Tomasz Jaśkowiec, Problemy uczciwych charyzmatyków
Żyjemy w bardzo ciekawych czasach i trudno powiedzieć, czy jest to naszym błogosławieństwem, czy przekleństwem. Kultura XXI wieku jest też bardzo złożona. Obserwujemy nie tylko rozkwit zainteresowania starożytnymi religiami, ale również wszystkim, co ma swoje korzenie na Wschodzie. Tak jakby „człowiek Zachodu” zmęczył się już swoim materializmem i szukał nowych wrażeń na innych płaszczyznach. Jako społeczeństwo fascynuje nas wszystko, co jest mistyczne, magiczne, czy w jakimkolwiek sensie tajemnicze. Nie boimy się sięgać po jogę, medytacje, wróżby czy sztuki walki bez zrozumienia ich natchnienia. Interesuje nas buddyzm, hinduizm, a nawet okultyzm. Chcemy czerpać z różnych źródeł to, co wydaje nam się najlepsze, czyli równocześnie nie mamy zamiaru porzucać zachodniego stylu życia pełnego dobrobytu, wygody i próżności, które lubimy. Ogromny postęp techniczny zmusił nas do szybszego życia, a dążenie do szeroko pojętego sukcesu nie zostawia nam zbyt wiele czasu na szukanie prawdziwego sensu życia. Oprócz wszechwładnego kultu pieniądza widzimy rozkwit kultu ciała, fascynację jego pięknem i możliwościami, umiłowanie rozkoszy cielesnej, szukanie łatwego szczęścia, oraz powszechne zakwestionowanie absolutów i relatywizm, czyli względność wszelkich wartości, co w środowisku chrześcijańskim przejawia się tym, że każdy sam dobiera sobie nauki biblijne, które uznaje za prawdę, a odrzuca to, co mu nie odpowiada. Nie trudno także dostrzec popularności ruchów o skrajnych poglądach i powszechną emancypację kobiet, a nową religią naszych czasów stała się świecka nauka, z której teoriami mało kto odważa się dyskutować. Na topie jest być nowoczesnym niezależnie od tego, kto czym się zajmuje. Nasza kultura to zlepek różnych kontrastów, które połączone z poczuciem wolności i pragnieniem samorealizacji zaowocowały między innymi wielką obfitością bardzo różnych ruchów religijnych i pseudo religijnych, nie mówiąc już o tych organizacjach, które otwarcie wyrzekają się Stwórcy.
Garść historii
Jednym z najpotężniejszych przedstawicieli ruchów religijnych, który w różnym stopniu i formie przeniknął praktycznie do wszystkich denominacji nazywających się chrześcijańskimi jest ruch charyzmatyczny powstały na samym początku XX wieku i znany jako ruch pentekostalny lub inaczej zielonoświątkowy. Pomimo dwóch wojen światowych, zimnej wojny z komunizmem, wielkiego kryzysu światowego oraz rozkwitu demokracji ruch ten nieustannie rośnie i obecnie jest największym wyznaniem protestanckim, oraz drugim co do wielkości wyznaniem chrześcijańskim na świecie, po Kościele rzymskokatolickim. Czy jednak dzieje się tak, bo mamy do czynienia z wyjątkowym działaniem Boga, czy może przyczyn tego fenomenu należy szukać gdzie indziej, to już nie jest takie oczywiste. Zobaczmy zatem od czego się zaczęło i na jakim gruncie wyrosło to dzieło. Jego początki sięgają roku 1901 i wiążą się z dziwnym połączeniem społecznego oczekiwania na powtórne przyjście Chrystusa związanego z przełomem wieków, zniechęceniem do tradycyjnych form religijności, afroamerykańską żywiołowością i ekspresją, (czyli śpiewem, tańcem, oklaskami, podniesionymi rękami) oraz spirytyzmem. Co więcej założyciele tego ruchu (Charles Fox Parham ze szkoły biblijnej w Topece, oraz William Seymour prowadzący przebudzenie przy Azusa Street w Los Angeles 1906 rok) byli uwikłani w różne niejasne sprawy, nawet jeden z nich w proces o homoseksualizm, co nie stawia zarówno ich, jak i początków tego ruchu w dobrym świetle. Trudno bowiem mówić w takich okolicznościach o ich wyjątkowości, świętości lub szczególnie bliskich relacjach z Bogiem. Wspomniane miejsca nie były również jakimiś oazami biblijnego chrześcijaństwa charakteryzującymi się szczególną wiarą, poznaniem, miłością, wiernością czy szlachetnością. Wydawać by się mogło, że w tamtym czasie było wiele innych miejsc, w których można by się było spodziewać dotknięcia Bożego bardziej niż tam. Nie znajduję również w tamtym środowisku większych oznak bogobojności i zależności od nauki Słowa Bożego, a raczej pragnienie mocy duchowej, chęć zmian i nowych doświadczeń. W pewnym sensie możemy nawet powiedzieć, że po fakcie dopuszczono się tam próby przedefiniowania chrześcijaństwa, kładąc jego akcenty inaczej niż były one rozłożone dotychczas, przez co również zmieniono naukę apostolską, w której Kościół Chrystusa trwał od początku (Dz 2,42). Prawdę mówiąc całe zamieszanie zaczyna się od wielu błędów i rośnie na zupełnie niewłaściwym gruncie ludzkich oczekiwań czegoś wielkiego. Nie tak się wcześniej zaczynały prawdziwe Boże przebudzenia. Podobno, jak ogłoszono światu, początkowo jedna osoba (Agnes Ozman), a później kilkadziesiąt, a nawet kilka tysięcy innych doświadczyło czegoś, co ze względu na rzekome pojawienie się „daru mówienia innymi językami” skojarzono z wylaniem Ducha Świętego, jakie miało miejsce w wieczerniku w dzień pięćdziesiątnicy. Starając się wytłumaczyć to zjawisko przyjęto koncepcję tzw. drugiego błogosławieństwa następującego po nawróceniu. Nazywano je różnie: całkowite uświęcenie, doskonała miłość, chrześcijańska doskonałość lub czystość serca. John Fletcher jako pierwszy nazwał je chrztem w Duchu Świętym. Było to przeżycie, które miało przynosić duchową moc i wewnętrzne oczyszczenie. W moim odczuciu, patrząc z dzisiejszej perspektywy, wyglądało to jak droga do Boga na skróty. Zamiast umartwiania własnego ego, odrzucania grzechów i walki z własną cielesnością zaproponowano ludziom „duchową windę” mającą za zadanie wynieść ich bez większego wysiłku z ich strony w bezpośrednią obecność Boga. To naprawdę kusząca oferta i trudno się dziwić, że spragnieni Boga ludzie szybko i masowo na nią zareagowali. Problem w tym, że prowadziła ich ona w zupełnie przeciwną stronę niż biblijna nauka o krzyżu (1 Kor 1,22-24). Co więcej popełniono tutaj jeden z niedopuszczalnych błędów, a mianowicie pozwolono na to, aby przeżycie, jakiego doświadczono stało się miarą prawdy. Rodził się nowy sposób myślenia i wartościowania rzeczywistości: Skoro coś działa, to jest prawdą. Tymczasem to prawda objawiona w Biblii powinna weryfikować każde przeżycie, a nie odwrotnie (Mt 7,15-18; Hbr 4,12). Czegoś doświadczono, a później dobudowano do tego teologię rzekomo opartą o naukę i wydarzenia biblijne. Tak też zaczęto rozgłaszać po całej Ameryce i dalej epokę, że nastał czas nowego wylania Ducha Świętego na ludzi. W nasze strony wspomniane idee charyzmatyczne dotarły między innymi poprzez Thomasa Balla Barratta – metodystycznego pastora z Norwegii nazwanego później Zielonoświątkowym apostołem zachodniej Europy. Stamtąd ruch ten dotarł bardzo szybko również na obecne tereny Polski, gdzie początkowo rozwijał się najprężniej na dolnym Śląsku.
Podczas gdy Żydzi znaków się domagają, a Grecy mądrości poszukują, my zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie zgorszenie, a dla pogan głupstwo, natomiast dla powołanych – i Żydów, i Greków, zwiastujemy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą. (1 Kor 1,22-24)
Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi! Po ich owocach poznacie ich. Czyż zbierają winogrona z cierni albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo rodzić złych owoców, ani złe drzewo rodzić dobrych owoców. (Mt 7,15-18)
Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca; (Heb 4,12)
Zadziwiający przyrost
Trudno powiedzieć co stoi za fenomenalnym wzrostem ruchu charyzmatycznego, którego tempo i przyrost są oszałamiające. Zadziwiające jest również to, że Jezus mówił, abyśmy wchodzili przez wąską bramę, bo szeroka jest ta droga, która wiedzie na zatracenie (Mt 7,13-17). Ten nakaz sugeruje, że niewielu będzie prawdziwych chrześcijan. Czy to możliwe, aby te dziesiątki milionów ludzi często rozbawionych w swoim odczuciu nową przygodą z Bogiem podążało do piekła? (Iz 5,13-16). To bardzo prawdopodobne. Co więcej Biblia nazywa wierzących garstką lub małą trzódką oddzieloną od tego świata i idącą jakby pod prąd światowej modzie, o czym też się często zapomina (Jk 4,4-7). Ruch charyzmatyczny nie dość, że jest ogromny, to wcale nie oddziela się od światowych trendów, stylu życia i zasad funkcjonowania. To zaś rodzi spekulacje, jakoby swoją wielką popularność ruch charyzmatyczny zawdzięczał wsparciu demonicznemu, a nie tylko modzie, atrakcyjnej formie, czy psychomanipulacji. Charyzmatycy ze swą ideą przeniknęli nie tylko do zborów protestanckich, ale również do Kościoła prawosławnego i katolickiego. W 1967 roku w Pittsburghu powstała katolicka odnowa charyzmatyczna zwana też odnową w Duchu Świętym, która w Europie została otoczona opieką duszpasterską przez belgijskiego kardynała Leona Josepha Suenensa, a w Polsce jednym z najbardziej znanych jej propagatorów był ks. Franciszek Blachnicki będący również twórcą i organizatorem katolickiego ruchu Oaza. Tak też powstała druga fala charyzmatyczności w strukturach katolickich, która w zdecydowanej większości kontrolowana jest przez hierarchię KRK i zupełnie lub w jakimś stopniu trzyma się jej doktryny lub zasad funkcjonowania. Z tego właśnie powodu trudno mówić o jej chrześcijańskiej autentyczności, chociaż w początkowym okresie było sporo grup radykalnej odnowy funkcjonujących niezależnie od tego zwierzchnictwa i starających się trzymać nauki Biblii. W zdecydowanej większości zostały jednak spacyfikowane lub odłączyły się od struktur KRK. Tak też zarówno zbory zielonoświątkowe, jak i odnowa charyzmatyczna charakteryzują się ogromną różnorodnością pod wieloma względami, ale jedna rzecz jest wspólna – chrzest Duchem Świętym, potwierdzany najczęściej darem mówienia innymi językami, ale o tym troszkę później. Dość znaczącą rolę odgrywają również proroctwa, działające identycznie jak tłumaczenia języków oraz wszelka inna forma objawiania woli Boga, silne przywództwo, oraz złudzenie ciągłego komunikowania się z Duchem Świętym. Z czasem powstała jeszcze trzecia fala charyzmatyczności liczona od wydarzeń z Toronto Blessing w 1994 roku, a skupiona głównie wokół ruchu wiary i ewangelii sukcesu, chociaż nie tylko. W moim odczuciu to już zupełnie nie ma nic wspólnego z biblijnym chrześcijaństwem, a jedynie podszywa się pod nie. Dużo psychologii, oszustw, hipnozy, dziwnych doznań takich jak padanie w duchu, święty śmiech, zwierzęce zachowania, dziwne objawienia i proroctwa, pseudo uzdrowienia, a nawet wskrzeszenia których nie sposób udowodnić, masowe wyciąganie pieniędzy od ludzi i manipulacja, przepych, skandale, kłamstwa, kampanie namiotowe i telewizyjne show, itd. … jednym słowem to dziwaczny i bardzo niebezpieczny koktajl duchowy. Gdy przyrost pierwszej i drugiej fali trochę słabnie ta trzecia rozchodzi się po świecie w zastraszającym tempie i ma już wielu zwolenników również w naszym kraju. Najbardziej znane nazwiska tego ruchu to John Osteen, Kenneth Hagin, Kenneth Copeland, Benny Hinn, Joel Osteen, Heidi Baker, Rodney Howard-Browne, Todd Bentley, Randy Clark, John i Carol Arnott, Bill Johnson, Mike Bickle, Todd White, Rick Warren, Joyce Meyer, Andrew Wommack, Joseph Prince, itd. … (Bardzo dużo ciekawych informacji można znaleźć na stronie: Ulica Prosta: http://ulicaprosta.net/, do zweryfikowania których szczerze polecam. Nawet na katolickiej stronie zwiedzeni.pl zgromadzono sporo filmów i informacji o liderach ruchu wiary, ich wyczynach, oraz przedziwnych oznakach mocy duchowej, ale nie Bożej. Wy którym zależy na Bogu – trzymajcie się od takich rzeczy z daleka). Każda z fal wydaje się być coraz większa i coraz mocniejsza w swoim oddziaływaniu na ludzi, a równocześnie coraz bardziej bezbożna. Osobiście przestrzegam przed angażowaniem się w nauki i praktyki tych pseudo apostołów, proroków i nauczycieli. Błędem wydaje mi się jednak wsadzanie wszystkich trzech fal do jednego worka i wyciąganie względem nich wspólnych wniosków. W trzeciej fali znaczenie Biblii jest szczątkowe i wiele rzeczy bardzo różni się od tego, co widzimy w dwóch pierwszych falach. Tam nie ma określonych zasad i wszystko w ich doktrynie wydaje się płynne, chociaż praktyki, jakie stosują są do siebie podobne. Z pewnością widać w tamtym środowisku wiele zjawisk ponadnaturalnych, ale naprawdę radziłbym trzymać się od nich z daleka. Dalej chciałbym się skupić na dwóch pierwszych falach, bo trzecia nie wydaje mi się godna chociażby omawiania.
Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują. Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi! Po ich owocach poznacie ich. Czyż zbierają winogrona z cierni albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo rodzić złych owoców, ani złe drzewo rodzić dobrych owoców. (Mt 7,13-17)
Dlatego mój lud pójdzie w niewolę, bo nic nie rozumie, jego szlachetni umrą z głodu, a jego pospólstwo uschnie z pragnienia. Dlatego piekło rozwarło swoją gardziel i nad miarę rozdziawiło swoją paszczę, i wpadnie w nie jego przepych i zgiełkliwe pospólstwo, i ci, którzy się w nim weselą. Wtedy ukorzy się człowiek i uniży się mąż, a oczy dumnych będą spuszczone. Lecz Pan Zastępów będzie wywyższony przez sąd, a Święty Bóg okaże się świętym przez sprawiedliwość. (Iz 5,13-16)
Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga. Albo czy sądzicie, że na próżno Pismo mówi: Zazdrośnie chce On mieć tylko dla siebie ducha, któremu dał w nas mieszkanie? Owszem, większą jeszcze okazuje łaskę, gdyż mówi: Bóg się pysznym przeciwstawia, a pokornym łaskę daje. Przeto poddajcie się Bogu, przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was. (Jk 4,4-7)
Drugie błogosławieństwo
Czym zatem jest chrzest w Duchu Świętym? Czy rzeczywiście jest drugim błogosławieństwem? Raczej w to wątpię. Każdy wierzący w chwili, gdy staje się własnością Chrystusa otrzymuje pieczęć Ducha Świętego (Ef 4,30) tj. znak przynależności do swego Pana. Każdy też wówczas staje się częścią Ciała Chrystusa, czyli Kościoła Bożego, gdyż jak mówi Paweł, wszyscy w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni, aby stanowić Jedno Ciało i wszyscy też zostaliśmy napełnieni jednym Duchem (1 Kor 12,13). Trudno więc mówić o drugim błogosławieństwie, bo wówczas cześć ludzi wierzących musiałaby się znaleźć pomiędzy pierwszym i drugim, a wtedy nie wiadomo by było, jak ich traktować. Takiej możliwości jednak nie ma. Jeden jest Duch, który działa we wszystkich jak sam chce dla wspólnego dobra, więc wszystko co się dzieje zarówno wcześniej (przed uznaniem Chrystusa za swojego Pana), jak też później (chodzi o obdarowanie charyzmatami, powołanie i rodzaj służby) zależy od Niego (1 Kor 12,3-11). W zależności od okoliczności i rodzaju służby, do jakiej Bóg nas przeznaczył możliwe są, a nawet konieczne kolejne dopełnienia Duchem Świętym dla naszego umocnienia (np. Dz 4,23-32). Duch Święty potrzebny jest wszystkim ludziom, a zwłaszcza wierzącym we wszystkich czasach i miejscach. On jest obietnicą Ojca dla tych, którzy chcą być Mu posłuszni zarówno dla nich, jak i dla nas (Dz 2,38-39). W Biblii mamy co najmniej cztery opisy napełnienia grupy ludzi Duchem Świętym, gdzie autentyczność każdego z tych wydarzeń była potwierdzana darem języków lub proroctwa (Dz 2,2-4; 8,12-17; 10,45-47; 19,5-7). Każde z nich dotyczy innej grupy społecznej i jest trochę inne od pozostałych. Jednak w wielu miejscach, gdzie była głoszona Ewangelia i ludzie się nawracali zupełnie się nie wspomina o potrzebie chrztu Duchem Świętym (jest zaś chrzest wodny). Przykładem mogą być Żydzi, którzy nawrócili się w dniu Pięćdziesiątnicy (opis biblijny mówi jedynie o uwierzeniu i daniu się ochrzcić w Imieniu Jezusa, aby wziąć w darze obiecanego Ducha Świętego). Skoro wierzącym w I wieku był potrzebny Duch Święty, to tym bardziej nam dzisiaj. On wspiera i prowadzi nie tylko pojedyncze osoby, ale również całe zbory (Rz 8,11-17). Nie ma mowy o chrześcijaństwie bez Ducha Świętego. Tak więc zarówno pierwsze, w pewnym sensie wyjątkowe napełnienie, jak i kolejne są czymś normalnym w rozumieniu nauki Biblii i to jest bezsporne. Czy jednak obrządek zwany przez charyzmatyków modlitwą o napełnienie Duchem Świętym jest na pewno czymś w rodzaju prywatnej Pięćdziesiątnicy? Myślę, że nie powinno się tego tak nazywać. Generalnie rzecz biorąc, to tylko (albo aż) modlitwa, a raczej szczera prośba do Ojca, w Imieniu Syna, o Ducha Świętego, połączona z otwartością serca (po wcześniejszym wyznaniu grzechów) oraz nałożeniem rąk osób wspierających proszącego. Zwykle panuje na niej podniosła atmosfera, często padają jakieś proroctwa i wiele osób modli się językami (najczęściej włącznie z osobą proszącą o taki chrzest). To jednak nie jest chrzest Duchem Świętym, a w najlepszym razie prośba o dopełnienie Nim osoby już wierzącej. Dużo zależy też od osób, które w takiej sytuacji są z nami, bo charyzmatycy są bardzo różni i nigdy nie wiadomo, jakim duchem się z nami podzielą. Część z nich stara się mocno trzymać Słowa Bożego, ale są też tacy, którzy odlatują w jakieś emocjonalne uniesienia, inni praktykują jakieś formy hipnozy czy białej magii, albo zupełnie nie wiedzą, o czym mówią (czasami, jeżeli to ma miejsce w odnowie charyzmatycznej, w takiej modlitwie biorą udział duchowni KRK, co również jest nienormalne, więc trudno cokolwiek generalizować). W miarę rozwoju duchowego człowiek wierzący powinien coraz bardziej otwierać się na Ducha Świętego jak duży dom, w którym zapala się coraz więcej światła w kolejnych pomieszczeniach. Proces ten nazywamy uświęcaniem się człowieka. O tym jednak wbrew pozorom nie mówi się zbyt wiele wśród charyzmatyków. Bardziej akcentuje się natomiast prowadzenie Ducha Świętego, które czasami przybiera bardzo karykaturalne formy, niejednokrotnie bardziej przypominające czary niż chrześcijaństwo. Współczesne błędy charyzmatyków nie są w stanie obalić nauki, że każda osoba trwająca w prawdziwej wierze również w naszych czasach posiada Ducha Świętego, każda też może zostać ponownie dopełniona Duchem Świętym, oraz każda może być przez Niego w różny sposób poprowadzona, albo obdarowana. Są okresy w dziejach Starego Testamentu, gdzie widzimy bardzo dużo znaków i cudów (np. czasy Mojżesza i wyjścia z Egiptu, albo Eliasza i Elizeusza), a są też inne których jest zdecydowanie więcej, gdzie cudów dzieje się stosunkowo niewiele, a i proroctwa nie są zbyt częste. Dlatego fakt obfitej działalności Ducha Świętego wśród licznych znaków i cudów w I wieku naszej ery nie jest standardem relacji z Bogiem (bo tak naprawdę nie od nas to zależy), chociaż wydaje mi się, że ponadnaturalne działanie towarzyszy prawdziwej wierze człowieka, co nie znaczy, że obecność cudów jest automatycznie dowodem wiary (każdy kwadrat jest prostokątem, ale nie każdy prostokąt jest kwadratem). Zdarzenia ponad naturalne nie mogą być więc podstawą oceny jakości wiary człowieka, jego dojrzałości czy bliskości z Bogiem, a tym bardziej wyrokować o jego zbawieniu (Mt 7,21-23). To bezwarunkowe posłuszeństwo względem Stwórcy czyni z człowieka sługę Chrystusa, a nie bezpodstawne deklaracje słowne, o czym Jezus mówi w dalszej części tego fragmentu (Mt 7, 24-27).
A nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia. (Ef 4,30)
bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało – czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem. (1 Kor 12,13)
Dlatego oznajmiam wam, że nikt, przemawiając w Duchu Bożym, nie powie: Niech Jezus będzie przeklęty! I nikt nie może rzec: Jezus jest Panem, chyba tylko w Duchu Świętym. A różne są dary łaski, lecz Duch ten sam. I różne są posługi, lecz Pan ten sam. I różne są sposoby działania, lecz ten sam Bóg, który sprawia wszystko we wszystkich. A w każdym różnie przejawia się Duch ku wspólnemu pożytkowi. Jeden bowiem otrzymuje przez Ducha mowę mądrości, drugi przez tego samego Ducha mowę wiedzy, inny wiarę w tym samym Duchu, inny dar uzdrawiania w tym samym Duchu. Jeszcze inny dar czynienia cudów, inny dar proroctwa, inny dar rozróżniania duchów, inny różne rodzaje języków, inny wreszcie dar wykładania języków. Wszystko to zaś sprawia jeden i ten sam Duch, rozdzielając każdemu poszczególnie, jak chce. (1 Kor 12,3-11)
A gdy zostali zwolnieni, przyszli do swoich i opowiedzieli wszystko, co do nich mówili arcykapłani i starsi. Ci zaś, gdy to usłyszeli, podnieśli jednomyślnie głos do Boga i rzekli: Panie, Ty, któryś stworzył niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich jest, któryś powiedział przez Ducha Świętego ustami ojca naszego Dawida, sługi twego: Czemu wzburzyły się narody, A ludy myślały o próżnych rzeczach? Powstali królowie ziemscy i książęta zebrali się społem przeciw Panu i przeciw Chrystusowi jego. Zgromadzili się bowiem istotnie w tym mieście przeciwko świętemu Synowi twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z poganami i plemionami izraelskimi, aby uczynić wszystko, co twoja ręka i twój wyrok przedtem ustaliły, żeby się stało. A teraz, Panie, spójrz na pogróżki ich i dozwól sługom twoim, aby głosili z całą odwagą Słowo twoje, gdy Ty wyciągasz rękę, aby uzdrawiać i aby się działy znaki i cuda przez imię świętego Syna twego, Jezusa. A gdy skończyli modlitwę, zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani, i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i głosili z odwagą Słowo Boże. A u tych wszystkich wierzących było jedno serce i jedna dusza i nikt z nich nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. (Dz 4,23-32)
A Piotr do nich: Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego. Obietnica ta bowiem odnosi się do was i do dzieci waszych oraz do wszystkich, którzy są z dala, ilu ich Pan, Bóg nasz, powoła. (Dz 2,38-39)
I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. I ukazały się im języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i usiadły na każdym z nich. I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał. (Dz 2,2-4)
Kiedy jednak uwierzyli Filipowi, który zwiastował dobrą nowinę o Królestwie Bożym i o imieniu Jezusa Chrystusa, dawali się ochrzcić, zarówno mężczyźni, jak i niewiasty. Nawet i sam Szymon uwierzył, gdy zaś został ochrzczony, trzymał się Filipa, a widząc znaki i cuda wielkie, jakie się działy, był pełen zachwytu. A gdy apostołowie w Jerozolimie usłyszeli, że Samaria przyjęła Słowo Boże, wysłali do nich Piotra i Jana, którzy przybywszy tam, modlili się za nimi, aby otrzymali Ducha Świętego. Na nikogo bowiem z nich nie był jeszcze zstąpił, bo byli tylko ochrzczeni w imię Pana Jezusa. Wtedy wkładali na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego. (Dz 8,12-17)
I zdumieli się wierni pochodzenia żydowskiego, którzy z Piotrem przyszli, że i na pogan został wylany dar Ducha Świętego; słyszeli ich bowiem, jak mówili językami i wielbili Boga. Wtedy odezwał się Piotr: Czy może ktoś odmówić wody, aby ochrzcić tych, którzy otrzymali Ducha Świętego jak i my? (Dz 10,45-47)
A gdy to usłyszeli, zostali ochrzczeni w imię Pana Jezusa. A gdy Paweł włożył na nich ręce, zstąpił na nich Duch Święty i mówili językami, i prorokowali. Było zaś wszystkich tych mężów około dwunastu. (Dz 19,5-7)
A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was. Tak więc, bracia, jesteśmy dłużnikami nie ciała, aby żyć według ciała. Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie. Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli. (Rz 8,11-17)
Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie. (Mt 7,21-23)
Każdy więc, kto słucha tych słów moich i wykonuje je, będzie przyrównany do męża mądrego, który zbudował dom swój na opoce. I spadł deszcz ulewny, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, ale on nie runął, gdyż był zbudowany na opoce. A każdy, kto słucha tych słów moich, lecz nie wykonuje ich, przyrównany będzie do męża głupiego, który zbudował swój dom na piasku. I spadł ulewny deszcz, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, i runął, a upadek jego był wielki. (Mt 7,24-27)
Języki czy glosolalia
Dowodem prawdziwości czy biblijności owego chrztu Duchem Świętym miał być według pierwszych zielonoświątkowców dar języków. Głoszono wówczas, że nie trzeba tracić czasu na uczenie się w szkołach, bo Bóg sam wyposaża swoje sługi w to, co jest im potrzebne. Dość szybko życie zweryfikowało tą teorię, gdy z zapałem charyzmatycy ruszyli na pola misyjne, okazało się, że owe „nowe języki” które miały być ponadnaturalnym obdarowaniem, czyli umiejętnością mówienia nieznanymi językami są zupełnie nieprzydatne, bo nikt ich nie rozumie. Językoznawcy również potwierdzili, że wypowiadane przez charyzmatyków dźwięki nie mają charakterystycznej dla ludzkiej mowy składni i budowy gramatycznej, dlatego też z pewnością nie mogą służyć do komunikacji z innymi ludźmi. Dość szybko zmieniono więc tę doktrynę utrzymując, że owe języki to glosolalia (dziecięce gaworzenie), czyli z definicji potok nieskładnych sylab. Niestety to samo zjawisko znane jest również w religiach mediumistycznych, praktykowane jest przez szamanów, hinduskich guru, kapłanów Voodoo, spirytystów i satanistów, a to nie jest dobre towarzystwo. Trudno też powiedzieć, że w takim wypadku może być ono dowodem napełnienia Duchem Świętym. Zdaniem niektórych glosolalia to forma mantry lub hipnozy, osłabiająca krytyczne procesy myślowe i wprowadzająca umysł w odmienny stan świadomości, czyniąc go dużo bardziej podatnym na podawane mu nauki i zewnętrzne praktyki. Inni nazywają ją pomostem międzywyznaniowym łączącym tradycyjne religie chrześcijańskie z religiami pogańskimi i nowymi ruchami pseudochrześcijańskimi. Są też tacy, którzy widzą w glosolalii wpływ demoniczny, albo bramę do różnego rodzaju doświadczeń duchowych bez gwarancji, że dojdzie do relacji z Duchem Świętym. Jak widać, wiele osób zdecydowanie oddziela wydarzenia z I wieku od tych z początku XX wieku, co w świetle pewnych nauk np. głoszących zaniknięcie charyzmatów po okresie apostolskim jest całkiem logiczne. Z pewnością taki dar funkcjonował w pierwszym Kościele i był między innymi potwierdzeniem przyjścia Ducha Świętego. Nie znajduję jednak rzetelnych podstaw do ograniczenia jego występowania wyłącznie do okresu apostolskiego. Bez wątpienia wylanie Ducha Świętego w dzień Pięćdziesiątnicy było wyjątkowym wydarzeniem, jak również objawiający się wówczas dar języków (1 Kor 14,22). Z pewnością też były one zrozumiałe dla innych narodowości, jak również stanowiły pewnego rodzaju znak dla wierzących (Dz 2,1-21). Rozpoczęły się czasy ostateczne, epoka charakteryzująca się powszechną dostępnością do Boga poprzez Jezusa Chrystusa, przy wsparciu Ducha Świętego danego do serc wierzących. Nie ma też wątpliwości, że na zgromadzeniach wierzących ten dar mógł być używany tylko wówczas, kiedy mógł być zrozumiały, czyli gdy ktoś go tłumaczył (1 Kor 14,27-28). Takie używanie tego daru zostało w Biblii zrównane z prorokowaniem (1 Kor 14,5-6). Jest też możliwość prywatnego chwalenia Boga tym darem wówczas, gdy nie ma na zgromadzeniu tłumacza (1Kor 14,2-4). Czy jednak w tym przypadku mamy do czynienia z językiem gramatycznym, czy glosolalią trudno powiedzieć, ale raczej chyba forma tamtych wypowiedzi pozostaje ta sama, czyli gramatycznie poprawna, tylko nikt tego nie tłumaczy. Ważniejsze jest jednak, aby raczej Kościół budować niż siebie i temu powinny służyć wszystkie dary (1 Kor 12,4-11). Mówienie czegoś, czego nikt nie rozumie nie ma sensu (1 Kor 14,6-9), chyba, że ktoś przypisuje tej czynności jakieś mistyczne znaczenie. Wydaje mi się również sprawą oczywistą, że zarówno proroctwo, jak i dar języków połączony z jego tłumaczeniem, dar mądrości słowa, czy jakiekolwiek inne objawienie nie powinny dotyczyć wykładni drogi zbawienia, a jedynie służyć wspólnemu zbudowaniu, pouczeniu lub zachęcie. W sprawie nauki apostolskiej (kanonu Biblii) nie mogą nastąpić żadne zmiany (Ga 1,6-9), a wszystko, co jest ważne i potrzebne zostało powiedziane przez Syna (Hbr 1,1-3). Kto mógłby coś zmienić lub dodać do słów Syna Bożego? (Ap 22,18-19). Nie widzę też podstawy do tego, aby zachęcać ludzi do „wyłączania myślenia” lub „tłumienia umysłu” aby móc wejść w wymiar ponadnaturalny i rozpocząć mówienie językami, gdyż Bóg nakazuje nam trzeźwość (1 Tes 5,6-8). Również wszelkie stany odlotów emocjonalnych, transów, czy jakiejkolwiek ekstazy są nieporozumieniem, co również dotyczy prorokowania. Dary proroków mają zależeć od proroków i być poddane ich świadomości, co winno skutkować również poszanowaniem ustalonego porządku na zgromadzeniach świętych (1 Kor 14,29-33). Potwierdzeniem napełnienia Duchem Świętym nie są języki, ale owoc Ducha i przemiana naszego życia polegająca na odrzuceniu grzechu w naszym życiu (Ga 5,19-25). Dary mówienia językami, tłumaczenia ich, czy prorokowania, a nawet czynienia cudów nic nie znaczą w obliczu braku prawdziwej miłości, którą Paweł nazywa drogą doskonalszą (1 Kor 12,31-13,2). Miarą świętości jest więc miłość agape, a nie dary. Ta myśl bardzo dobrze współgra z przesłaniem krzyża, czyli uśmiercania miłości własnej, aby żyć miłością agape. Z pewnością też 1 Koryntian 13,8-10 nie mówi o ustaniu języków po tzw. epoce apostolskiej ze względu na powstanie kanonu Biblii. To nadinterpretacja. Paweł doskonałością nazywa tutaj miłość agape a dary mają nas do niej prowadzić (dopuściłbym również interpretację, że wspominanych tutaj darów nie będzie w niebie, bo tam będzie doskonała miłość). Stąd też ich cząstkowy charakter, niemający miejsca w wieczności. Tak więc dary duchowe, pośród których mówienie innymi językami jest chyba najmniej znaczące, nie mogą stać w centrum życia chrześcijańskiego, bo to samo w sobie byłoby już bałwochwalstwem (wywyższenia daru ponad jego Dawcę), lecz muszą zająć swoje miejsce i dopiero tam będą dobrze spełniać swoje zadanie. Chociaż w moim odczuciu dar obcych języków, podobnie jak inne charyzmaty, może funkcjonować również w naszych czasach, to bardzo wątpliwe staje się stwierdzenie, że języki z początku XX wieku (początki ruchu charyzmatycznego) mają swoje korzenie w biblijnych opisach I wieku. Najprawdopodobniej glosolalia nie są zjawiskiem ściśle związanym z napełnieniem Duchem Świętym i w zależności od okoliczności może wyrządzać mniejszą lub większą szkodę wierze jej posiadaczom.
Przeto mówienie językami, to znak nie dla wierzących, ale dla niewierzących, a proroctwo nie dla niewierzących, ale dla wierzących. (1 Kor 14,22)
A gdy nadszedł dzień Zielonych Świąt, byli wszyscy razem na jednym miejscu. I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. I ukazały się im języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i usiadły na każdym z nich. I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał. A przebywali w Jerozolimie Żydzi, mężowie nabożni, spośród wszystkich ludów, jakie są pod niebem; gdy więc powstał ten szum, zgromadził się tłum i zatrwożył się, bo każdy słyszał ich mówiących w swoim języku. I zdumieli się, i dziwili, mówiąc: Czyż oto wszyscy ci, którzy mówią, nie są Galilejczykami? Jakże więc to jest, że słyszymy, każdy z nas, swój własny język, w którym urodziliśmy się? Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei i Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii i Pamfilii, Egiptu i części Libii, położonej obok Cyreny, i przychodnie rzymscy, zarówno Żydzi jak prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich, jak w naszych językach głoszą wielkie dzieła Boże. Zdumieli się wtedy wszyscy i będąc w niepewności, mówili jeden do drugiego: Cóż to może znaczyć? Inni zaś drwiąc, mówili: Młodym winem się upili. Na to powstał Piotr wraz z jedenastoma, podniósł swój głos i przemówił do nich: Mężowie judzcy i wy wszyscy, którzy mieszkacie w Jerozolimie! Niechże wam to będzie wiadome, dajcie też posłuch słowom moim. Albowiem ludzie ci nie są pijani, jak mniemacie, gdyż jest dopiero trzecia godzina dnia, ale tutaj jest to, co było zapowiedziane przez proroka Joela: I stanie się w ostateczne dni, mówi Pan, Że wyleję Ducha mego na wszelkie ciało I prorokować będą synowie wasi i córki wasze, I młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, A starcy wasi śnić będą sny; Nawet i na sługi moje i służebnice moje Wyleję w owych dniach Ducha mego I prorokować będą. I uczynię cuda w górze na niebie, I znaki na dole na ziemi, Krew i ogień, i kłęby dymu. Słońce przemieni się w ciemność, A księżyc w krew, Zanim przyjdzie dzień Pański wielki i wspaniały. Wszakże każdy, kto będzie wzywał imienia Pańskiego, zbawiony będzie. (Dz 2,1-21)
Jeśli kto mówi językami, niech to czyni dwóch albo najwyżej trzech, i to po kolei, a jeden niech wykłada; a jeśliby nie było nikogo, kto by wykładał, niech milczą w zborze, niech mówią samym sobie i Bogu. (1 Kor 14,27-28)
A pragnąłbym, żebyście wy wszyscy mówili językami, lecz jeszcze bardziej, żebyście prorokowali; bo większy jest ten, kto prorokuje, niż ten, kto mówi językami, chyba żeby je wykładał, aby zbór był zbudowany. Tak tedy, bracia, jeżeli przyjdę do was i będę mówił językami, jakiż pożytek z tego mieć będziecie, jeśli mowa moja nie będzie zawierała czy to objawienia, czy wiedzy, czy proroctwa, czy nauki? (1 Kor 14,5-6)
Bo kto językami mówi, nie dla ludzi mówi, lecz dla Boga; nikt go bowiem nie rozumie, a on w mocy Ducha rzeczy tajemne wygłasza. A kto prorokuje, mówi do ludzi ku zbudowaniu i napomnieniu, i pocieszeniu. Kto językami mówi, siebie tylko buduje; a kto prorokuje, zbór buduje. (1 Kor 14,2-4)
A różne są dary łaski, lecz Duch ten sam. I różne są posługi, lecz Pan ten sam. I różne są sposoby działania, lecz ten sam Bóg, który sprawia wszystko we wszystkich. A w każdym różnie przejawia się Duch ku wspólnemu pożytkowi. Jeden bowiem otrzymuje przez Ducha mowę mądrości, drugi przez tego samego Ducha mowę wiedzy, inny wiarę w tym samym Duchu, inny dar uzdrawiania w tym samym Duchu. Jeszcze inny dar czynienia cudów, inny dar proroctwa, inny dar rozróżniania duchów, inny różne rodzaje języków, inny wreszcie dar wykładania języków. Wszystko to zaś sprawia jeden i ten sam Duch, rozdzielając każdemu poszczególnie, jak chce. (1 Kor 12,4-11)
Tak tedy, bracia, jeżeli przyjdę do was i będę mówił językami, jakiż pożytek z tego mieć będziecie, jeśli mowa moja nie będzie zawierała czy to objawienia, czy wiedzy, czy proroctwa, czy nauki? Wszak nawet przedmioty martwe, które dźwięk wydają, jak piszczałka czy cytra, gdyby nie wydawały tonów rozmaitych, to jak można by rozpoznać, co grają na flecie, a co na cytrze? A gdyby trąba wydała głos niewyraźny, któż by się gotował do boju? Tak i wy, jeśli językiem zrozumiale nie przemówicie, jakże kto zrozumie, co się mówi? Na wiatr bowiem mówić będziecie. (1 Kor 14,6-9)
Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii, chociaż innej nie ma; są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić ewangelię Chrystusową. Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą przyjęliście, niech będzie przeklęty! (Ga 1,6-9)
Wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał Bóg dawnymi czasy do ojców przez proroków; ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas przez Syna, którego ustanowił dziedzicem wszechrzeczy, przez którego także wszechświat stworzył. On, który jest odblaskiem chwały i odbiciem jego istoty i podtrzymuje wszystko słowem swojej mocy, dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy majestatu na wysokościach (Heb 1,1-3)
Co do mnie, to świadczę każdemu, który słucha słów proroctwa tej księgi: Jeżeli ktoś dołoży coś do nich, dołoży mu Bóg plag opisanych w tej księdze; a jeżeli ktoś ujmie coś ze słów tej księgi proroctwa, ujmie Bóg z działu jego z drzewa żywota i ze świętego miasta, opisanych w tej księdze. (Ap 22,18-19)
Przeto nie śpijmy jak inni, lecz czuwajmy i bądźmy trzeźwi. Albowiem ci, którzy śpią, w nocy śpią, a ci, którzy się upijają, w nocy się upijają. My zaś, którzy należymy do dnia, bądźmy trzeźwi, przywdziawszy pancerz wiary i miłości oraz przyłbicę nadziei zbawienia. (1 Tes 5,6-8)
A co do proroków, to niech mówią dwaj albo trzej, a inni niech osądzają; (30) lecz jeśliby ktoś inny z siedzących otrzymał objawienie, pierwszy niech milczy. (31) Możecie bowiem kolejno wszyscy prorokować, aby się wszyscy czegoś nauczyli i wszyscy zachęty doznali. (32) A duchy proroków są poddane prorokom; (33) albowiem Bóg nie jest Bogiem nieporządku, ale pokoju. Jak we wszystkich zborach świętych (1 Kor 14,29-33)
Jawne zaś są uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapowiadam wam, jak już przedtem zapowiedziałem, że ci, którzy te rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą. Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami. Jeśli według Ducha żyjemy, według Ducha też postępujmy. (Ga 5,19-25)
