Jaśkowiec

O krzyżu Jezusa Chrystusa napisano już tak wiele różnego rodzaju opracowań, iż wydaje się, że już wszystko w tej kwestii zostało wyjaśnione. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Oczywiście każdy wierzący rozumie, że podstawą jego zbawienia jest ofiara Jezusa złożona właśnie na krzyżu, ale bardzo niewielu potrafi przełożyć jej znaczenie na życie codzienne. Co bowiem znaczy podążanie drogą krzyża? Przecież nie chodzi tu tylko o różnego rodzaju cierpienia i doświadczenia mające nas duchowo rozwijać i oczyszczać z naszego egoizmu, ale przede wszystkim właściwą postawę nie tylko względem Boga, ale też i ludzi. Droga krzyża prowadzi nas do pełnego złamania naszej dumy, wartości i samodzielności i ma też swój praktyczny wymiar. Łatwo jest mówić o służbie i uniżeniu, a dużo trudniej wziąć się za miotłę lub szmatę i posprzątać co trzeba, albo skosić trawnik, czy podnieść papierek leżący przy wejściu do zboru. Długo można się zachwycać postawą Jezusa, który obmył swoim uczniom nogi w chwili kiedy to żaden z nich nie chciał się podjąć tej czynności zarezerwowanej dla służby względem swoich współbraci, a dużo trudniej Go w tym naśladować. Łatwiej pomodlić się o potrzeby brata lub siostry, niż dać im to co jest im konieczne do życia, bo to przecież dla nas jakaś strata, ale tacy jesteśmy. Chętniej doceniamy własne wysiłki czy kazania, a w pracy i życiu innych szybko znajdujemy niedociągnięcia. Nie chodzi o to, aby chwalić wszystko i wszystkich niezależnie od tego jak wygląda prawda, ale o pewien dystans do siebie samego i zaspakajania swoich pragnień. Krzyż jest bowiem symbolem obdarcia z wszelkiej własnej chwały, po to aby chwalić Boga bezwzględnym posłuszeństwem Jego Słowu. Chociaż dużo o tym mówimy, to wciąż łatwiej i chętniej modlimy się o własne potrzeby, ewentualnie błogosławieństwo dla najbliższych, niż dla wrogów, prześladowców i nieprzyjaciół. Cóż zatem szczególnego czynimy, czyż i poganie tego nie czynią (Mt 5,44-48)?

Tylko Jezus Chrystus w doskonały sposób wypełnił wolę Swojego Ojca. On też stał się naszym niedoścignionym przykładem równocześnie samemu będąc doskonałym odbiciem Ojca. Tak więc upodabniając się do Syna stajemy się coraz bardziej podobni do Ojca, a wszystko dzieje się przy wsparciu Ducha Świętego, który nas wspiera i zna najlepiej zarówno Ojca jak i Syna (1Kor.2.10-11). Jezus po to się narodził, aby przez swą ofiarę na krzyżu świat pojednać z Bogiem i stać się ratunkiem dla tych którzy pójdą Jego śladami (2Kor 5,19-20). Krzyż stoi nie tylko w centrum życia Jezusa Chrystusa, ale również każdego Jego ucznia. On jest siłą i mocą naszego chrześcijaństwa (1Kor.1,18), chociaż bardzo niewiele osób wie co to naprawdę znaczy. Wielu tęskni za mocą z nieba pragnąc oglądać cuda i znaki, ale ich nie widzą, bo źle szukają (1Kor 1,22-24). Duch Święty nie zstępuje na każdego, kto ma jakieś ambicje duchowe, a jedynie na tych, którzy pragną szczerze służyć Bogu (Dz 5,30-32). Obietnica ta została dana wszystkim ludziom, ale ma swoje warunki (Dz 2,38-39). Zesłanie Ducha Świętego było ewidentnym dowodem faktu, że Mesjasz zasiadł na tronie chwały w niebie, o czym wszyscy Żydzi dobrze wiedzieli, a nawet sam Jezus to zapowiadał (J 7,37-39). Duch Święty zstępuje więc tam, gdzie Jezus Chrystus jest wywyższany, czyli tam gdzie Słowo Boże wprowadza się w życie niezależnie od ceny jaką trzeba za to zapłacić (Dz 5,29), gdzie łamie się swoją wolę, aby pełnić wolę Boga jak to też Jezus uczynił (J 5,19-24). Nie widzę w Biblii żadnej możliwości posiadania lub dysponowania mocą Boga, a jedynie możliwość oddania się na służbę Bogu i pozwolenie, aby On działał przez nas jak sam chce (Gal 2,19-20). W tym celu jak Paweł trzeba złamać własne „ja”, czyli własny egoizm i egocentryzm rezygnując ze wszystkiego co się Bogu nie podoba (Heb 11,1-8; 2Tym 2,17-20). Innej drogi nie ma, a dwoma pójść się nie da (Prz 28,18). Jesteśmy na ziemi jak ziarno, które ma w ziemi tylko jedno zadanie, obumrzeć, aby wydać plon obfity (J 12,24-26).