Starajcie się tedy usilnie o większe dary łaski; a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą. Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. (1 Kor 12,31-13,2)
Miłość nigdy nie ustaje; bo jeśli są proroctwa, przeminą; jeśli języki, ustaną, jeśli wiedza, wniwecz się obróci. Bo cząstkowa jest nasza wiedza i cząstkowe nasze prorokowanie; lecz gdy nastanie doskonałość, to, co cząstkowe, przeminie. (1 Kor 13,8-10)
Proroctwo dzisiaj
Innym bardzo ciekawym, choć kontrowersyjnym tematem jest funkcjonowanie proroctwa we współczesnym Kościele. Temat ten jest naturalnie związany z darami Ducha Świętego, ale jego znaczenie jest jakby bardziej doniosłe niż mówienie językami. Są ludzie, którzy uważają, że epoka proroków odeszła w zapomnienie razem z apostołami, a swoje przekonanie opierają na fragmencie mówiącym, że Kościół został zbudowany na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest Jezus Chrystus (Ef 2,17-22). Fragment ten w moim odczuciu mówi o budowli złożonej z ludzi, gdzie każde kolejne pokolenie wierzących stanowi jakby kolejną jej kondygnację albo warstwę kamieni. Tak więc nie wszystkie muszą być identyczne. Tego, co wcześniej zostało zbudowane nie da się zmienić. Tradycja chrześcijańska odróżnia Apostołów Jezusa z Nim chodzących od apostołów Jezusa, którym osobiście się objawił już po swoim wstąpieniu do nieba (Paweł, Barnaba, Jakub). Względem proroków też można uczynić pewne rozróżnienia, np. na tych starotestamentowych i nowotestamentowych. Czas Apostołów z pewnością przeminął, ale apostołowie pisani z małej litery być może dużo rzadziej, ale wciąż są powoływani (przykładem mógłby być Sadhu Sundar Singh zwany też apostołem Indii, a żyjący na przełomie XIX i XX wieku). Apostołowie i apostołowie byli również Prorokami i prorokami (dużą literą oznaczyłem Proroków mających udział w powstawaniu Biblii, ewidentnym przykładem może być Jan piszący swoją Ewangelię i listy jako Apostoł, a następnie Apokalipsę jako Prorok zapowiadający wydarzenia przyszłe również włączone do kanonu Pism Świętych). Bazując na powszechnym przekonaniu, że czas apostolski już przeminął na podstawie wyżej podanego wersetu niektórzy podpinają pod nich również proroków. Z pewnością czas Proroków, którzy tworzyli kanon Biblii również przeminął, ale to wcale nie znaczy, że dar proroctwa również przeminął, jak by to chcieli widzieć ci, którzy głoszą, iż wszelkie dary duchowe zanikły. Tymczasem proroctwo nowotestamentowe ma również inne zadania niż tylko współudział w tworzeniu Biblii. Jego podstawową funkcją moim zdaniem jest budowanie w wierze Kościoła, czyli Ciała Chrystusa (1 Kor 14,3-5). Ta posługa wcale nie musi kolidować z proroctwem objawiającym dzieło zbawienia, które jak wiemy nie ulega weryfikacji, ani rozszerzeniu, o czym wspominałem już wcześniej pisząc o językach. Nauka Apostolska jest czymś zupełnie stałym (Dz 2,42), o czym mówią też inne fragmenty, nazywające ją fundamentem wiary (np. Rz 15,20-21), a Piotr naukę Biblii nazywa mocniejszą prorocką mową, przy której zaleca trwanie jak przy lampie (2 P 1,19). Żadne współczesne objawienie nie może go zmienić, rozszerzyć ani zweryfikować (Piotr wiedział, o czym pisze i dlaczego Słowo Boże przeznaczone dla wszystkich wierzących stawia ponad proroctwami i objawieniami mającymi na celu wsparcie wierzących). Dlatego też za zwodzicieli i fałszywych proroków uważa się dzisiaj każdego, kto wchodzi w konflikt z Biblią, albo chociażby twierdzi, że jego słowa są równe rangą nauce spisanego Słowa Bożego. Jednak zarówno proroctwa, tłumaczenia języków, słowa wiedzy czy mądrości, sny i wizje mogą dotyczyć spraw niezwiązanych z objawioną drogą prawdy. Agabos (lub Agabus) głosił nadejście wielkiego głodu (Dz 11,28-30), prorocy w Antiochii wiedzieli, że Barnaba i Paweł zostali przewidziani do głoszenia Ewangelii poganom (Dz 13,1-4), a Juda i Sylas, którzy byli prorokami w wielu wystąpieniach zachęcali i umacniali wierzących (Dz 15,32). Taka forma służby prorockiej we współczesnych zborach jest nie tylko możliwa, ale również bardzo potrzebna. Paweł w innym miejscu dodaje: Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie, wszystko badajcie, a co szlachetne zachowujcie (1 Tes 5,19-21). Tak więc można korzystać z proroctwa, pozwalając Duchowi mówić i pod wpływem Ducha weryfikować otrzymane objawienie. Jest bardzo wiele świadectw praktycznego działania daru proroctwa. Chociaż zdecydowanie wierzę w możliwość funkcjonowania daru proroctwa w czasach post-apostolskich, to gdy słucham proroctw głoszonych przez charyzmatyków odnoszę wrażenie, że oni nie wiedzą, co mówią, ale gadają, co im przyjdzie do głowy licząc na to, że to Bóg podsunął im jakąś myśl. Najczęściej są to słowa i zwroty zaczerpnięte z Biblii, które generalnie niewiele nowego wnoszą w życie wierzących, którzy je znają z Biblii, ale są jakąś formą zachęty czy pokrzepienia. Czasami jednak zbyt mocno oddziałują na życie ich słuchaczy, którzy dopasowują do nich nawet całkiem poważne decyzje uznając, że to jest wolą Boga, co często jest bardzo wątpliwe. Czy to naprawdę mówi Duch Święty? To raczej ludzie w pysze swojego serca głoszą coś, czego nie rozumieją, a w co niejednokrotnie włączają się duchy nieczyste (5Mż 18,20-22). To mi trochę przypomina wróżbiarstwo. Mówi się coś ogólnego, a ludzie starają się w tym odnaleźć i odnieść to do siebie, widząc niejednokrotnie w życiu wypełnianie się tego proroctwa, a tak naprawdę kierują się tylko sugestią przyjętą w jakiś indywidualny sposób. Bardzo trudno zweryfikować prawdziwość takich proroctw, gdyż zwykle mówione są lokalnym religijnym żargonem. Ludzi wierzących z prawdziwym darem proroctwa jest dzisiaj z pewnością bardzo niewielu. Warto może na zakończenie tego tematu dodać, że w czasach ostatecznych powstaną zapowiedziani dwaj wielcy prorocy, świadkowie Boga, którzy będą mieli ogromną moc i będą prorokowali do ludzi, aż zostaną zabici (Ap 11,3-12). Tak więc z pewnością dar proroctwa nie wygasł ani nie było tylko chwilowy. Niewiele dalej tej samej księgi proroczej znajdujemy inny tekst, który mówi, że świadectwem Jezusa jest duch proroctwa (Ap 19,9-10). Różnie to można rozumieć, ale w pewnym sensie również cały Kościół głosi proroctwa o nadchodzącym sądzie Bożym oraz obietnicy życia wiecznego dla tych, którzy uwierzą Chrystusowi.
… i przyszedłszy, zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy są blisko. Albowiem przez niego mamy dostęp do Ojca, jedni i drudzy w jednym Duchu. Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, na którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu, na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu. (Ef 2,17-22)
A kto prorokuje, mówi do ludzi ku zbudowaniu i napomnieniu, i pocieszeniu. Kto językami mówi, siebie tylko buduje; a kto prorokuje, zbór buduje. A pragnąłbym, żebyście wy wszyscy mówili językami, lecz jeszcze bardziej, żebyście prorokowali; bo większy jest ten, kto prorokuje, niż ten, kto mówi językami, chyba żeby je wykładał, aby zbór był zbudowany. (1 Kor 14,3-5)
I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. (Dz 2,42)
A przy tym chlubą moją było głosić ewangelię nie tam, gdzie imię Chrystusa było znane, abym nie budował na cudzym fundamencie, lecz jak napisano: Ujrzą go ci, do których wieść o nim nie doszła, a ci, co o nim nie słyszeli, poznają go. (Rz 15,20-21)
Mamy więc słowo prorockie jeszcze bardziej potwierdzone, a wy dobrze czynicie, trzymając się go niby pochodni, świecącej w ciemnym miejscu, dopóki dzień nie zaświta i nie wzejdzie jutrzenka w waszych sercach. (2 P 1,19)
I powstał jeden z nich, imieniem Agabus, i przepowiedział, natchniony przez Ducha, że nastanie głód wielki na całym świecie; nastał on też za Klaudiusza. (29) Wówczas uczniowie postanowili posłać, każdy według możliwości, doraźną pomoc braciom, którzy mieszkali w Judei; (30) co też uczynili, przesławszy ją starszym przez Barnabę i Saula. (Dz 11,28-30)
A w owym czasie targnął się król Herod na niektórych członków zboru i począł ich gnębić. Jakuba, brata Janowego, kazał ściąć. Gdy zaś widział, że się to podoba Żydom, kazał pojmać i Piotra; a były to dni Przaśników. A gdy go ujął, wtrącił do więzienia i przekazał czterem czwórkom żołnierzy, aby go strzegli, zamierzając po święcie Paschy stawić go przed ludem. (Dz 13,1-4)
Juda zaś i Sylas, którzy sami byli prorokami, licznymi kazaniami napominali i umacniali braci. (Dz 15,32)
Ducha nie gaście. Proroctw nie lekceważcie. Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie. (1 Tes 5,19-21)
Wszakże prorok, który ośmieli się mówić w moim imieniu słowo, którego mu nie nakazałem mówić, albo który będzie przemawiał w imieniu innych bogów, taki prorok poniesie śmierć. A jeśli powiesz w swoim sercu: Po czym poznamy słowo, którego Pan nie wypowiedział? Jeżeli słowo, które wypowiedział prorok nie w imieniu Pana, nie spełni się i nie nastąpi, jest ono słowem, którego Pan nie wypowiedział, lecz w zuchwalstwie wypowiedział je prorok; więc nie bój się go. (5 Mż 18,20-22)
I dam dwom moim świadkom moc, i będą, odziani w wory, prorokowali przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni. Oni to są dwoma drzewami oliwnymi i dwoma świecznikami, które stoją przed Panem ziemi. A jeżeli ktoś chce im wyrządzić szkodę, ogień bucha z ich ust i pożera ich wrogów; tak musi zginąć każdy, kto by chciał im wyrządzić szkodę. Oni mają moc zamknąć niebiosa, aby nie padał deszcz za dni ich prorokowania; mają też moc nad wodami, by je zamieniać w krew i dotknąć ziemię wszelką plagą, ilekroć zechcą. A gdy już złożą swoje świadectwo, zwierzę wychodzące z otchłani stoczy z nimi bój i zwycięży, i zabije ich. A ich trupy leżeć będą na ulicy wielkiego miasta, które w przenośni nazywa się Sodomą i Egiptem, gdzie też Pan ich został ukrzyżowany. I patrzeć będą ludzie ze wszystkich ludów i plemion, i języków, i narodów na ich trupy przez trzy i pół dnia, i nie pozwolą złożyć ich trupów w grobie. A mieszkańcy ziemi radować się będą nimi i weselić się, i podarunki sobie nawzajem posyłać, dlatego że ci dwaj prorocy udręczyli mieszkańców ziemi. Lecz po upływie trzech i pół dnia wstąpił w nich duch żywota z Boga i stanęli na nogi swoje, i strach wielki padł na tych, którzy na nich patrzyli. I usłyszeli głos donośny z nieba, mówiący do nich: Wstąpcie tutaj! I wstąpili do nieba w obłoku, nieprzyjaciele zaś ich patrzyli na nich. (Ap 11,3-12)
I rzecze do mnie: Napisz: Błogosławieni, którzy są zaproszeni na weselną ucztę Baranka. I rzecze do mnie: To są prawdziwe Słowa Boże. I upadłem mu do nóg, by mu oddać pokłon. A on rzecze do mnie: nie czyń tego! Jam współsługa twój i braci twoich, którzy mają świadectwo Jezusa, Bogu oddaj pokłon! A świadectwem Jezusa jest duch proroctwa. (Ap 19,9-10)
Cuda i znaki
Wśród wymienianych charyzmatów znajdujemy również dary uzdrawiania, czynienia cudów, szczególnej wiary, rozróżniania, albo raczej rozsądzania duchów (1 Kor 12,10-11). Z drugiej zaś strony, dar czynienia cudów jest również wspominany jako służba w Kościele (1 Kor 12,28-31). On też z pewnością w rozumieniu autora obejmuje również uzdrawianie. Ponadto cuda i znaki były dowodem uwierzytelniającym nową naukę przekazaną ludziom przez Syna Bożego (J 5,17-23.36-39; 14,9-14; Dz 2,22), a rozpowszechnianą przez Jego świadków (Dz 2,43; 5,12-16; 14,3; 19,11-12). Widzimy też pewnego rodzaju koncentrację znaków i cudów wokół apostołów, co też Paweł potwierdza w obronie swego apostolstwa (2 Kor 12,11-12). Znaki i cuda czyniły również inne osoby z najbliższego otoczenia apostołów, takie jak np. Szczepan (Dz 6,8), czy Filip (Dz 8,5-7). Bóg potwierdzał prawdziwość swojego objawienia cudami i znakami, oraz udzielaniem Ducha Świętego (Dz 4,29-33; Rz 15,17-19; Hbr 2,1-4), jednak zwykle miało to jakiś związek z apostołami. Warto też podkreślić, że tym, o którym się mówi, że czynił cuda był sam Bóg, a jedynie dokonywał tego przez ręce wybranych ludzi (Dz 3,12-16). Tak więc uznanie za prawdę faktu, że epoka apostolska przeminęła, czyli fundament Kościoła został założony, nasuwa logiczny wniosek, że teraz budujemy dalej bez szczególnego namaszczenia spoczywającego na apostołach. Do nas bowiem należy trzymanie się przekazanego objawienia, a nie tworzenie dalszej jego części. To, co miało zostać powiedziane, zostało nam objawione, spisane i to się nie zmieni. Tak więc największy cel cudów i znaków został osiągnięty, dalej pałeczkę pierwszeństwa w zborach przejęli nauczyciele i starsi, których zadaniem jest właściwe przekazywanie raz objawionej nam prawdy. To w moim odczuciu świadczy o zdecydowanym umniejszeniu cudów i znaków oraz zmianie ich charakteru. Podobnie jak to się ma z proroctwem pozostała jeszcze funkcja budowania Kościoła, bo przecież wszelkie dary mocy mają również służyć temu celowi, tak jak każdy z charyzmatów. Cuda i uzdrowienia w Ewangeliach i Dziejach Apostolskich, oraz tych fragmentach listów, które związane były z działalnością Pawła występują w dużej liczbie, natomiast w innych miejscach jest ich stosunkowo niewiele. Najbardziej znane są chyba przypadki opisane w pierwszym liście do Koryntian, oraz zachęta Jakuba do modlitwy o uzdrowienie chorych (Jk 5,14-15). Również wśród Galatów działy się cuda (Ga 3,5). Są też przypadki, kiedy charyzmaty nie działały, a modlitwy nie były wysłuchiwane pomimo wiary chorych, a nawet posługi apostolskiej (2 Kor 12,7-9; 1 Tm 5,23; 2 Tm 4,20; 3 J 2). Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że nasze doczesne ciało zostało przeznaczone na zagładę, w niebie dostaniemy nowe (2 Kor 5,1-3) dlatego też musi się w końcu zestarzeć i jeżeli Pan nie nadejdzie wcześniej, umrzeć. Taka jest kolej rzeczy, dlatego też cuda i uzdrowienia bardzie dawane są nam, ludziom jako znaki oraz przejawy Bożego miłosierdzia czy pomocy. Dlatego też wciąż w jakimś zakresie funkcjonują. Słyszałem, że na dziewiczych polach misyjnych, gdzie imię Jezusa Chrystusa jest zupełnie nieznane, nawet w naszych czasach, Bóg czynił i wciąż czyni ponadnaturalne dzieła: cuda i znaki, uwalnia od złych duchów i czyni wiele podobnych rzeczy, jakie miały miejsce w I wieku. To jest pewnego rodzaju konieczność. Jest też wiele świadectw z czasów post-apostolskich dotyczących różnego rodzaju cudów w późniejszych wiekach. Wprawdzie wiele opisów jest ogólnych i nie do końca jasnych, inne natomiast są dziwaczne, a wiele z nich zwłaszcza od IV wieku najprawdopodobniej zostało sfabrykowanych lub poważnie naciągniętych (wydaje się jakby powstawała moda na cuda), to jednak z pewnością jakieś ponadnaturalne rzeczy z pewnością się działy. Ze względu na fakt, że było ich więcej w skrajnych odłamach chrześcijaństwa często kwestionuje się prawdziwość wszystkich, co nie jest właściwym podejściem. Wiele cudów działo się też w odpowiedzi na modlitwy Kościoła i nie wiadomo, czy miało to związek z jakimiś charyzmatami. Ponadto Bóg zawsze czynił pewne rzeczy, bo sam tak chciał, ze względu na zaistniałe okoliczności oraz dla dobra swoich dzieci. Wydaje mi się, że w późniejszym okresie coraz większą rolę odgrywała modlitwa ludzi wierzących, na którą Bóg zwykle w jakiś sposób odpowiadał, a coraz mniejsze znaczenie miały poszczególne osoby. Widać więc wyraźnie, że przejawy mocy, ponadnaturalne działania, uzdrowienia czy uwalnianie od demonów wciąż choć w różnym nasileniu występowały. Dlatego też możemy uznać, że tylko pewna część aktywności darów mocy wygasła. Z drugiej zaś strony nasilały się cuda demoniczne, które zostały zapowiedziane. Dostrzegamy również zupełną przemianę rozumienia walki duchowej. Jeżeli w Ewangeliach dostrzegamy bardzo wiele egzorcyzmów, to w Dziejach Apostolskich jest ich stosunkowo niewiele, a w pozostałych listach prawie w ogóle nie dostrzegamy opisów takich zjawisk (no może poza listem do Koryntian). W czasach Pawła walka z diabłem polegała na poddawaniu ludzi pod posłuszeństwo Chrystusowi, co czyniono głównie poprzez objawianie prawdy oraz budowanie wiary i miłości wierzących, a co za tym idzie odpowiednich postaw i cech charakteru (2 Kor 10,3-6; Ef 6,10-18; Jud 3). Jak wcześniej wspominaliśmy, nauka o krzyżu praktykowana w życiu była mocą ówczesnego chrześcijaństwa. Moda na egzorcyzmy stosowane powszechnie jako lekarstwo na wszystko przyszła później i nie wydaje się zgodna z nauką Biblii. Nie ma bowiem sensu wyganiać z kogoś demona, jeżeli równocześnie nie skieruje się tego człowieka na drogę posłuszeństwa Chrystusowi (Mt 12,43-45). Nowe narodzenie jest przeniesieniem człowieka z królestwa ciemności do Królestwa Jezusa (Kol 1,9-14), a walka toczy się dalej. Wiemy przecież, że również diabeł i jego demony mają jakąś moc (zarówno ku zwodzeniu, jak i nad tym światem), ale walka nie toczy się z nimi, ale o to, by wytrwać w Chrystusie, aż do przyjścia Pana lub śmierci fizycznej. Obecnie bardzo wiele w mojej ocenie fałszywych cudów i znaków obserwujemy w tak zwanej trzeciej fali charyzmatyczności, która jest ruchem pseudochrześcijańskim. Natomiast, jeżeli chodzi o pierwszą (zielonoświątkowcy) i drugą (odnowa katolicka) falę, to pomimo swojej nazwy cuda są w nich zjawiskiem szczątkowym, tak że w praktyce tych większych przejawów mocy prawie zupełnie się nie spotyka. Ponadto pozornie dobroczynne cuda, uzdrowienia, czy jakieś inne zdarzenia ponadnaturalne służące człowiekowi znajdziemy w różnym nasileniu prawie w każdej religii, ale stosunkowo dużo będzie ich w środowiskach białej magii (to jednak forma okultyzmu).
Jeszcze inny dar czynienia cudów, inny dar proroctwa, inny dar rozróżniania duchów, inny różne rodzaje języków, inny wreszcie dar wykładania języków. Wszystko to zaś sprawia jeden i ten sam Duch, rozdzielając każdemu poszczególnie, jak chce. (1 Kor 12,10-11)
A Bóg ustanowił w kościele najpierw apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, następnie moc czynienia cudów, potem dary uzdrawiania, niesienia pomocy, kierowania, różne języki. Czy wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokami? Czy wszyscy nauczycielami? Czy wszyscy mają moc czynienia cudów? Czy wszyscy mają dary uzdrawiania? Czy wszyscy mówią językami? Czy wszyscy je wykładają? Starajcie się tedy usilnie o większe dary łaski; a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą. (1 Kor 12,28-31)
A Jezus odpowiedział im: Mój Ojciec aż dotąd działa i Ja działam. Dlatego też Żydzi tym usilniej starali się o to, aby go zabić, bo nie tylko łamał sabat, lecz także Boga nazywał własnym Ojcem, i siebie czynił równym Bogu. Tedy Jezus odezwał się i rzekł im: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni; co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni, i ukaże mu jeszcze większe dzieła niż te, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wzbudza z martwych i ożywia, tak i Syn ożywia tych, których chce. Bo i Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszelki sąd przekazał Synowi, aby wszyscy czcili Syna, jak czczą Ojca. Kto nie czci Syna, ten nie czci Ojca, który go posłał. (J 5,17-23)
Ja zaś mam świadectwo, które przewyższa świadectwo Jana; dzieła bowiem, które mi powierzył Ojciec, abym je wykonał, te właśnie dzieła, które czynię, świadczą o mnie, że Ojciec mnie posłał. A sam Ojciec, który mnie posłał, wydał o mnie świadectwo. Ani głosu jego nigdy nie słyszeliście, ani postaci jego nie widzieliście, ani słowa jego nie zachowaliście w sobie, ponieważ nie wierzycie temu, którego On posłał. Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie; (J 5,36-39)
Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca; jak możesz mówić: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Słowa, które do was mówię, nie od siebie mówię, ale Ojciec, który jest we mnie, wykonuje dzieła swoje. Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie; a jeśliby tak nie było, to dla samych uczynków wierzcie. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto wierzy we mnie, ten także dokonywać będzie uczynków, które Ja czynię, i większe nad te czynić będzie; bo Ja idę do Ojca. I o cokolwiek prosić będziecie w imieniu moim, to uczynię, aby Ojciec był uwielbiony w Synu. Jeśli o co prosić będziecie w imieniu moim, spełnię to. (J 14,9-14)
Mężowie izraelscy! Posłuchajcie tych słów: Jezusa Nazareńskiego, męża, którego Bóg wśród was uwierzytelnił przez czyny niezwykłe, cuda i znaki, jakie Bóg przez niego między wami uczynił, jak to sami wiecie, (Dz 2,22)
A dusze wszystkich ogarnięte były bojaźnią, albowiem za sprawą apostołów działo się wiele cudów i znaków. (Dz 2,43)
A przez ręce apostołów działo się wśród ludu wiele znaków i cudów. I zgromadzali się wszyscy jednomyślnie w przysionku Salomonowym, z postronnych jednak nikt nie ośmielał się do nich przyłączać; ale lud miał ich w wielkim poważaniu. Przybywało też coraz więcej wierzących w Pana, mnóstwo mężczyzn i kobiet, tak iż nawet na ulice wynoszono chorych i kładziono na noszach i łożach, aby przynajmniej cień przechodzącego Piotra mógł paść na którego z nich. Również z okolicznych miast Jerozolimy schodziło się wielu przynosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste i wszyscy oni zostali uzdrowieni. (Dz 5,12-16)
I przebywali tam przez dłuższy czas, mówiąc odważnie w ufności ku Panu, który słowo łaski swojej potwierdzał znakami i cudami, jakich dokonywał przez ich ręce. (Dz 14,3)
Niezwykłe też cuda czynił Bóg przez ręce Pawła, tak iż nawet chustki lub przepaski, które dotknęły skóry jego, zanoszono do chorych i ustępowały od nich choroby, a złe duchy wychodziły. (Dz 19,11-12)
Stałem się głupi; wyście mnie do tego zmusili. Wyście bowiem powinni byli mnie polecić. Bo w niczym nie ustępowałem owym arcyapostołom, chociaż jestem niczym. Znamiona potwierdzające godność apostoła wystąpiły wśród was we wszelakiej cierpliwości, w znakach, cudach i przejawach mocy. (2 Kor 12,11-12)
A Szczepan, pełen łaski i mocy, czynił cuda i znaki wielkie wśród ludu. (Dz 6,8)
A Filip dotarł do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Ludzie zaś przyjmowali uważnie i zgodnie to, co Filip mówił, gdy go słyszeli i widzieli cuda, które czynił. Albowiem duchy nieczyste wychodziły z wielkim krzykiem z wielu, którzy je mieli, wielu też sparaliżowanych i ułomnych zostało uzdrowionych. (Dz 8,5-7)
A teraz, Panie, spójrz na pogróżki ich i dozwól sługom twoim, aby głosili z całą odwagą Słowo twoje, gdy Ty wyciągasz rękę, aby uzdrawiać i aby się działy znaki i cuda przez imię świętego Syna twego, Jezusa. A gdy skończyli modlitwę, zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani, i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i głosili z odwagą Słowo Boże. A u tych wszystkich wierzących było jedno serce i jedna dusza i nikt z nich nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie zaś składali z wielką mocą świadectwo o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wielka łaska spoczywała na nich wszystkich. (Dz 4,29-33)
Mam tedy powód do chluby w Chrystusie Jezusie ze służby dla Boga. Nie odważę się bowiem mówić o czymkolwiek, czego Chrystus nie dokonał przeze mnie, aby przywieść pogan do posłuszeństwa słowem i czynem, przez moc znaków i cudów oraz przez moc Ducha Świętego, tak iż, począwszy od Jerozolimy i okolicznych krajów aż po Ilirię, rozkrzewiłem ewangelię Chrystusową. (Rz 15,17-19)
Dlatego musimy tym baczniejszą zwracać uwagę na to, co słyszeliśmy, abyśmy czasem nie zboczyli z drogi. Bo jeśli słowo wypowiedziane przez aniołów było nienaruszalne, a wszelkie przestępstwo i nieposłuszeństwo spotkało się ze słuszną odpłatą, to jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie? Najpierw było ono zwiastowane przez Pana, potem potwierdzone nam przez tych, którzy słyszeli, a Bóg poręczył je również znakami i cudami, i różnorodnymi niezwykłymi czynami oraz darami Ducha Świętego według swojej woli. (Heb 2,1-4)
Ujrzawszy to Piotr, odezwał się do ludu: Mężowie izraelscy, dlaczego się temu dziwicie i dlaczego się nam tak uważnie przypatrujecie, jakbyśmy to własną mocą albo pobożnością sprawili, że on chodzi? Bóg Abrahama i Izaaka i Jakuba, Bóg ojców naszych, uwielbił Syna swego, Jezusa, którego wy wydaliście i zaparliście się przed Piłatem, który uważał, że należało go wypuścić na wolność; wy jednak zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, i prosiliście o ułaskawienie wam mordercy. (I zabiliście Sprawcę życia, którego Bóg wzbudził z martwych, czego my świadkami jesteśmy. Przez wiarę w imię jego wzmocniło jego imię tego, którego widzicie i znacie, wiara zaś przez niego wzbudzona dała mu zupełne zdrowie na oczach was wszystkich. (Dz 3,12-16)
Choruje kto między wami? Niech przywoła starszych zboru i niech się modlą nad nim, namaściwszy go oliwą w imieniu Pańskim. A modlitwa płynąca z wiary uzdrowi chorego i Pan go podźwignie; jeżeli zaś dopuścił się grzechów, będą mu odpuszczone. (Jk 5,14-15)
Czy ten, który daje wam Ducha i dokonuje wśród was cudów, czyni to na podstawie uczynków zakonu, czy na podstawie słuchania z wiarą? (Ga 3,5)
Bym się więc z nadzwyczajności objawień zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje, jakby posłaniec szatana, by mnie policzkował, abym się zbytnio nie wynosił. W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa. (2 Kor 12,7-9)
Samej wody już nie pij, ale używaj po trosze wina ze względu na twój żołądek i częste twoje niedomagania. (1 Tym 5,23)
Erast pozostał w Koryncie, a chorego Trofima zostawiłem w Milecie. (2 Tym 4,20)
Umiłowany! Modlę się o to, aby ci się we wszystkim dobrze powodziło i abyś był zdrów tak, jak dobrze się ma dusza twoja. (3 J 2)
Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny. Dlatego też w tym doczesnym wzdychamy, pragnąc przyoblec się w domostwo nasze, które jest z nieba, jeśli tylko przyobleczeni, a nie nadzy będziemy znalezieni. (2 Kor 5,1-3)
Bo chociaż żyjemy w ciele, nie walczymy cielesnymi środkami. Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły i wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi, gotowi do karania wszelkiego nieposłuszeństwa, gdy posłuszeństwo wasze będzie całkowite. (2 Kor 10,3-6)
W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego. Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich. Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego, ostać się. Stójcie tedy, opasawszy biodra swoje prawdą, przywdziawszy pancerz sprawiedliwości i obuwszy nogi, by być gotowymi do zwiastowania ewangelii pokoju, a przede wszystkim, weźcie tarczę wiary, którą będziecie mogli zgasić wszystkie ogniste pociski złego; weźcie też przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boże. (18) W każdej modlitwie i prośbie zanoście o każdym czasie modły w Duchu i tak czuwajcie z całą wytrwałością i błaganiem za wszystkich świętych (Ef 6,10-18)
Umiłowani! Zabierając się z całą gorliwością do pisania do was o naszym wspólnym zbawieniu, uznałem za konieczne napisać do was i napomnieć was, abyście podjęli walkę o wiarę, która raz na zawsze została przekazana świętym. (Jud 3)
Gdy zaś duch nieczysty wyjdzie z człowieka, wędruje po miejscach bezwodnych, szukając ukojenia, ale go nie znajduje. Wtedy mówi: Wrócę do domu swego, skąd wyszedłem, i przyszedłszy, zastaje go opróżnionym, wymiecionym i przyozdobionym. Wówczas idzie i zabiera z sobą siedem duchów innych gorszych niż on, i wszedłszy mieszkają tam; i bywa końcowy stan człowieka tego gorszy niż pierwotny. Tak będzie i z tym złym pokoleniem. (Mt 12,43-45)
Dlatego i my od tego dnia, kiedy to usłyszeliśmy, nie przestajemy się za was modlić i prosić, abyście doszli do pełnego poznania woli jego we wszelkiej mądrości i duchowym zrozumieniu, abyście postępowali w sposób godny Pana ku zupełnemu jego upodobaniu, wydając owoc w każdym dobrym uczynku i wzrastając w poznawaniu Boga, utwierdzeni wszelką mocą według potęgi chwały jego ku wszelkiej cierpliwości i wytrwałości, z radością dziękując Ojcu, który was zdolnymi uczynił do uczestniczenia w dziedzictwie świętych w światłości, który nas wyrwał z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów. (Kol 1,9-14)
Nauczyciele i pasterze czy wilki
Idąc dalej tropem apostołów i proroków dochodzimy do służby nauczycielskiej (1 Kor 14,28), której w naszej rzeczywistości nikt nie kwestionuje. Oni to są prawdziwymi spadkobiercami Apostołów i Proroków tworzących kanon Biblii, bo przecież to oni interpretują Jej przesłanie. Najczęściej są też pasterzami w swoich zborach, co zobowiązuje ich również do ofiarnej troski o powierzoną im trzodę. Od nich w największym stopniu zależy kierunek, w którym podążają ich zbory, a nawet całe denominacje, gdyż to oni na podstawie swojej wiedzy, wiary czy relacji z Bogiem oceniają, co jest dobre, a co złe, co się Bogu podoba, a co nie jest Mu miłe, oraz jak w jakichś konkretnych sytuacjach winna postąpić dana społeczność ludzi wierzących. To trudne i bardzo odpowiedzialne zadanie, dlatego też Jakub w swym liście pisze, aby niewielu spośród nas było nauczycielami, gdyż tacy surowszy sąd otrzymają (Jk 3,1-2). Paweł zaś dodaje, że Boży nauczyciel to prawdziwy skarb, a jego dobrotliwy wpływ na zbór jest nieoceniony (1 Tm 4,8-16). Wydaje się, jakby w naszych czasach prawdziwych, namaszczonych przez Boga nauczycieli było również naprawdę niewielu. Natomiast w ich miejsce weszło wielu zwodzicieli szukających rozgłosu, korzyści materialnych lub jeszcze nie wiadomo czego. Od ich bezbożnych nauk roi się w internecie, a idąc za ich przykładem wielu wierzących nie mających obdarowania w tym kierunku podejmuje się tego trudnego zadania nauczania, traktując to jako naturalny stopień rozwoju duchowego. Tak to jednak być nie powinno. Każdy ma się zajmować tym, co Pan mu nakazał. Łatwo się też domyśleć jak niesamowicie destrukcyjny wpływ będzie miał fałszywy nauczyciel głoszący niebiblijne nauki. Niestety fakt wejścia w zgromadzenia wierzących takich właśnie ludzi, a nawet powstania zwolenników takich nauk spośród nas samych został zapowiedziany (Dz 20,28-32). To samo ostrzeżenie kieruje do nas Piotr porównując fałszywych nauczycieli do fałszywych proroków w przeszłości, on też podaje szerszą ich charakterystykę (2 P 2,1-3; 12-22). To samo czyni Juda. Widać wyraźnie, że oni wszyscy zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą wprowadzenie do społeczności ludzi wierzących zgubnych herezji (Jud 5-19). Natomiast Paweł, pisząc do jednego ze swoich najbliższych współpracowników, podaje przyczynę takiego stanu rzeczy. Ludzie w swej naturze są bowiem zepsuci i religijne obrzędy nie są w stanie ich odmienić. W czasach ostatecznych zjawisko to się pogłębi do tego stopnia, że nawet tak zwani chrześcijanie będą chcieli słuchać tylko tego, co im odpowiada, co ich gloryfikuje, co przedstawia ich w dobrym świetle i obiecuje świetlaną przyszłość, czyli co ich ucho łechce. Oni to odrzucając biblijne nauki wraz z ich nauczycielami tworzą zapotrzebowanie społeczne na nowy gatunek nauczycieli pochlebców (2 Tm 4,1-4). Tak więc zepsute chrześcijaństwo okazujące jedynie pozory pobożności wyda jako swój owoc fałszywych nauczycieli (2 Tm 3,1-5). Gdybyśmy chcieli zastanowić się jeszcze nad przyczyną takiego stanu rzeczy, to raczej nic innego oprócz demonicznych sił panujących nad tym światem i zwodzących ludzi nie znajdziemy. Trwanie przy Jezusie Chrystusie owocuje świętością, a zapieranie się Zbawcy pogarsza nasz stan i rujnuje nas duchowo. To dzieje się zarówno w wypadku odrzucania Dobrej Nowiny przez pogan, jak i odrzucania nauki apostolskiej przez ludzi wierzących (Rz 1,16-32), inne powody są drugoplanowe. Wbrew pozorom nie jest to wynalazkiem naszych czasów, diabeł wywierał swój przemożny wpływ na przywódców religijnych również wcześniej, a oni przestawali się troszczyć o lud, ale wykorzystywali go do swoich celów i żyli na jego koszt (Iz 56,8-57,11; Ez 22,24-30). Tak działo się kiedyś i tak dzieje się dzisiaj, bo ani szatan się nie zmienił, ani ludzka natura. On podaje się za anioła światłości, a jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość, ale skończą według swoich uczynków (2 Kor 11,13-15). To samo dzieje się na naszych oczach w otaczającej nas kulturze, gloryfikującej rolę i decyzje człowieka, oraz zachęcającej do całkowitej niezależności, nawet od Boga. Tak więc każdy wybiera sobie to, co mu odpowiada i wierzy w to, co uznaje za stosowne, a prawdziwa wiara dająca życie wieczne ginie nawet wśród tych, którzy uważają się za biblijnie wierzących. Obecnie w zborach zielonoświątkowych głosi się bardzo różne rzeczy i wszystko podpiera się Słowem Bożym. Nie jest to jednak rzetelna Jego wykładnia, lecz często budowanie nowych koncepcji myślowych. Niejednokrotnie charyzmatyczni nauczyciele pozwalają sobie na tak karkołomne kombinacje, że aż strach bierze. Wolne wnioski, luźne skojarzenia i nieuzasadnione porównania są na porządku dziennym, a to, czego nie można uzasadnić nauką Biblii tłumaczy się prowadzeniem Ducha Świętego. Błędów zatem jest co niemiara, zaczynając od zachęcania do coachingu, mentoringu czy marketingu. Wprowadzanie do zborów elementów nauk pochodzących z obcych religii, akceptowanie szeroko pojętej ekumenii oraz części nauk katolickich lub trzeciofalowych, praktykowanie elementów hipnozy, okultyzmu czy wróżbiarstwa, przedziwnych objawień, wizji i proroctw, itd. Coraz większą popularnością cieszy się uwalnianie od złych duchów, zakładanie szkół proroczych, organizowanie kampanii uzdrowieńczych, czy festiwali muzycznych oraz tym podobnych rzeczy, a wszystko w celu zwiększenia liczebności członków swojego zboru lub grupy wyznaniowej. Duży zbór to większy prestiż, dochody i wpływ na otoczenie, dlatego też świadomie unika się głoszenia prawdy, zwłaszcza tej niechcianej, a zwyczajnie zaspokaja się ludzkie potrzeby, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom społecznym w zborze. Z drugiej zaś strony obserwujemy przymuszanie ludzi do bezwzględnego posłuszeństwa, płacenia dziesięciny, czy innych danin, powoływanie się na swój szczególny status przed Bogiem, wyjątkowy autorytet lub miejsce wśród braci, życie na koszt innych, manipulowanie współwyznawcami, głębokie ingerowanie w ich życie osobiste, oraz organizowanie im życia według korzystnej dla siebie wizji. To i wiele innych rzeczy miesza się razem z nauką Biblii i cieszy z nawrócenia i obiecanego życia wiecznego, które niestety bardzo wiele osób z tego grona z różnych powodów nie dotyczy. Religijne przywództwo stało się dla nich jedynie pewnego rodzaju sposobem na życie tutaj na ziemi. O Bogu, niebie i sądzie wiele się mówi, ale żyje się tak jakby to wszystko było tylko pewnym środkiem do osiągnięcia celu, a nie samym celem. Skupiają się bowiem na tym co doczesne, a nie myślą poważnie o wiecznym Królestwie Bożym (Mt 6,24). Być może wynika to z przekonania, że zbawienie już się ma, a o różne ziemskie sprawy trzeba powalczyć.