Związek pomiędzy śmiercią, czyli złamaniem i obfitością wylewającej się mocy dzięki temu złamaniu dostrzegamy też w Starym Testamencie. Gdy wychodzący z niewoli Izrael szemrał z powodu braku wody, Bóg udzielił im jej, a wypłynęła ona z rozłupanej skały, a tą skałą był Chrystus (4Mż 20,8-11; 1Kor 10,1-4). Wspominam to wydarzenie, aby pokazać nie tylko jego symbolikę, ale również zależność tych wydarzeń. Złamanie skały (ciała Jezusa Chrystusa) wydało wielką obfitość wody (Ducha Świętego). W pierwszym przypadku starczyło wody dla co najmniej trzech milionów ludzi (to musiał być ogromny strumień), a w drugim Ducha Świętego wystarczy dla wszystkich którzy przyjdą do Chrystusa i to w obfitości. Co zatem znaczy trwanie w Chrystusie? Czy nie jest to podążanie Jego śladami, czyli trwanie w Jego nauce? Podobnie jak Jezus mamy tylko jeden prawdziwy cel w życiu: całkowite uśmiercenie własnych pragnień, aby żyć dla Boga i uratować swe dusze. Jest to możliwe tylko dzięki mocy płynącej z krzyża Jezusa Chrystusa, czyli przebaczeniu naszych grzechów, wejściu w przymierze z Bogiem i przyjęciu Ducha Świętego. To zaś musi się dokonać indywidualnie w życiu każdego człowieka, gdyż ofiara Jezusa nie działa automatycznie ale musi zostać przez wiarę przyjęta. To wielka łaska dana nam za darmo, jednak nie koniec lecz początek naszej drogi. Reszta jest kwestią poznania i wierności naszemu Stwórcy, oraz świadomej i wytrwałej współpracy z Duchem Świętym, a to już ma swoją cenę, czasami nawet wysoką. Cóż nam jednak pozostaje? Unikając drogi krzyża wyrzekamy się jej mocy rezygnując z ofiarowanej nam łaski (2Tym 3,2-5). Każdy bowiem kto nie bierze swego krzyża, tak jak Jezus wziął swój, nie jest Go godzien (Mt.10.38). Bez ofiary Jezusa na krzyżu nic nie bylibyśmy w stanie uczynić, ale bez osobistego przyjęcia jej poprzez wzięcie swego krzyża, zaparcie się siebie i naśladowanie Go nic nam ona nie pomoże (Gal 5,2-4). Nie da się tego zastąpić żadnymi ofiarami, przestrzeganiem jakichkolwiek praw, czy odprawianiem żadnych obrzędów. Wola Ojca jest jasna, mamy być jak Chrystus. Określenie „droga krzyża” znaczy też tyle, że nie tylko raz umieramy, ale każdego dnia umieramy łamiąc zachcianki i pragnienia swego serca po to, aby pełnić Jego, a nie swoją wolę (1Kor 15,21). Obrazem zawartego przez nas przymierza z Bogiem jest chrzest wodny symbolizujący nasze zanurzenie się w śmierć Chrystusa, po to, aby powstać do nowego życia w miłości i posłuszeństwie Bogu Ojcu tak jak to czynił Jezus Chrystus (Rz 6,2-6). Wszystko to zaś ma ogromną, wieczną zapłatę od Boga, której nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić (1Kor 2,7-11). Nie znam innej drogi do mocy Bożej jak tylko poprzez złamanie serca dla Boga.

Tomasz Jaśkowiec