… a jeśliby nie było nikogo, kto by wykładał, niech milczą w zborze, niech mówią samym sobie i Bogu. (1 Kor 14,28)
Niechaj niewielu z was zostaje nauczycielami, bracia moi, gdyż wiecie, że otrzymamy surowszy wyrok. Dopuszczamy się bowiem wszyscy wielu uchybień; jeśli kto w mowie nie uchybia, ten jest mężem doskonałym, który i całe ciało może utrzymać na wodzy. (Jk 3,1-2)
Albowiem ćwiczenie cielesne przynosi niewielki pożytek, pobożność natomiast do wszystkiego jest przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego. Prawdziwa to mowa i warta chętnego przyjęcia; gdyż trudzimy się i walczymy dlatego, że położyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który jest Zbawicielem wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących. To głoś i tego nauczaj. Niechaj cię nikt nie lekceważy z powodu młodego wieku; ale bądź dla wierzących wzorem w postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości. Dopóki nie przyjdę, pilnuj czytania, napominania, nauki. Nie zaniedbuj daru łaski, który masz, a który został ci udzielony na podstawie prorockiego orzeczenia przez włożenie rąk starszych. O to się troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich. Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają. (1 Tym 4,8-16)
Miejcie pieczę o samych siebie i o całą trzodę, wśród której was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli zbór Pański nabyty własną jego krwią. Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody, nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą. Przeto czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami napominać każdego z was. A teraz poruczam was Panu i słowu łaski jego, które ma moc zbudować i dać wam dziedzictwo między wszystkimi uświęconymi. (Dz 20,28-32)
Lecz byli też fałszywi prorocy między ludem, jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzać będą zgubne nauki i zapierać się Pana, który ich odkupił, sprowadzając na się rychłą zgubę. I wielu pójdzie za ich rozwiązłością, a droga prawdy będzie przez nich pohańbiona. Z chciwości wykorzystywać was będą przez zmyślone opowieści; lecz wyrok potępienia na nich od dawna zapadł i zguba ich nie drzemie. (2 P 2,1-3)
Lecz oni, jak nierozumne zwierzęta, które z natury są po to, by je łapano i zabijano, bluźnią temu, czego nie znają; toteż zginą jak one i poniosą karę za nieprawość. Oddawanie się w dzień rozpuście uważają za rozkosz, a gdy współbiesiadują z wami, są zakałą i hańbą, ponieważ nurzają się w swoich pożądliwościach. Oczy ich wypatrują tylko cudzołożnic i nigdy im nie dość grzechu; nęcą dusze słabe, serce mają wyćwiczone w chciwości, synowie przekleństwa. Opuściwszy drogę prostą, zbłądzili i wstąpili na drogę Balaama, syna Beora, który ukochał zapłatę za czyny nieprawe, lecz został zganiony za swoją nieprawość; nieme bydlę juczne, przemówiwszy głosem ludzkim, zapobiegło nierozumnemu postępkowi proroka. Ludzie ci, to źródła bez wody i obłoki pędzone przez wicher; czeka ich przeznaczony najciemniejszy mrok. Przemawiając bowiem słowami nadętymi a pustymi, nęcą przez żądze cielesne i rozwiązłość tych, którzy dopiero co wyzwolili się od wpływu pogrążonych w błędzie, (obiecując im wolność, chociaż sami są niewolnikami zguby; czemu bowiem ktoś ulega, tego niewolnikiem się staje. Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania. Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie. (2 P 2,12-22)
A chcę przypomnieć wam, którzy raz na zawsze wszystko wiecie, że Pan wybawił wprawdzie lud z ziemi egipskiej, ale następnie wytracił tych, którzy nie uwierzyli; aniołów zaś, którzy nie zachowali zakreślonego dla nich okręgu, lecz opuścili własne mieszkanie, trzyma w wiecznych pętach w ciemnicy na wielki dzień sądu; tak też Sodoma i Gomora i okoliczne miasta, które w podobny do nich sposób oddały się rozpuście i przeciwnemu naturze pożądaniu cudzego ciała, stanowią przykład kary ognia wiecznego za to. Pomimo to ludzie ci, hołdując urojeniom, podobnie kalają ciało swoje, pogardzają zwierzchnościami i bluźnią istotom niebieskim. Tymczasem archanioł Michał, gdy z diabłem wiódł spór i układał się o ciało Mojżesza, nie ośmielił się wypowiedzieć bluźnierczego sądu, lecz rzekł: Niech cię Pan potępi. Ci zaś bluźnią przeciwko rzeczom, których nie znają, natomiast rzeczy, które w naturalny sposób jak nierozumne zwierzęta poznają, gubią ich. Biada im! Bo poszli drogą Kaina i pogrążyli się w błędzie Balaama dla zapłaty, i zginęli w buncie Korego. Oni to są zakałą na waszych ucztach miłości, w których bez obawy biorą udział i tuczą siebie samych, chmurami bez wody unoszonymi przez wiatry, drzewami jesiennymi, które nie rodzą owoców, dwakroć obumarłymi, wykorzenionymi, wściekłymi bałwanami morskimi, wyrzucającymi hańbę swoją, błąkającymi się gwiazdami, dla których zachowane są na wieki najgęstsze ciemności. O nich też prorokował Henoch, siódmy potomek po Adamie, mówiąc: Oto przyszedł Pan z tysiącami swoich świętych, aby dokonać sądu nad wszystkimi i ukarać wszystkich bezbożników za wszystkie ich bezbożne uczynki, których się dopuścili, i za wszystkie bezecne słowa, jakie wypowiedzieli przeciwko niemu bezbożni grzesznicy. Są to ludzie biadający nad losem swoim, kierujący się swoimi pożądliwościami; usta ich głoszą słowa wyniosłe, a dla korzyści schlebiają ludziom. Lecz wy, umiłowani, przypomnijcie sobie słowa wypowiedziane przez apostołów Pana naszego Jezusa Chrystusa, gdy mawiali do was: W czasie ostatecznym wystąpią szydercy, postępujący według swoich bezbożnych pożądliwości. To są ci, którzy wywołują rozłamy, zmysłowi, nie mający Ducha. (Jud 5-19)
Zaklinam cię tedy przed Bogiem i Chrystusem Jezusem, który będzie sądził żywych i umarłych, na objawienie i Królestwo jego; Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. (2 Tym 4,1-4)
A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy: Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga, którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj. (2 Tym 3,1-5)
Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy, najpierw Żyda, potem Greka, bo usprawiedliwienie Boże w niej bywa objawione, z wiary w wiarę, jak napisano: A sprawiedliwy z wiary żyć będzie. Albowiem gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę. Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę, dlatego że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi. I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, a nawet ptaki, czworonożne zwierzęta i płazy; dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą, ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę. A ponieważ nie uważali za wskazane uznać Boga, przeto wydał ich Bóg na pastwę niecnych zmysłów, aby czynili to, co nie przystoi; są oni pełni wszelkiej nieprawości, złości, chciwości, nikczemności, pełni są również zazdrości, morderstwa, zwady, podstępu, podłości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, wynalazcy złego, rodzicom nieposłuszni; nierozumni, niestali, bez serca, bez litości; oni, którzy znają orzeczenie Boże, że ci, którzy to czynią, winni są śmierci, nie tylko to czynią, ale jeszcze pochwalają tych, którzy to czynią. (Rz 1,16-32)
Tak mówi Wszechmocny, Pan, który zgromadza rozproszonych Izraela: Jeszcze zgromadzę do niego innych poza tymi, którzy są już zgromadzeni. Wy, wszystkie zwierzęta polne, przyjdźcie na żer, wy, wszystkie zwierzęta leśne! Wszyscy jego strażnicy są ślepi, wszyscy są nierozumni, wszyscy oni, to nieme psy, które nie umieją szczekać, tylko ziewają, leżą, lubią spać. Psy to żarłoczne, nienasycone. A są nimi pasterze, którzy na niczym się nie znają. Wszyscy chodzą swoją własną drogą, każdy myśli o własnej korzyści, wszyscy bez wyjątku. Chodźcie, mówi każdy, ja przyniosę wino i upijemy się mocnym napojem, a jutro będzie tak jak dziś – wystawnie i bardzo dostatnio. Sprawiedliwy ginie, a nikt tego nie bierze do serca, mężowie pobożni schodzą ze świata, a nikt na to nie zważa, gdyż przez zło sprawiedliwy schodzi ze świata, wchodzi do pokoju; na swoich łożach odpoczywają ci, którzy postępowali godziwie. Lecz wy zbliżcie się tutaj, wy, synowie czarownicy, potomstwo cudzołożnika i nierządnicy! Z kogo się naigrawacie? Przeciwko komu rozdziawiacie usta, wywieszacie język? Czy to nie wy jesteście dziećmi odstępstwa, potomstwem kłamstwa? Wy, którzy uprawiacie nierząd między terebintami, pod każdym zielonym drzewem, którzy składacie dzieci w ofierze w dolinach, wśród rozpadlin skalnych. Twój dział jest wśród gładkich kamieni łożysk rzecznych, one są twoim udziałem, także im wylewałeś ofiary z płynów, składałeś ofiary z pokarmów – czy mam się tym zadowolić? Na górze wysokiej i wyniosłej rozesłałaś swoje łoże i tam wychodziłaś, aby składać rzeźne ofiary. Za drzwiami i futrynami stawiałaś swój znak rozpoznawczy i tak zdradzając mnie odkryłaś swoje łoże, i weszłaś na nie, rozszerzyłaś je, zmówiłaś się z tymi, którym chętnie się oddajesz, mnożąc swoje cudzołóstwa z nimi. Schodziłaś także z olejkiem do Molocha i brałaś z sobą rozmaite maści, wysyłałaś swoich posłańców w dalekie strony i kazałaś im zejść aż do krainy umarłych. Chociaż byłaś zmęczona swoją długą wędrówką, jednak nie mówiłaś: Daremny trud. Odkrywałaś w sobie dość sił żywotnych, dlatego nie zaprzestałaś. Przed kim drżałaś i kogo się bałaś, że stałaś mi się niewierną i nie pamiętałaś o mnie, i nie wzięłaś sobie tego do serca? Czy nie jest tak? Ponieważ milczałem – i to od dawien dawna – dlatego nie bałaś się mnie. (Iz 56,8-57,11)
Synu człowieczy, mów do niej: Ty jesteś ziemią nie skropioną i nie zroszoną deszczem w dniu gniewu, której książęta to ryczące, drapieżne lwy. Pożerają ludzi, zabierają mienie i dostatek, pomnażają w niej liczbę jej wdów. Jej kapłani gwałcą mój zakon i znieważają moje świętości, nie odróżniają świętego od pospolitego i nie pouczają o tym, co nieczyste, a co czyste. Zamykają swoje oczy przed swoimi sabatami tak, że jestem wśród nich zbezczeszczony. Jej wodzowie to wilki drapieżne, przelewają krew, niszczą życie ludzkie, aby osiągnąć zysk. Jej prorocy wszystko to im otynkowują, zwiastując im złudne widzenia, prorokując im kłamliwie i mówiąc: Tak mówi Wszechmocny Pan- chociaż Pan nie mówił. Lud pospolity popełnia gwałt i dopuszcza się rabunku; uciskają ubogiego i biednego i bezprawnie krzywdzi się obcego przybysza. Szukałem wśród nich męża, który by potrafił wznieść mur i przed moim obliczem stanąć w wyłomie, wstawiając się za krajem, abym go nie zniszczył, lecz nie znalazłem. (Ez 22,24-30)
Tacy bowiem są fałszywymi apostołami, pracownikami zdradliwymi, którzy tylko przybierają postać apostołów Chrystusowych. I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz kres ich taki, jakie są ich uczynki. (2 Kor 11,13-15)
Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie. (Mt 6,24)
Zbawienna wiara
Narodzenie się na nowo to bardzo powszechny zwrot zaczerpnięty z biblijnej relacji opisującej spotkanie Jezusa z Nikodemem przedstawiający je jako warunek wejścia do nieba (J 3,1-8). Powszechnie uważa się również, że jest to odniesienie do nauki Starego Testamentu zapowiadającej obdarowanie ludzi nowym sercem (to symbol duchowego wnętrza) po to, aby szczere służenie Bogu stało się możliwe (Ez 36,22-38; 18,20-32). Warto zastanowić się nad kontekstem „nowego serca” o którym wspomina prorok Ezechiel, bo jest to obszerny opis odwracania się człowieka od jego grzechów połączony z pragnieniem życia z Bogiem i dla Jego chwały, ale o tym już się w naszych czasach rzadko wspomina. Głosi się natomiast, że słowna deklaracja oddania swojego serca i życia Jezusowi Chrystusowi jako swojemu Panu i Zbawicielowi jest prawdziwym nawróceniem i wystarczy do przemiany naszego serca. Dowodem takiego stanu rzeczy ma być obietnica Jezusa zapewniająca o tym, że jeżeli ktokolwiek otworzy przed Nim swoje serce, to On do niego wejdzie i będzie w nim panował (Ap 3,20-21). Tu jednak znowu mamy nadużycie interpretacyjne, bo wspomniane słowa pochodzą z tzw. listu do Laodycei, a poprzedzające je wersety 18-19 wyraźnie pokazują, w jaki sposób dokonuje się zaproszenie Jezusa do naszego serca. Tu musi być czas na prawdziwą pokutę człowieka i jego odwrócenie się od grzechów do Boga po to, aby uzyskać przebaczenie grzechów (czysta szata). On nie wejdzie do serca zaprzedanego grzechowi tylko dlatego, że my tego chcemy (ładnie o tym mówi apokryficzna księga Mądrości 1,1-5). Co więcej list ten kierowany jest do zboru w Laodycei, czyli ludzi wierzących, a nie do pogan – o czym nie wiem, dlaczego się zapomina. Kolejnym wersetem, na który powołują się charyzmatycy są słowa Pawła obiecującego, że ktokolwiek ustami swoimi wyzna, że Jezus jest Panem i w sercu swoim uwierzy, że Bóg Go wskrzesił z martwych osiądzie zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami do zbawienia (Rz 10,9-10). Tę samą wiarę możemy przedstawić jeszcze krócej za pomocą słów Tomasza Apostoła wypowiedzianych w wieczerniku po zmartwychwstaniu Jezusa: Pan mój i Bóg mój (J 20,27-29). Tomasz zobaczył i dlatego uwierzył, my nie widzieliśmy, ale również w to samo powinniśmy wierzyć. Taka wiara jednoczy nas z Chrystusem i daje prawo do skorzystania z łaski, jaką Bóg nam okazał w Jezusie Chrystusie. Nie doświadczamy Bożej łaski bez takiej wiary, ale również nasza wiara bez udzielonej nam łaski nie miałaby wartości. Zarówno łaska, jak i wiara są nam niezbędne, a one poprowadzą nas dalej. Wiara, o której mówi Biblia nie jest jedynie zaakceptowaniem pewnej wiedzy, którą posiadają nawet demony. To za mało, jeżeli nie prowadzi nas to do zobaczenia własnych grzechów, pokuty, zmiany sposobu życia, postawy pełnego posłuszeństwa Bogu, kochania Go i szukania Jego chwały tu na ziemi zgodnie ze swoim poznaniem (Jk 2,19-20; Ga 6,14-16; 5,4-6). Zjednoczenie z Jezusem to pozwolenie, aby Jego życie ujawniało się w naszym życiu, to uległość względem Jego woli, to wiara, która działa przez miłość, albo w miłości. Prawdą jest również, że nasza wiara czyni z nas uczniów Chrystusa. Naśladowanie Jezusa, kroczeniem z Nim albo za Nim (w zależności jakim obrazem chcemy się posłużyć) jest wyrazem naszej wiary i sposobem jej realizacji. Biblia posługuje się obrazem wprzęgnięcia się w jedno jarzmo z Chrystusem (Mt 11,28-30). To również zjednoczenie z naszym Panem. Dalej pójdziemy tam, gdzie On nas zaprowadzi nie szukając swojej woli, ale pełniąc z serca Jego wolę. To również nazywa się braniem swego krzyża (to droga uśmiercania własnego egoizmu), by tak jak On pełnić nie swoją, ale Ojca wolę. Biblia stawia wspomniane wyżej sprawy jako warunek zbawienia (Mt 10,32-39). Tutaj nie ma miejsca na kompromis, Jezus Chrystus domaga się, aby Go kochać całym sercem, duszą, umysłem i siłą, a nasze życie zupełnie Jemu poświęcić. On za to da nam nowe i z pewnością lepsze i wieczne życie. Nasze postępowanie jest prawdziwym świadectwem naszej wiary, które będzie potwierdzać lub negować nasze słowa (Tt 1,15-16). Duch Święty będzie nas prowadził zarówno na drodze wiary, jak i w sprawach doczesnych (Rz 8, 11-16). Nigdy też nie zostawi tych, którzy ufają Chrystusowi i zawsze będzie działał dla Bożej chwały i naszego dobra (Hbr 10,8-17). On będzie nas zmieniał i kształtował, ale również oczekuje naszej współpracy (czyli uległości i posłuszeństwa). Ta droga wielu osobom może się wydać zbyt trudna, ale dla innych będzie realizacją ich marzeń i rozkoszą duszy. Ci, którzy poznają i pokochają Chrystusa zaufają też Jego Słowom, znajdą oparcie we wszechmocnym Duchu Świętym (J 14,15-21) i zakosztują Bożego pokoju (J 14,24-27).
A był człowiek z faryzeuszów imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa w nocy i rzekł mu: Mistrzu! Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel; nikt bowiem takich cudów czynić by nie mógł, jakie Ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był. Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. Rzekł mu Nikodem: Jakże się może człowiek narodzić, gdy jest stary? Czyż może powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się? Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić. Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha. (J 3,1-8)
Dlatego tak powiedz domowi izraelskiemu: Tak mówi Wszechmocny Pan: Ja działam nie ze względu na was, domu izraelski, lecz ze względu na moje święte imię, które znieważyliście wśród ludów, do których przybyliście. Dlatego uświęcę wielkie moje imię, znieważone wśród narodów, bo znieważyliście je wśród nich; i poznają ludy, że Ja jestem Pan – mówi Wszechmocny Pan – gdy na ich oczach okażę się święty wśród was. I zabiorę was spośród narodów, i zgromadzę was ze wszystkich ziem; i sprowadzę was do waszej ziemi, i pokropię was czystą wodą, i będziecie czyści od wszystkich waszych nieczystości i od wszystkich waszych bałwanów oczyszczę was. I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza, i usunę z waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce mięsiste. Mojego ducha dam do waszego wnętrza i uczynię, że będziecie postępować według moich przykazań, moich praw będziecie przestrzegać i wykonywać je. I będziecie mieszkać w ziemi, którą dałem waszym ojcom; i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem i wybawię was od wszystkich waszych nieczystości, sprawię, że wzejdzie zboże i rozmnożę je, a nie dopuszczę do was głodu. Pomnożę owoce drzew i plony pól, abyście już nigdy nie musieli znosić hańby klęski głodowej wśród narodów. Wtedy wpomnicie o swoim złym postępowaniu i o swoich czynach, które nie były dobre; i będziecie się brzydzić samych siebie z powodu swoich win i swoich obrzydliwości. Nie ze względu na was Ja działam – mówi Wszechmocny Pan – niech to wam będzie wiadome. Wstydźcie się i rumieńcie się z powodu swojego postępowania, domu izraelski! Tak mówi Wszechmocny Pan: Gdy oczyszczę was ze wszystkich waszych win, zaludnię miasta i ruiny będą odbudowane, a spustoszony kraj będzie uprawiany zamiast być pustkowiem na oczach wszystkich przechodniów, i będą mówić: Ten kraj, niegdyś spustoszony, stał się podobny do ogrodu Eden; a miasta, które legły w gruzach i były spustoszone i zburzone, są teraz obwarowane i zamieszkane. I poznają narody, które wokoło nas pozostały, że Ja, Pan, odbudowałem to, co było zburzone, zasadziłem to, co było spustoszone; Ja, Pan, powiedziałem to i uczynię. Tak mówi Wszechmocny Pan: Oto jeszcze dam się uprosić domowi izraelskiemu, aby im uczynić: Pomnożę u nich liczbę ludzi jak owiec. Jak liczne są trzody dla celów ofiarnych, jak liczne są owce w Jeruzalemie w jego święta, tak zrujnowane miasta pełne będą trzód ludzkich; i poznają, że Ja jestem Pan. (Ez 36,22-38)
Człowiek, który grzeszy, umrze. Syn nie poniesie kary za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego. Lecz gdy bezbożny odwróci się od wszystkich swoich grzechów, które popełnił, i będzie przestrzegał wszystkich moich przykazań, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość, na pewno będzie żył, nie umrze. Nie będzie mu się przypominać żadnych jego przestępstw, które popełnił, będzie żył przez sprawiedliwość, którą się kierował. Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego – mówi Wszechmocny Pan – a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył? A gdy sprawiedliwy odwróci się od swojej sprawiedliwości i popełnia bezprawie, i czyni wszystkie te ohydne rzeczy, których dopuszcza się bezbożny, czy ma żyć? Nie będzie mu się przypominało tych wszystkich sprawiedliwych czynów, które spełnił; z powodu niewierności, której się dopuścił, i z powodu swojego grzechu, który popełnił, umrze! A wy mówicie: Nie jest słuszne postępowanie Pana. Słuchajcie więc, domu izraelski! Alboż moje postępowanie nie jest słuszne? Czy nie raczej wasze postępowanie jest niesłuszne? Gdy sprawiedliwy odwraca się od swojej sprawiedliwości i popełnia bezprawie, umrze; z powodu swojego bezprawia, które popełnił, umrze. A gdy bezbożny odwróci się od swojej bezbożności, której się dopuszczał, spełnia prawo i czyni sprawiedliwość, zachowa przy życiu swoją duszę. Spostrzegł się i odwrócił od wszystkich swoich przestępstw, które popełnił; na pewno więc będzie żył, nie umrze. Lecz dom izraelski mówi: Nie jest słuszne postępowanie Pana. Alboż moje postępowanie nie jest słuszne, domu izraelski? Czy nie raczej wasze postępowanie jest niesłuszne? Dlatego każdego według jego postępowania będę sądził, domu izraelski – mówi Wszechmocny Pan. Nawróćcie się i odwróćcie od wszystkich waszych przestępstw, aby się wam nie stały pobudką do grzechu! Odrzućcie od siebie wszystkie swoje przestępstwa, które popełniliście przeciwko mnie, i stwórzcie sobie nowe serce i nowego ducha! Dlaczego macie umierać, domu izraelski? Gdyż nie mam upodobania w śmierci śmiertelnika, mówi Wszechmocny Pan. Nawróćcie się więc, a żyć będziecie! (Ez 18,20-32)
Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną. Zwycięzcy pozwolę zasiąść ze mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem wraz z Ojcem moim na jego tronie. (Ap 3,20-21)
… radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na jaw haniebna nagość twoja, oraz maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał. Wszystkich, których miłuję, karcę i smagam; bądź tedy gorliwy i upamiętaj się. (Ap 3,18-19)
Umiłujcie sprawiedliwość, sędziowie ziemscy! Myślcie o Panu właściwie i szukajcie Go w prostocie serca! Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę, objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego. Bo przewrotne myśli oddzielają od Boga, a Moc, gdy ją wystawiają na próbę, karci niemądrych. Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele zaprzedanym grzechowi. Święty Duch karności ujdzie przed obłudą, usunie się do niemądrych myśli, wypłoszy Go nadejście nieprawości. (Mdr 1,1-5)
Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz. Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu. (Rz 10,9-10)
Potem rzekł do Tomasza: Daj tu palec swój i oglądaj ręce moje, i daj tu rękę swoją, i włóż w bok mój, a nie bądź bez wiary, lecz wierz. Odpowiedział Tomasz i rzekł mu: Pan mój i Bóg mój. Rzekł mu Jezus: Że mnie ujrzałeś, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. (J 20,27-29)
Ty wierzysz, że Bóg jest jeden? Dobrze czynisz; demony również wierzą i drżą. Chcesz przeto poznać, nędzny człowieku, że wiara bez uczynków jest martwa? (Jk 2,19-20)
Co zaś do mnie, niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata. Albowiem ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nic nie znaczy, lecz nowe stworzenie. A pokój i miłosierdzie nad tymi wszystkimi, którzy tej zasady trzymać się będą, i nad Izraelem Bożym. (Ga 6,14-16)
Odłączyliście się od Chrystusa wy, którzy w zakonie szukacie usprawiedliwienia; wypadliście z łaski. Albowiem my w Duchu oczekujemy spełnienia się nadziei usprawiedliwienia z wiary, bo w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nic nie znaczy, lecz wiara, która jest czynna w miłości. (Ga 5,4-6)
Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie. (Mt 11,28-30)
Każdego więc, który mię wyzna przed ludźmi, i Ja wyznam przed Ojcem moim, który jest w niebie; ale tego, kto by się mnie zaparł przed ludźmi, i Ja się zaprę przed Ojcem moim, który jest w niebie. Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego. Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je. (Mt 10,32-39)
Dla czystych wszystko jest czyste, a dla pokalanych i niewierzących nic nie jest czyste, ale pokalane są zarówno ich umysł, jak i sumienie. Utrzymują, że znają Boga, ale uczynkami swymi zapierają się go, bo to ludzie obrzydliwi i nieposłuszni, i do żadnego dobrego uczynku nieskłonni. (Tt 1,15-16)
A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was. Tak więc, bracia, jesteśmy dłużnikami nie ciała, aby żyć według ciała. Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie. Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. (Rz 8,11-16)
Najpierw mówi: Nie chciałeś i nie upodobałeś sobie ofiar krwawych i darów, i całopaleń, i ofiar za grzechy, które przecież bywają składane według zakonu; potem powiada: Oto przychodzę, aby wypełnić wolę twoją. Znosi więc pierwsze, aby ustanowić drugie; mocą tej woli jesteśmy uświęceni przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. A każdy kapłan sprawuje codziennie swoją służbę i składa wiele razy te same ofiary, które nie mogą w ogóle zgładzić grzechów; lecz gdy On złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł po prawicy Bożej, oczekując teraz, aż nieprzyjaciele jego położeni będą jako podnóżek stóp jego. Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni. Poświadcza nam to również Duch Święty; powiedziawszy bowiem: Takie zaś jest przymierze, jakie zawrę z nimi po upływie owych dni, mówi Pan: Prawa moje włożę w ich serca i na umysłach ich wypiszę je, dodaje: A grzechów ich i ich nieprawości nie wspomnę więcej. (Heb 10,8-17)
Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie. Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki – Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was. Jeszcze tylko krótki czas i świat mnie oglądać nie będzie; lecz wy oglądać mnie będziecie, bo Ja żyję i wy żyć będziecie. Owego dnia poznacie, że jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was. Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje; a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie. (J 14,15-21)
Kto mnie nie miłuje, ten słów moich nie przestrzega, a przecież słowo, które słyszycie, nie jest moim słowem, lecz Ojca, który mnie posłał. To wam powiedziałem z wami przebywając. Lecz Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem. Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka. (J 14,24-27)
Nowe narodzenie w obrazach
Obawiam się, że owe intelektualne pójście za Bogiem łączące się z odrzuceniem jedynie części grzechów nie jest prawdziwym narodzeniem się na nowo, lecz tylko przemianą umysłu (metanoją), o jakiej jest również mowa przy chrzcie Janowym. Droga całkowitej przemiany to jednak coś więcej niż tylko zmiana myślenia, co Biblia nazywa metamorfozą (termin przyrodniczy przemiany gąsienicy w motyla). Aby to osiągnąć trzeba w całkowity sposób oddać się Chrystusowi jako swojemu Panu i Bogu, bo tylko wówczas On może stać się naszym Zbawicielem. Metanoja służy temu procesowi, a nawet można powiedzieć, że jest konsekwencją uwierzenia, ale dalej staje się procesem ciągłym. Uczeń Chrystusa wciąż poznaje Boga, co wpływa na jego styl życia. Jednak nie ma takiej możliwości, aby Jezus nie będąc czyimś Panem był jego Zbawicielem. Chrystus ratuje to, co jest Jego, kto w to uwierzy będzie chciał należeć do Niego. Chrześcijaństwo to również forma przymierza krwi zawartego między Bogiem a ludźmi (2 Kor 5,17-21), jakie znane było Izraelitom od dawna (wiedza o przymierzu, uznanie go za prawdziwe i dobre, to nie to samo, co wstąpienie w przymierze). Bez przymierza nie ma ludu Bożego ani obietnic, ani zbawienia. Zawierane w Starym Testamencie przymierza są dobrowolnym ślubowaniem, czegoś dotyczą i mają swoje warunki, oraz kary za niedochowanie wierności. Zobaczmy na przymierze: Boga z Noem (Rdz 9,8-17), Boga z Abrahamem (Rdz 15,1-21), czy Jonatana z Dawidem (1 Sm 18,1-5). To wszystko ma swoją głęboką wymowę. Inny obraz przedstawia nawracanie się człowieka jako proces lub jako drogę do Boga, podobny do ciąży człowieka, która zaczyna się poczęciem (doświadczeniem obecności Boga), a kończy narodzeniem. Droga do Przybytku Bożego w Starym Testamencie jest dość wymowna (2Mż 25-27). Wejście na teren Boga, który był ogrodzony, było tylko jedno, przez bramę symbolizującą Chrystusa, ale również wejście do samego przybytku było też tylko jedno i ono również symbolizuje Chrystusa. Obie bramy miały tą samą powierzchnię, a różnica między nimi polegała na tym, że ta pierwsza była szeroka i niska (łatwa do odnalezienia i nie wymagająca większego poznania), a ta druga była wąska, lecz wysoka. Każdy, kto chciał wejść do Przybytku Bożego musiał najpierw przejść przez bramę w ogrodzeniu (tą pierwszą), innej drogi nie było. Jeżeli teraz przypomnimy sobie słowa Jezusa, który mówił, abyśmy wchodzili przez wąską, a nie szeroką bramę, to łatwo możemy sobie wyobrazić, że pobożny Żyd miał przed oczami bramy Przybytku lub później zbudowanych na jego wzór Świątyni (Mt 7,13-14). Wchodząc przez szeroką bramę napotykamy ołtarz ofiarny symbolizujący ofiarę Jezusa Chrystusa na krzyżu oraz trochę dalej kadź do obmycia się wodą. W kadzi tej kapłan zaczynający służbę obmywał się cały, a później przed każdym wejściem do Przybytku ręce i nogi. Dopiero potem mógł przejść przez wąską bramę. Nie obmycie się w kadzi groziło śmiercią. Charyzmatycy dużo mówią o oczyszczającej krwi Baranka, co zresztą jest prawdą (Ap 12,11), jak również o potrzebie składania świadectwa (tylko zbyt płytko już to rozumieją jedynie jako mówienie o Jezusie), lekceważąc to, co jest dalej (nieumiłowanie dusz swoich aż do śmierci). Mówią, że spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia Słowa Bożego zbawić świat, jednak i tutaj pomijają kontekst tej wypowiedzi (1 Kor 1,21-31), który mówi o Jezusie ukrzyżowanym. Nauka krzyża jest osią całej nauki Biblijnej i bez niej cała reszta traci swój sens i właściwe znaczenie. Ukierunkowanie się na cuda i znaki, albo mądrość jest błędem, moc jest bowiem w Chrystusie (1 Kor 1,22-23), a w naszych czasach wielu o tym zapomniało szukając Jezusa zbawiciela, uzdrowiciela, pocieszyciela, przyjaciela, tego, który zabezpiecza człowieka, ale nie Jezusa ukrzyżowanego (2 Tm 3,5). Jest też inny fragment, który mówi, że zostaliśmy oczyszczeni kąpielą wodną, czyli zanurzeniem w Słowo Boże poprzez przejrzenie się w Nim i odrzucenie grzechów (Hbr 10,20-23). Podobne słowa słyszymy z ust Jezusa w czasie Ostatniej Wieczerzy, gdy Piotr chce, aby obmyć go całego. Jezus mówi, że tylko nogi trzeba mu umyć, bo cały jest wykąpany, czyli czysty (J 13,10). Jezus czystością nazywa przyjęcie Jego słów i trwanie w Nim, co widzimy przy okazji opowiadania o krzewie winnym. Tam też jako powód czystości podaje trwanie w Jego Słowie (J 15,1-6). Natomiast przedstawione wcześniej obmycie nóg symbolizuje postawę sługi względem braci, czyli naśladowanie Jezusa, to jest pójście drogą krzyża. Podobnie chrzest wodny udzielany przez Jana jest symbolem odwrócenia się od swoich grzechów do Boga, lecz jest on tylko wstępem do chrztu Duchem Świętym (Mt 3,11). Natomiast ogień, o którym jest również mowa w tym fragmencie w moim odczuciu symbolizuje proces uświęcania się, wytapiania grzechu z człowieka jak się przetapia srebro, aby je oczyścić (Iz 48,9-11). To warunek wejścia do nieba, a nie jakiś niekonieczny dodatek (Hbr 12,14). Inny fragment poucza nas, że świadectwo o naszym zwycięstwie składa krew, woda i Duch i to jest pełne świadectwo (1 J 5,1-8). Dopiero po przejściu ołtarza ofiarnego i kadzi do obmyć, Izraelita dochodził do bramy Przybytku. Paweł zaś mówi, że my jesteśmy świątynią Boga Żywego i Duch Święty w nas mieszka (1 Kor 3,16; 6,19-20). Podobnie też obraz Wieczerzy, jaką obchodzimy jest dwuczłonowy. Krew jest symbolem przymierza we krwi Jezusa, a chleb jest wspólnotą ciała Chrystusa rozumianego jako jedność w Duchu Świętym (1 Kor 10,15-17; 12,12-14). Złamanie zaś chleba symbolizuje śmierć ciała Chrystusa i śmierć naszej cielesności, abyśmy nie żyli już dla grzechu, ale dla sprawiedliwości. To symbol nauki krzyża. Całość procesu uświęcenia szeroko opisuje Paweł Rzymianom (Rz 6). Zauważyłem również, że Świadkowie Jehowy potrafią intelektualnie oddać się na służbę Bogu (chociaż źle pojętą), a nawet porzucić bardzo wiele grzechów, głosić ofiarnie swoją ewangelię i studiować naukę Biblii, a przecież niemożliwą jest rzeczą, aby byli narodzeni na nowo bez uznania Jezusa za swojego Pana i Boga. Tak więc to ich nawrócenie z życia w jawnym grzechu (zwanym też życiem w świecie lub nieświadomości co do ofiary Jezusa Chrystusa) uznałem za doświadczenie podobne do chrztu Janowego. To samo dotyczy tej części ruchu odnowy charyzmatycznej, która pozostaje całkowicie uzależniona od hierarchii i doktryny katolickiej. Intelektualnie wyznają Jezusa jako swojego Pana, porzucają wiele oczywistych grzechów, twierdzą nawet, że zostali ochrzczeni Duchem Świętym, a nawet, że posiadają dary duchowe, a jednak wciąż żyją w wielkim bałwochwalstwie i tego nie widzą. To dla mnie nie jest biblijnym narodzeniem się na nowo. Podejrzewam, że podobne spłycenie zrozumienia narodzenia się na nowo występuje w ogromnej większości grup i zborów charyzmatycznych, więc trudno powiedzieć, kto wśród nich wierzy w sposób biblijny i rzeczywiście służy Bogu. Bardzo ciekawie przedstawia to przypowieść o życicy rocznej, która jest bardzo podobna do rosnącej pszenicy (kąkol ma inne ułożenie liści) tylko nie rodzi ziarna (Mt 13,24-30). Dlatego to wydawane owoce świadczą o prawdziwości naszej wiary, a nie pozory, sposób mówienia, czy zachowanie w towarzystwie innych wierzących, wiedza religijna, gorliwość, charyzmaty, czy nasze myśli, emocje albo przekonania. W moim odczuciu nie jest to tylko problem charyzmatyków, bo praktycznie rozróżniamy jedynie chrześcijaństwo tradycyjne od świadomego, a to chyba zbytnie uproszczenie. Większy lub mniejszy stopień dojrzałości, gorliwości czy zaangażowanie serca, itd. w odczuciu wielu nie są konieczne do zbawienia, a więc często są lekceważone. Takie statyczne podejście do zbawienia osiągnięcie jakiegoś etapu, za który jest nagroda – życie wieczne, a za dodatkowe rzeczy są bonusy. Sprawa wygląda jednak o wiele bardziej dynamicznie. Wszystko zależy od predyspozycji naszego serca niezależnie od tego, jak daleko w rozumieniu ludzkim doszliśmy i co już osiągnęliśmy. Najprawdopodobniej wielu ludzi samych siebie oszukuje twierdząc, że są w Chrystusie, gdy naprawdę tak nie jest. Dlatego też współczesne chrześcijaństwo kojarzy mi się w swej postawie ze zborem w Laodycei. W moim odczuciu ogromna część charyzmatyków jest tego zupełnie nieświadoma i pomimo swej radości ze zbawienia uzasadnianej zmianą myślenia, świadomością działania Boga w ich życiu, odrzuceniem części grzechów i rzekomym doświadczeniem osobistej Pięćdziesiątnicy, a co za tym idzie obdarowaniem darami i bliską więzią z Bogiem niestety nie wie, że zostali zwiedzeni i w świetle Słowa Bożego rezygnując z prawdziwego uświęcania się na drodze krzyża idą nie do nieba, ale do piekła (Iz 5,14-16).
Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania, to znaczy, że Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków, i powierzył nam słowo pojednania. Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem. On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą. (2 Kor 5,17-21)
To znaczy, że nie dzieci cielesne są dziećmi Bożymi, lecz dzieci obietnicy liczą się za potomstwo. Albowiem tak brzmi słowo obietnicy: W oznaczonym czasie przyjdę i Sara będzie miała syna. Ale nie tylko to, gdyż dotyczy to również Rebeki, która miała dzieci z jednym mężem, praojcem naszym Izaakiem. Albowiem kiedy się one jeszcze nie narodziły ani też nie uczyniły nic dobrego lub złego – aby utrzymało się w mocy Boże postanowienie wybrania, oparte nie na uczynkach, lecz na tym, który powołuje – powiedziano jej, że starszy służyć będzie młodszemu, jak napisano: Jakuba umiłowałem, a Ezawem wzgardziłem. Cóż tedy powiemy? Czy Bóg jest niesprawiedliwy? Bynajmniej. Mówi bowiem do Mojżesza: Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję. A zatem nie zależy to od woli człowieka, ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego. Mówi bowiem Pismo do faraona: Na to cię wzbudziłem, aby okazać moc swoją na tobie i aby rozsławiono imię moje po całej ziemi. (Rz 9,8-17)
A my, którzy jesteśmy mocni, winniśmy wziąć na siebie ułomności słabych, a nie mieć upodobania w sobie samych. Każdy z nas niech się bliźniemu podoba ku jego dobru, dla zbudowania. Bo i Chrystus nie miał upodobania w sobie samym, lecz jak napisano: Urągania urągających tobie na mnie spadły. Cokolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism nadzieję mieli. A Bóg, który jest źródłem cierpliwości i pociechy, niech sprawi, abyście byli jednomyślni między sobą na wzór Jezusa Chrystusa, abyście jednomyślnie, jednymi usty wielbili Boga i Ojca Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Przeto przyjmujcie jedni drugich, jak i Chrystus przyjął nas, ku chwale Boga. Gdyż powiadam, że Chrystus stał się sługą obrzezanych ze względu na prawdę Bożą, aby potwierdzić obietnice dane ojcom. I aby poganie wielbili Boga za miłosierdzie, jak napisano: Dlatego będę cię wyznawał między poganami i będę śpiewał imieniu twemu. I znowu mówi: Weselcie się, poganie, z jego ludem. I znowu: Chwalcie Pana, wszyscy poganie, i niech go wysławiają wszystkie ludy. I znowu Izajasz powiada: Wyrośnie odrośl z pnia Jessego i powstanie, aby panować nad poganami; w nim poganie nadzieję pokładać będą. A Bóg nadziei niechaj was napełni wszelką radością i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadzieję przez moc Ducha Świętego. Ja sam zaś, bracia moi, mam pewność co do was, że i wy jesteście pełni dobroci, napełnieni umiejętnością wszelkiego rodzaju i możecie jedni drugich pouczać. Jednak napisałem do was, bracia, tu i ówdzie nieco śmielej, chcąc wam to odświeżyć w pamięci, a to na mocy łaski, która mi jest dana przez Boga, żebym był dla pogan sługą Chrystusa Jezusa, sprawującym świętą służbę zwiastowania ewangelii Bożej, aby poganie stali się ofiarą przyjemną, poświęconą przez Ducha Świętego. Mam tedy powód do chluby w Chrystusie Jezusie ze służby dla Boga. Nie odważę się bowiem mówić o czymkolwiek, czego Chrystus nie dokonał przeze mnie, aby przywieść pogan do posłuszeństwa słowem i czynem, przez moc znaków i cudów oraz przez moc Ducha Świętego, tak iż, począwszy od Jerozolimy i okolicznych krajów aż po Ilirię, rozkrzewiłem ewangelię Chrystusową. A przy tym chlubą moją było głosić ewangelię nie tam, gdzie imię Chrystusa było znane, abym nie budował na cudzym fundamencie, lecz jak napisano: Ujrzą go ci, do których wieść o nim nie doszła, a ci, co o nim nie słyszeli, poznają go. (Rz 15,1-21)
A gdy dokończył rozmowy z Saulem, dusza Jonatana przylgnęła do duszy Dawida, i umiłował go Jonatan jak siebie samego. I zabrał go Saul tegoż dnia z sobą i nie pozwolił mu już powrócić do domu jego ojca. Zawarli tedy Jonatan z Dawidem związek przyjaźni, ponieważ umiłował go jak siebie samego. Jonatan zdjął płaszcz, który miał na sobie, i dał go Dawidowi, tak samo swoją odzież – aż do swego miecza i łuku, i pasa. A ilekroć Dawid wyruszał, dokądkolwiek go Saul wysyłał, miał powodzenie, tak iż Saul ustanowił go wodzem nad wojownikami. I podobało się to całemu ludowi, a także sługom Saula. (1 Sm 18,1-5)
Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują. (Mt 7,13-14)
A oni zwyciężyli go przez krew Baranka i przez słowo świadectwa swojego, i nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć. (Ap 12,11)
Skoro bowiem świat przez mądrość swoją nie poznał Boga w jego Bożej mądrości, przeto upodobało się Bogu zbawić wierzących przez głupie zwiastowanie. Podczas gdy Żydzi znaków się domagają, a Grecy mądrości poszukują, my zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie zgorszenie, a dla pogan głupstwo, natomiast dla powołanych – i Żydów, i Greków, zwiastujemy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą. Bo głupstwo Boże jest mędrsze niż ludzie, a słabość Boża mocniejsza niż ludzie. Przypatrzcie się zatem sobie, bracia, kim jesteście według powołania waszego, że niewielu jest między wami mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu, ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne, i to, co jest niskiego rodu u świata i co wzgardzone, wybrał Bóg, w ogóle to, co jest niczym, aby to, co jest czymś, unicestwić, aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym. Ale wy dzięki niemu jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem, aby, jak napisano: Kto się chlubi, w Panu się chlubił. (1 Kor 1,21-31)
Bo nawet jeśli ktoś staje do zapasów, nie otrzymuje wieńca, jeżeli nie walczy prawidłowo. (2 Tym 3,5)
… drogą nową i żywą, którą otworzył dla nas poprzez zasłonę, to jest przez ciało swoje, oraz kapłana wielkiego nad domem Bożym, wejdźmy na nią ze szczerym sercem, w pełni wiary, oczyszczeni w sercach od złego sumienia i obmyci na ciele wodą czystą; trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo wierny jest Ten, który dał obietnicę; (Heb 10,20-23)
Rzecze mu Jezus: Kto jest umyty, nie ma potrzeby myć się, chyba tylko nogi, bo czysty jest cały. I wy czyści jesteście, lecz nie wszyscy. (J 13,10)
Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest winogrodnikiem. Każdą latorośl, która we mnie nie wydaje owocu, odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc. Wy jesteście już czyści dla słowa, które wam głosiłem; trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie. Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną. (J 15,1-6)
Ja was chrzczę wodą, ku upamiętaniu, ale Ten, który po mnie idzie, jest mocniejszy niż ja; jemu nie jestem godzien i sandałów nosić; On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. (Mt 3,11)
Przez wzgląd na moje imię powstrzymywałem swój gniew i przez wzgląd na moją cześć oszczędzałem cię, aby cię nie zniszczyć. Oto wytapiałem cię sobie jak srebro, próbowałem cię w piecu cierpienia. Przez wzgląd na siebie, przez wzgląd na siebie czynię to, bo jakże zbezczeszczone było moje imię; a przecież mojej chwały nie oddam innemu. (Iz 48,9-11)
Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana, (Heb 12,14)
Każdy, kto wierzy, iż Jezus jest Chrystusem, z Boga się narodził, a każdy, kto miłuje tego, który go zrodził, miłuje też tego, który się z niego narodził. Po tym poznajemy, iż dzieci Boże miłujemy, jeżeli Boga miłujemy i przykazania jego spełniamy. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe. Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza. A któż może zwyciężyć świat, jeżeli nie ten, który wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? On jest tym, który przyszedł przez wodę i krew, Jezus Chrystus; nie w wodzie tylko, ale w wodzie i we krwi, a Duch składa świadectwo, gdyż Duch jest prawdą. Albowiem trzech jest świadków: Duch i woda, i krew, a ci trzej są zgodni. (1 J 5,1-8)
Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was? (1 Kor 3,16)
Albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga, i że nie należycie też do siebie samych? Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym. (1 Kor 6,19-20)
Przemawiam jak do rozsądnych: Rozsądźcie sami, co mówię. Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusowego? Ponieważ jest jeden chleb, my, ilu nas jest, stanowimy jedno ciało, wszyscy bowiem jesteśmy uczestnikami jednego chleba. (1 Kor 10,15-17)
Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus; bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało – czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem. Albowiem i ciało nie jest jednym członkiem, ale wieloma. (1 Kor 12,12-14)
Inne podobieństwo podał im, mówiąc: Podobne jest Królestwo Niebios do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. A kiedy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel i nasiał kąkolu między pszenicę, i odszedł. A gdy zboże podrosło i wydało owoc, wtedy się pokazał i kąkol. Przyszli więc słudzy gospodarza i powiedzieli mu: Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swojej roli? Skąd więc ma ona kąkol? A on im rzekł: To nieprzyjaciel uczynił. A słudzy mówią do niego: Czy chcesz więc, abyśmy poszli i wybrali go? A on odpowiada: Nie! Abyście czasem wybierając kąkol, nie powyrywali wraz z nim i pszenicy. Pozwólcie obydwom róść razem aż do żniwa. A w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw kąkol i powiążcie go w snopki na spalenie, a pszenicę zwieźcie do mojej stodoły. (Mt 13,24-30)
Dlatego piekło rozwarło swoją gardziel i nad miarę rozdziawiło swoją paszczę, i wpadnie w nie jego przepych i zgiełkliwe pospólstwo, i ci, którzy się w nim weselą. Wtedy ukorzy się człowiek i uniży się mąż, a oczy dumnych będą spuszczone. Lecz Pan Zastępów będzie wywyższony przez sąd, a Święty Bóg okaże się świętym przez sprawiedliwość. (Iz 5,14-16)
Otwartość serca
Czytając Dzieje Apostolskie odnosimy wrażenie, że w tamtych czasach ludzie rodzili się na nowo jakby szybciej, dlatego też przyjmujemy, że również z nami powinno być podobnie. Jednak ówczesne tempo miało swoje powody. Wielu pobożnych Izraelitów już dużo wcześniej zdecydowało się zerwać ze swoimi grzechami, na dowód czego dali się ochrzcić Janowi Chrzcicielowi. Oni też znali Prawo Mojżeszowe, wiedzieli, co to jest ofiara zastępcza i oczekiwali zapowiedzianego Mesjasza. Bardzo wielu z nich słuchało nauk Jezusa, gdy jeszcze chodził po ziemi uzdrawiając i uwalniając od demonów wszystkich potrzebujących. Był przecież dla nich znaną Osobą, kandydatem do tytułu Mesjasza. Wielu też słyszało o tym, co się działo przy Jego śmierci, było przecież wielkie zaćmienie słońca i trzęsienie ziemi, jacyś zmarli powstali z grobów i pokazali się w Jerozolimie, a w świątyni sama rozdarła się zasłona oddzielająca miejsce święte od najświętszego, chociaż po ludzku było to niemożliwe. Co więcej krążyły pogłoski, że Jezus zmartwychwstał, nikt nie wiedział, gdzie się podziało Jego ciało, a praktycznie w każdym środowisku ktoś Go widział po zmartwychwstaniu, ukazał się bowiem ponad 500 osobom (1 Kor 15,1-8). Inni przypominali sobie mędrców ze Wschodu, świadectwo Jana Chrzciciela o Nim, rozmnożenie chleba, czy inne liczne cuda Jezusa. Zdecydowana większość Żydów wierzyła też, że Jezus był dobry. Dodatkowo w święto Pięćdziesiątnicy wydarzyło się coś niezwykłego i około 120 osób w obcych językach wychwalało Boga. Ktoś mówił, że Jezus Chrystus jest tym oczekiwanym Mesjaszem, że zasiadł na tronie i zesłał nam swego Ducha Świętego. Jego wcześniejsi uczniowie odważnie świadczyli o Jego zmartwychwstaniu, a Duch Święty działał na tyle potężnie, że nawracały się tysiące ludzi równocześnie. Nawet Samarytanie i poganie żyjący wśród Żydów wiedzieli, co tam się działo. Nowe wyznanie powstawało dość szybko, bo że tak powiem, rozwijało się na przygotowanym wcześniej przez Jezusa gruncie, a działanie Ducha Świętego było tak namacalne, że publiczne kłamstwo podszyte niewiarą i obłudą (Ananiasz i jego żona) było karane przez Boga natychmiastową śmiercią. To musiało robić wrażenie, oraz wzbudzać lęk i bogobojność zarówno u wierzących, jak i u wszystkich, którzy na to patrzyli. Gdyby w naszych czasach jakiś obłudnik szukając własnej chwały ofiarował jakiemuś zborowi połowę swoich pieniędzy ze sprzedaży domu, to okrzyknięto by go bohaterem i postawiono jako wzór ofiarności do naśladowania dla innych. Nikt nawet nie próbowałby wnikać w jego intencje, ewentualnie uznano by go za narzędzie Boga w celu wyświadczenia im dobra. Jest więc spora różnica pomiędzy przygotowaniem ich, a naszych serc na przyjęcie Dobrej Nowiny. Dlatego też w naszym przypadku jakiś czas musi to trwać, bo tak naprawdę chodzi o to, że pewne przemiany w naszym sercu muszą się przed naszym narodzeniem dokonać. Tak więc uważam, że proces ten generalnie został w naszych czasach rozciągnięty w czasie ze względu na naszą niewiarę i zatwardziałość serca. To nie znaczy, że i dzisiaj nie ma ludzi, którzy w bardzo krótkim czasie potrafią zachwycić się Chrystusem, pokochać Go i szczerze oddać Mu do dyspozycji całe swoje serce i życie. Niestety nie jest to regułą, ale raczej wyjątkiem od niej. Tak więc w takich okolicznościach dużo bardziej zrozumiały staje się zakaz osądzania innych ludzi, bo przecież nie widzimy, co noszą w swych sercach, a pozory często mylą. Ludzie w każdych czasach prezentowali wewnętrzne zepsucie i niechęć do wierzenia Słowom Boga (Łk 24,25). Dodawszy do tego kulturę naszych czasów, oraz błędne wyobrażenia drogi zbawienia, większość ludzi wierzących uznało, że może mieć zarówno zabezpieczone życie wieczne w niebie, jak i dostatnie życie na ziemi. To jednak jest niemożliwe, co też Biblia wyraźnie nam przedstawia (Mt 6,24). Ludzie podzielonego serca Królestwa Niebieskiego nie odziedziczą. Ono zostało przygotowane dla ludzi, którzy całym sercem przylgną do Jezusa Chrystusa jako swego Oblubieńca. Tę samą myśl znajdujemy w przypowieści o roli (Mt 13,3-23), gdzie mamy przedstawione cztery rodzaje gleby, na które pada Słowo Boże. To różne serca ludzi (w moim odczuciu chodzi tutaj o tych, którzy uważają się za wierzących). Widzimy, że Słowo Boże trzeba przyjąć nie tylko do umysłu (płytka gleba), ale do serca (głęboka gleba). To jednak jeszcze nie wszystko, bo żeby wydać plon obfity należy wyrzucić z serca wszystko inne (wytępić chwasty). W przeciwnym razie nie wydamy oczekiwanego plonu. Bardzo wielu ludzi w naszych czasach zatrzymuje się gdzieś na drodze do prawdziwego narodzenia się na nowo, poprzestając jedynie na wiedzy o zbawieniu ofiarowanym nam z łaski w Chrystusie Jezusie, co sprawia, że nie mają duchowych korzeni, albo narodziwszy się na nowo wracają do życia w jakimś swoim wcześniejszym grzechu. Tylko ci, którzy narodzą się na nowo i całkowicie zerwą z grzechem, wydadzą owoc życia wiecznego. Innej drogi na skróty nie ma. Dostrzegam też w innych fragmentach możliwość odstąpienia człowieka narodzonego na nowo od wiary (Hbr 6,4-12; 10,38-39; 2 P 2,17-22; 5 Mż 29,17-20). Tak to widzę w Biblii i raczej zachęca mnie to do czujności niż pozwala spokojnie duchowo zasypiać (Mt 24,42; 25,13; 26,41; Dz 20,31; 1 Kor 16,13-14; Ef 6,10-18; 1 P 5,8-11). Nasze czasy obfitują dodatkowo w różnego rodzaju dziwne religijne nauki, a dzięki internetowi szybko stają się one powszechnie znane.
A przypominam wam, bracia, ewangelię, którą wam zwiastowałem, którą też przyjęliście i w której trwacie, i przez którą zbawieni jesteście, jeśli ją tylko zachowujecie tak, jak wam ją zwiastowałem, chyba że nadaremnie uwierzyliście. Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism i że został pogrzebany, i że dnia trzeciego został z martwych wzbudzony według Pism, i że ukazał się Kefasowi, potem dwunastu; potem ukazał się więcej niż pięciuset braciom naraz, z których większość dotychczas żyje, niektórzy zaś zasnęli; potem ukazał się Jakubowi, następnie wszystkim apostołom; a w końcu po wszystkich ukazał się i mnie jako poronionemu płodowi. (1 Kor 15,1-8)
A On rzekł do nich: O głupi i gnuśnego serca, by uwierzyć we wszystko, co powiedzieli prorocy. (Łk 24,25)
Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie. (Mt 6,24)
I mówił do nich wiele w podobieństwach. I rzekł: Oto wyszedł siewca, aby siać. A gdy siał, padły niektóre ziarna na drogę i przyleciało ptactwo i zjadło je. Inne zaś padły na grunt skalisty, gdzie nie miały wiele ziemi, i szybko powschodziły, gdyż gleba nie była głęboka. A gdy wzeszło słońce, zostały spieczone, a że nie miały korzenia, uschły. A inne padły między ciernie, a ciernie wyrosły i zadusiły je. Jeszcze inne padły na dobrą ziemię i wydały owoc, jedne stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha. I przystąpiwszy uczniowie, rzekli mu: Dlaczego mówisz do nich w podobieństwach? A On, odpowiadając, rzekł: Wam dane jest znać tajemnice Królestwa Niebios, ale tamtym nie jest dane. Albowiem temu, kto ma, będzie dane i obfitować będzie; a temu kto nie ma, i to, co ma, będzie odjęte. Dlatego w podobieństwach do nich mówię, bo, patrząc, nie widzą, i słuchając, nie słyszą ani nie rozumieją. I spełnia się na nich proroctwo Izajasza, które powiada: Będziecie stale słuchać, a nie będziecie rozumieli; będziecie ustawicznie patrzeć, a nie ujrzycie. Albowiem otępiało serce tego ludu, uszy ich dotknęła głuchota, oczy swe przymrużyli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, i sercem nie rozumieli, i nie nawrócili się, a Ja żebym ich nie uleczył. Ale błogosławione oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą, bo zaprawdę powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli. Wysłuchajcie więc podobieństwa o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o Królestwie i nie rozumie, przychodzi Zły i porywa to, co zasiano w jego sercu: to jest ten, kto jest posiany na drogę. A posiany na gruncie skalistym, to ten, kto słucha słowa i zaraz z radością je przyjmuje, ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestały i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy. A posiany między ciernie, to ten, który słucha słowa, ale umiłowanie tego świata i ułuda bogactwa zaduszają słowo i plonu nie wydaje. A posiany na dobrej ziemi, to ten, kto słowa słucha i rozumie; ten wydaje owoc: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, a inny trzydziestokrotny. (Mt 13,3-23)
Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych – którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego – gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko. Albowiem ziemia, która piła deszcz często na nią spadający i rodzi rośliny użyteczne dla tych, którzy ją uprawiają, otrzymuje błogosławieństwo od Boga; lecz ta, która wydaje ciernie i osty, jest bezwartościowa i bliska przekleństwa, a kresem jej spalenie. Ale chociaż tak mówimy, to jeśli chodzi o was, umiłowani, jesteśmy przekonani o czymś lepszym, zwłaszcza co dotyczy zbawienia. Wszak Bóg nie jest niesprawiedliwy, aby miał zapomnieć o dziele waszym i o miłości, jaką okazaliście dla imienia jego, gdy usługiwaliście świętym i gdy usługujecie. Pragniemy zaś, aby każdy z was okazywał tę samą gorliwość dla zachowania pełni nadziei aż do końca, abyście się nie stali ociężałymi, ale byli naśladowcami tych, którzy przez wiarę i cierpliwość dziedziczą obietnice. (Heb 6,4-12)
… a sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie; lecz jeśli się cofnie, nie będzie dusza moja miała w nim upodobania. Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą i zachowują duszę. (Heb 10,38-39)
Ludzie ci, to źródła bez wody i obłoki pędzone przez wicher; czeka ich przeznaczony najciemniejszy mrok. Przemawiając bowiem słowami nadętymi a pustymi, nęcą przez żądze cielesne i rozwiązłość tych, którzy dopiero co wyzwolili się od wpływu pogrążonych w błędzie, obiecując im wolność, chociaż sami są niewolnikami zguby; czemu bowiem ktoś ulega, tego niewolnikiem się staje. Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania. Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie. (2 P 2,17-22)
Niechże nie będzie wśród was mężczyzny ani kobiety, ani rodziny, ani plemienia, których serce odwróciłoby się dziś od Pana, Boga naszego, aby pójść i służyć bogom tych narodów. Niechaj nie będzie wśród was korzenia, wydającego truciznę i piołun, który by, słysząc słowa tego zaprzysiężonego przymierza, pochlebiał sobie w swoim sercu, mówiąc: Dobrze mi będzie, choćbym nawet trwał w zatwardziałości swego serca. To doprowadziłoby do tego, że zostałoby zniszczone to, co nawodnione, wraz z tym, co wyschnięte. Pan bowiem nie zechce mu przebaczyć, przeciwnie, wtedy zapłonie gniew Pana i jego zapalczywość na tego męża i spadną na niego wszystkie przekleństwa zapisane w tej księdze, i wymaże Pan jego imię pod niebem, i odłączy go Pan ku złemu ze wszystkich plemion izraelskich, zgodnie ze wszystkimi przekleństwami przymierza, zapisanego w księdze tego zakonu. (5 Mż 29,17-20)
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie. (Mt 24,42)
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie. (Mt 25,13)
Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie; duch wprawdzie jest ochotny, ale ciało mdłe. (Mt 26,41)
Przeto czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami napominać każdego z was. (Dz 20,31)
Czuwajcie, trwajcie w wierze, bądźcie mężni, bądźcie mocni. Wszystko niech się dzieje u was w miłości. (1 Kor 16,13-14)
W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego. Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich. Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego, ostać się. Stójcie tedy, opasawszy biodra swoje prawdą, przywdziawszy pancerz sprawiedliwości i obuwszy nogi, by być gotowymi do zwiastowania ewangelii pokoju, a przede wszystkim, weźcie tarczę wiary, którą będziecie mogli zgasić wszystkie ogniste pociski złego; weźcie też przyłbicę zbawienia i miecz Ducha, którym jest Słowo Boże. W każdej modlitwie i prośbie zanoście o każdym czasie modły w Duchu i tak czuwajcie z całą wytrwałością i błaganiem za wszystkich świętych (Ef 6,10-18)
Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć. Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze, wiedząc, że te same cierpienia są udziałem braci waszych w świecie. A Bóg wszelkiej łaski, który was powołał do wiecznej swej chwały w Chrystusie, po krótkotrwałych cierpieniach waszych, sam was do niej przysposobi, utwierdzi, umocni, na trwałym postawi gruncie. Jego jest moc na wieki wieków. Amen! (1 P 5,8-11)
Bojaźń Boża
Gołym okiem widać, że przymierze z Bogiem to nie są żarty, wymagana postawa z pewnością będzie nas dużo kosztować, a Bóg może nas postawić w przeróżnych sytuacjach i wcale nie oszczędzać nam różnego rodzaju bólu, a to już nie jest śmieszne. Co więcej Bóg chce nas karcić i kształtować dla naszego dobra. Wytapianie z nas grzechu nieprzypadkowo tak się nazywa i na pewno nie jest wesołą przygodą. Zbliżanie się do Boga ma swoją cenę, bo Bóg nasz jest ogniem trawiącym (5 Mż 4,23-24), cokolwiek zechce może uczynić i nikomu nie uda się wyrwać nas z Jego ręki (J 10,27-30). Czy nam się to podoba, czy nie zrobi z nami, co zechce. Lekceważący stosunek do wielkiego Bożego Majestatu jest przejawem braku czci i szacunku do swego Stwórcy. Mojżesz mówił: przerażony jestem i drżę, to reakcja po spotkaniu z Kimś wielkim (Hbr 12,21-24). Władca wszechrzeczy wszystko może uczynić, a jak będzie chciał to całe narody nie tylko usunie z ziemi, ale również pogrąży w piekle. Jest czego się bać. Jeżeli jednak ową bojaźń przed Bogiem połączymy z miłością, zaufaniem i szacunkiem, to otrzymamy uczucie jakim dziecko darzy swego ojca: groźnego, poważnego, surowego, ale kochającego i dobrodusznego, gotowego przychylić nam nieba. Jezus przed swoją męką mówił: odchodzę do Ojca mojego i Ojca waszego (J 20,17). W taki sposób oznajmił nam nasze usynowienie przez Boga, ale równocześnie uczynił pewną różnicę między Sobą i nami. On jest Synem i dziedzicem od zawsze, niebo jest Jego domem, my zaś zostaliśmy przygarnięci wyłącznie ze względu na Niego. To jeszcze bardziej powinno nam pokazywać znikomość naszej pozycji i zasług w relacjach ze Stwórcą, który z własnej woli okazał nam łaskę. Jeżeli zapominamy, przed Kim stajemy, to jesteśmy jak niewdzięczni niewolnicy pogardliwie odnoszący się do swego pana albo wyrodne dzieci odchodzące od swego ojca. Bóg nie będzie akceptował naszego lekceważenia, tak jak wielki król nie zgodzi się na to, aby być poniżanym przez swoich podwładnych, nawet bliskich, czego mamy przykład w opisie oddalenia królowej Waszti sprzed oblicza króla Achaszwerosza. W takich relacjach nie ma miejsca na fochy, dąsy, czy jakiekolwiek gierki. Bóg należnej Mu czci od nas oczekuje i nie godzi się na to, aby Jego Imię było przez nas znieważane (Iz 48,10-13; Ml 1,6-9; 1 Sm 2,15-17). To bardzo ważna lekcja dla każdego człowieka, który ma zamiar zbliżać się do Boga, lecz w sposób szczególny zadedykował bym ją charyzmatykom, którzy dość swobodnie podchodzą do Boga, dość nowocześnie, nonszalancko i bez należytego szacunku. Uznając, że są synami i córkami pozwalają sobie na bezczelność, roszczeniowość i manipulację względem swojego Pana i Ojca w niebie. Bóg jednak nie pozwoli z Siebie szydzić (Ga 6,7-10). Wspaniałą lekcję wielkości Boga, która może i nam posłużyć otrzymał wielki król Babilonu Nabukadnesar, o czym możemy przeczytać w księdze Daniela. Kiedy po raz pierwszy spotkał się z Jego wielkością w czasie objawiania mu nocnego widzenia przez Daniela, czego nikt inny nie mógł uczynić, rozpoznawszy, że jest Ktoś ponad nim, kto mu coś objawia, padł na twarz i oddał cześć Danielowi rozkazując złożyć mu ofiary, po czym obdarzył go zaszczytami. Wyznał też, że Bóg Daniela jest Bogiem bogów i Panem królów, skoro przez Daniela mógł odsłonić i wyjaśnić mu jego tajemnicę (Dn 2,46-48). Za jakiś czas wystawił wielki złoty posąg, któremu nakazał się kłaniać pod karą strasznej śmierci w piecu ognistym. Jakie było jego zdziwienie, gdy trzej Hebrajczycy odmówili wykonania jego rozkazu ze względu na cześć, jaką darzyli własnego Boga. Jego gniew był wielki, ale jeszcze większe jego zdziwienie, gdy Bóg objawił mu się jako wybawca swoich sług nie pozwalając, aby ogień ich pochłonął. Wtedy Nabukadnesar przeląkł się mocy, której nie znał i która go przerastała. Ukorzył się i stanął po Jego stronie ogłaszając straszne kary, dla każdego, kto by odważył się wypowiedzieć bluźnierstwo wobec Boga Szadracha, Meszacha i Abed-Nega. Dodatkowo nazwał Go Bogiem Najwyższym i oznajmił światu znaki i cuda, jakie na nim Bóg dokonał. Równocześnie uznał Jego królestwo za królestwo wieczne, a Jego władzę za trwającą wiecznie (Dn 3,24-33). To spory krok na przód. Spotkanie z Bogiem uderzyło po raz kolejny w jego serce jak młot krusząc jego zatwardziałość. Człowiek jednak nie jest zbyt skory do tego, by uznawszy czyjąś władzę równocześnie się jej podporządkować. Złamało go dopiero trzecie spotkanie z mocą Boga, które odjęło mu rozum i przemieniło w bydlę jedzące trawę za to, że w swojej pysze własnej wielkości przypisał powstanie wielkiego Babilonu. To go skruszyło i przygięło jego kark do ziemi. W pokorze uznał całkowite panowanie Boga nad swoim życiem (Dn 4,31-34). Tak to wielki król królów potężny Nabukadnesar został z serca czcicielem Boga Najwyższego, którego wcześniej poznał, a później uznawał jedynie intelektualnie, po to, by ostatecznie posiadaną już wiedzę odnieść do siebie. Skoro Bóg wymusił na pysznym królu bezwzględne posłuszeństwo i oddawanie Mu czci, to może to uczynić, jak chce i kiedy chce z każdym człowiekiem. Wcześniej w Egipcie wielki faraon przytłaczany plagami ugiął się pod mocną ręką Boga, ale nie chcąc się podporządkować został zgładzony wraz ze swym wojskiem w Morzu Czerwonym, a jego królestwo z czasem uległo zagładzie. W ruchach charyzmatycznych rzadko myśli się o Bogu jako władcy suwerennym i absolutnym, przed którego Obliczem drży cała ziemia i który w pełni decyduje o naszym życiu. To On rządzi, dzieli i decyduje o wszystkim, jak to mówił Paweł na Aeropagu: w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, bo On daje ludziom życie, oddech i wszystko (Dz 17,24-31). Czy takiego Boga jako charyzmatycy nosimy w naszych sercach, czy jedynie wyobrażenie jakiegoś dobrego ducha, który jest naszym kumplem, a swą mocą wspiera w sposób ponadnaturalny wszelkie nasze ziemskie starania dla naszej korzyści i chwały?
Strzeżcie się, abyście nie zapomnieli o przymierzu Pana, waszego Boga, które zawarł z wami, i nie sporządzali sobie żadnej podobizny rzeźbionej, jak ci to nakazał Pan, twój Bóg. Gdyż Pan, twój Bóg, jest ogniem trawiącym. On jest Bogiem zazdrosnym. (5 Mż 4,23-24)
Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je, a one idą za mną. I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, jest większy nad wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy. (J 10,27-30)
A tak straszne było to zjawisko, iż Mojżesz powiedział: Jestem przerażony i drżący. Lecz wy podeszliście do góry Syjon i do miasta Boga żywego, do Jeruzalem niebieskiego i do niezliczonej rzeszy aniołów, do uroczystego zgromadzenia i zebrania pierworodnych, którzy są zapisani w niebie, i do Boga, sędziego wszystkich, i do duchów ludzi sprawiedliwych, którzy osiągnęli doskonałość, i do pośrednika nowego przymierza, Jezusa, i do krwi, którą się kropi, a która przemawia lepiej niż krew Abla. (Heb 12,21-24)
Rzekł jej Jezus: Nie dotykaj mnie, bo jeszcze nie wstąpiłem do Ojca; ale idź do braci moich i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego. (J 20,17)
Oto wytapiałem cię sobie jak srebro, próbowałem cię w piecu cierpienia. Przez wzgląd na siebie, przez wzgląd na siebie czynię to, bo jakże zbezczeszczone było moje imię; a przecież mojej chwały nie oddam innemu. Słuchaj mnie, Jakubie, i ty, Izraelu, którego powołałem! Ja to jestem, Ja pierwszy i Ja ostatni. Przecież to moja ręka założyła ziemię i moja prawica rozpostarła niebiosa; gdy Ja na nie wołam, wszystkie razem stają. (Iz 48,10-13)
Syn czci ojca, a sługa swojego pana. Jeżeli jestem ojcem, to gdzież jest moja cześć? A jeżeli jestem panem, to gdzież jest bojaźń przede mną? – mówi Pan Zastępów do was, kapłani, którzy gardzicie moim imieniem. Wy jednak mówicie: W czym wzgardziliśmy twoim imieniem? Oto w tym, że ofiarujecie na moim ołtarzu pokarm nieczysty. I jeszcze się pytacie: Czym go zanieczyściliśmy? Oto tym, że mówicie: Stołem Pana można wzgardzić. Gdy przynosicie na ofiarę to, co ślepe, czy nie ma w tym nic złego? Gdy ofiarujecie to, co kulawe i chore, czy nie ma w tym nic złego? Spróbuj złożyć to swojemu namiestnikowi, a zobaczysz, czy przyjmie to łaskawie albo czy okaże ci przychylność? – mówi Pan Zastępów. Otóż teraz, starajcie się przebłagać Boga, aby się nad nami zmiłował! Od was to zależy, czy może On okazać wam przychylność – mówi Pan Zastępów. (Ml 1,6-9)
A nawet, zanim tłuszcz spalili przychodził sługa kapłański i mówił do ofiarującego: Daj mięso na pieczeń dla kapłana, bo on nie przyjmie od ciebie mięsa gotowanego, tylko surowe. A jeśli ten człowiek rzekł: Najpierw należy spalić tłuszcz, a potem weź sobie, czego tylko pragnie dusza twoja, to on mówił do niego: Nie, lecz zaraz teraz daj, a jeśli nie, to zabiorę gwałtem. I bardzo wielki był grzech tych młodzieńców przed obliczem Pana, gdyż ludzie lekceważyli składanie Panu ofiar. (1 Sm 2,15-17)
Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie. Bo kto sieje dla ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie, a kto sieje dla Ducha, z Ducha żąć będzie żywot wieczny. A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia. Przeto, póki czas mamy, dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej domownikom wiary. (Ga 6,7-10)
Wtedy król Nebukadnesar padł na swoją twarz i oddał cześć Danielowi; i rozkazał złożyć mu ofiary z pokarmów i kadzidlane. Potem odezwał się król i rzekł do Daniela: Zaprawdę wasz Bóg jest Bogiem bogów i Panem królów. On objawia tajemnice; gdyż ty mogłeś odsłonić tę tajemnicę. Potem wyniósł król Daniela na wysokie stanowisko, hojnie go obdarował i powołał go na namiestnika całej prowincji babilońskiej i na naczelnego zwierzchnika wszystkich magów babilońskich. (Dn 2,46-48)
Wtedy król Nebukadnesar przeląkł się, szybko powstał, odezwał się i zapytał swych doradców: Czy nie trzech związanych mężów wrzuciliśmy do ognia? Ci odpowiadając rzekli do króla: Prawda, królu. A on odpowiadając rzekł: Oto ja widzę czterech mężów chodzących wolno w środku ognia i nie ma na nich żadnego uszkodzenia, a wygląd czwartej osoby podobny jest do anioła. Wtedy Nebukadnesar zbliżył się do otworu rozpalonego pieca ognistego, odezwał się i rzekł: Szadrachu, Meszachu i Abed-Nego, słudzy Boga Najwyższego: Wyjdźcie i przyjdźcie tutaj! Na to Szadrach, Meszach i Abed-Nego wyszli ze środka ognia. I zgromadzili się satrapowie, namiestnicy, zwierzchnicy i doradcy króla, i widzieli, że ogień nie ogarnął ciał tych mężów i włos ich głowy nie był spalony, a ich odzienia nie były zniszczone ani też swąd ognia ich nie przeniknął. Nebukadnesar odezwał się i rzekł: Błogosławiony niech będzie Bóg Szadracha, Meszacha i Abed-Nega, który posłał swojego anioła i wyratował swoje sługi, którzy na nim polegali, którzy zmienili rozkaz królewski, a swoje ciała ofiarowali, byle tylko nie służyć i nie oddać pokłonu żadnemu innemu bogu jak tylko swojemu. Dlatego wydaję rozkaz: Ktokolwiek, należący do jakiegoś ludu, plemienia i języka, wypowie bluźnierstwo przeciwko Bogu Szadracha, Meszacha i Abed-Nega, będzie rozsiekany na kawałki, a jego dom zamieniony w kupę gruzu, gdyż nie ma innego Boga, który by mógł wybawić, jak tylko ten. Potem król przywrócił Szadrachowi, Meszachowi i Abed-Negowi dawne powodzenie w prowincji babilońskiej. Nebukadnesar, król, do wszystkich ludów, plemion i języków, które mieszkają na całej ziemi: Pokój wam! Postanowiłem oznajmić o znakach i cudach, których na mnie dokonał Bóg Najwyższy: Jakże wielkie są jego znaki, jakże potężne jego cuda! Jego królestwo jest królestwem wiecznym, a jego władza z pokolenia w pokolenie. (Dn 3,24-33)
A po upływie dni ja, Nebukadnesar, podniosłem oczy ku niebu; a gdy znowu rozum mi powrócił, wtedy błogosławiłem Najwyższego, a Żyjącego wiecznie chwaliłem i wysławiałem, gdyż jego władza jest władzą wieczną, a jego królestwo z pokolenia w pokolenie. A wszyscy mieszkańcy ziemi uważani są za nic, według swojej woli postępuje z wojskiem niebieskim i z mieszkańcami ziemi. Nie ma takiego, kto by powstrzymał jego rękę i powiedział mu: Co czynisz? W tym właśnie czasie powrócił mi rozum i dostojność i powróciła mi moja okazałość na chwałę mojego królestwa; moi doradcy i moi dostojnicy szukali mnie i znowu przywrócono mnie do godności królewskiej i dano mi jeszcze większą władzę. Teraz ja, Nebukadnesar, chwalę, wywyższam i wysławiam Króla Niebios, gdyż wszystkie jego dzieła są prawdą i jego ścieżki są sprawiedliwością. Tych zaś, którzy pysznie postępują, może poniżyć. (Dn 4,31-34)
Rozprawiał więc w synagodze z Żydami i z pobożnymi, a na rynku każdego dnia z tymi, którzy się tam przypadkiem znaleźli. Niektórzy zaś z filozofów epikurejskich i stoickich ścierali się z nim. Jedni mówili: Cóż to chce powiedzieć ten bajarz? Drudzy zaś: Zdaje się, że jest zwiastunem obcych bogów. Zwiastował im bowiem dobrą nowinę o Jezusie i zmartwychwstaniu. Zabrali go i zaprowadzili na Areopag, mówiąc: Czy możemy dowiedzieć się, co to za nowa nauka, którą głosisz? Kładziesz bowiem jakieś niezwykłe rzeczy w nasze uszy; chcemy przeto wiedzieć, o co właściwie chodzi. A wszyscy Ateńczycy i zamieszkali tam cudzoziemcy na nic innego nie mieli tyle czasu, co na opowiadanie lub słuchanie ostatnich nowin. A Paweł, stanąwszy pośrodku Areopagu, rzekł: Mężowie ateńscy! Widzę, że pod każdym względem jesteście ludźmi nadzwyczaj pobożnymi. Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości, znalazłem też ołtarz, na którym napisano: Nieznanemu Bogu. Otóż to, co czcicie, nie znając, ja wam zwiastuję. Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim, Ten, będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych ani też nie służy mu się rękami ludzkimi, jak gdyby czego potrzebował, gdyż sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko. Z jednego pnia wywiódł też wszystkie narody ludzkie, aby mieszkały na całym obszarze ziemi, ustanowiwszy dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania, żeby szukały Boga, czy go może nie wyczują i nie znajdą, bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas. Albowiem w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy, jak to i niektórzy z waszych poetów powiedzieli: Z jego bowiem rodu jesteśmy. Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że bóstwo jest podobne do złota albo srebra, albo do kamienia, wytworu sztuki i ludzkiego umysłu. Bóg wprawdzie puszczał płazem czasy niewiedzy, teraz jednak wzywa wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali, gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych. (Dz 17,24-31)
Prawdziwy cel
Bóg jest Miłością i na Swój obraz nas stworzył. Kiedy jednak odstąpiliśmy od Niego i Jego miłości, wówczas dał nam całkowicie za darmo możliwość powrotu do stanu, w jakim On trwa. Krzyż Jezusa Chrystusa był największym przejawem Bożej miłości do nas. Kto z własnej woli podejmie trud, aby odzyskać utracony stan, ten nie tylko może liczyć na Bożą miłość i wsparcie, ale również na wywyższenie. Wbrew temu, co myślą niektórzy, Bóg trwa w miłości i nigdy się jej nie wyprze, bo sam jest miłością, więc nie może się wyprzeć Siebie Samego (2 Tm 2,11-13). To naprawdę nauka zasługująca na wiarę, trwanie w miłości Chrystusa tu na ziemi zapewni nam trwanie w jedności z Nim również po śmierci. Jaka jednak jest ta Jego miłość? Z pewnością inna niż ludzka. My bowiem znamy miłość cielesną i to już jest dla bardzo wielu z nas powód do szczęścia. Znamy również miłość emocjonalną i wzajemną, polegającą na kochaniu kogoś dlatego, że również on kocha mnie, troszczeniu się o kogoś ze wzajemnością, wspieraniu kogoś ze wzajemnością, poświęcanie się dla kogoś ze wzajemnością itd. To są relacje rodzinne i oczywiście małżeńskie, ale rozpoczynające się w okresie wzajemnego zakochania się w sobie, zachwycenia się sobą, zachłyśnięcia się tym uczuciem. Dla bardzo wielu to ideał szczęścia roszczący sobie jednak prawo do wyłączności. Co to znaczy rozkoszować się drugą osobą nie zrozumie ten, kto nie był zakochany. Pragnienie ciągłego bycia z ukochaną osobą, to jeden z podstawowych aspektów rozkoszowania się nią i nie jest to nic niezwykłego. Jest też miłość diabelska, egoistyczna, skoncentrowana na sobie i zabiegająca o własną korzyść i szczęście nie bacząc na innych. Zupełnie przeciwną skrajnością jest miłość Boża, całkowicie oddająca siebie obiektowi swojej miłości. To miłość nadaje wartość wszystkiemu, co robimy w naszym życiu. Bez niej to tylko martwe uczynki. Jeżeli jednak nauczymy się poddawać Bogu, to będziemy się do Niego upodabniać, ucząc się prawdziwej miłości i przemieniając się pod Jego wpływem. To wszystko. Kto zaś nie da się przemienić, ten zostanie zgładzony w ogniu wiecznym. Tak więc kto nie kocha Boga, ten nie jest chrześcijaninem w prawdziwym tego słowa znaczeniu (1 Kor 16,22), a również Boża sprawiedliwość wypełnia się w miłości (Rz 13,8-10). Do tego zmierzały Boże przykazania objawione w Prawie Mojżeszowym, tego uczyli również starotestamentowi prorocy. Przez jednego z nich Bóg mówi wyraźnie, że chce naszej miłości i poznania Jego natury (Oz 6,6). Inny fragment podobną myśl przedstawia jako pełnienie sprawiedliwości, okazywanie życzliwości i pokorne obcowanie z Bogiem, oto powinność człowieka (Mi 6,8). W innym miejscu znajdujemy dużo szerszy opis Bożych oczekiwań względem narodu Izraelskiego, który w wielu kwestiach pozostał aktualny, a inne potrafimy sobie przełożyć na nasze warunki. Czytamy w nim o różnych ważnych rzeczach, o jakich Mojżesz pouczył rodaków i oczywiści znajdujemy też nakaz kochania Boga z całego serca i z całej duszy, oraz miłowania innych ludzi (5 Mż 10,12-22). Natomiast psalmista zachęca do tego, aby zapomnieć o swoich ludzkich korzeniach i w pełni oddać się swojemu Oblubieńcowi, mając przed oczyma tylko Jego, jak to ma miejsce wśród nowożeńców (Ps 45,11-12). Podobnie cała księga Pieśni nad Pieśniami zachęca do miłości względem naszego Oblubieńca nadając jej bardzo wysoką rangę (5 Mż 8,5-7). Widzimy więc, że nawet w Starym Testamencie o miłości jest bardzo wiele, ale najbardziej wymownym podsumowaniem jego nauki jest wypowiedź Jezusa odpowiadającego na pytanie: Które przykazanie w Prawie jest największe? Jezus odpowiedział uczonemu w Prawie, że miłość do Boga, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i ze wszystkich sił swoich, to pierwsze i najważniejsze przykazanie. Natomiast miłość do bliźniego swego tak jak do siebie samego, to drugie idące zaraz po nim (Mt 22,36-40; Mk 12,28-31). Wydawać by się mogło, że to niedościgniony ideał, a jednak Bóg poprzez Jezusa Chrystusa pokazał nam miłość jeszcze większą (J 15,12-14), On który jest życiem, oddał za nas swoje życie i polecił nam tak kochać bliźnich (J 13,34-35). Kochać bliźnich nie tylko tak jak siebie samego, ale tak jak Jezus nas umiłował to o wiele więcej. Pomnażanie takiej miłości w sobie, otwieranie się na nią, to droga zwana drogą krzyża, bo taka miłość doprowadziła Jezusa do oddania swojego życia za nas. Tą drogą – jak mówi Jan – winniśmy podążać (1 J 3,11-14; 4,7-8; 4,16-21). Miłość do Boga przenieść na innych ludzi i kochać ich bardziej niż siebie samego, oto prawdziwe wyzwanie dla nas wierzących i cel naszej wiary, wynikającej z czystego serca wspartego dobrym sumieniem (1 Tm 1,5). Oto prawda objawiona w Biblii i tak cześć oddają Bogu prawdziwi Jego czciciele. To postawa serca (J 4,23-24). Tę samą myśl wyraża Paweł w trzynastym rozdziale Pierwszego listu do Koryntian, gdzie w ostatnim wersecie stwierdza, że tylko wiara, nadzieja i miłość są wieczne, a z nich największa jest miłość, poza tym wymienia wszelkie wielkie dary i cnoty chrześcijańskie, które – jak twierdzi – bez miłości nie mają wartości. Natomiast werset wcześniej, przed rozpoczęciem hymnu o miłości pisze Koryntianom, że to właśnie jest droga Bożej doskonałości (1 Kor 12,31). O prawdziwości tej nauki jako jedni z pierwszych przekonali się Efezjanie, gdzie osobiście przez trzy lata Paweł nauczał (Dz 19,1-20; 20,17-38), a później też pozostawał z nimi w kontakcie, co wynika między innymi z pięknego listu, który do nich napisał. Jednak już nawet za życia Pawła zaczęli odstępować od drogi prawdy, do której ponownie tym razem przez Tymoteusza ich zachęca przypominając o co chodzi w chrześcijaństwie (1 Tm 1,3-7). Widocznie jednak nie posłuchali, bo jakiś czas później sam Jezus Chrystus poprzez Jana zarzuca im odstąpienie od pierwszej miłości (Ap 2,1-5). To bardzo poważny zarzut mający poważne konsekwencje i nie mogący być zrównoważony przez szereg cnót wymienionych wcześniej i wymagający nawrócenia, czyli powrotu do pierwszej miłości, jaką mieli wcześniej. Nie traćmy więc naszego celu z oczu, zajmując się sprawami drugoplanowymi, ale uczmy się rozkoszować Bogiem, za co On obiecuje nam niezwykłe relacje i wsparcie, a nawet współudział we wszystkim, co do Niego należy (Ps 81,14-17; Rz 8,27-39; Ap 21,1-7). Nawet po ludzku rzecz biorąc sprawa jest dość prosta, cóż bowiem miałby robić w niebie ktoś, kto nie kocha Boga? Z drugiej zaś strony nieba można doświadczyć już tutaj na ziemi i to właśnie w miłości, która jest Bożą naturą. Trudno coś więcej do tego dodać, natomiast nauka głoszona wśród charyzmatyków bardzo spłyca to przesłanie. Powiedziałbym nawet, że przewartościowuje sprawy i inaczej kładzie akcenty, chociaż dużo mówi o miłości Boga do nas, tworzy klimat koncentracji człowieka na sobie jako obiekcie Bożej miłości. To zaś wbija go w pychę i uczy roszczeniowej postawy względem Boga. Zupełnie się jednak zapomina o głoszeniu drogi krzyża, która jest doskonałą miłosną odpowiedzią człowieka na miłość Boga. W moim odczuciu zbyt szybko charyzmatycy zaczynają królować (1 Kor 4,8-21), to zaś jest postawą mieszkańców Laodycei (Ap 3,14-22) również wymagającą pokuty i nawrócenia się.
Prawdziwa to mowa: Jeśli bowiem z nim umarliśmy, z nim też żyć będziemy; jeśli z nim wytrwamy, z nim też królować będziemy; jeśli się go zaprzemy, i On się nas zaprze; (2 Tm 2,11-13)
Jeśli kto nie miłuje Pana, niech będzie przeklęty! Marana tha. (1 Kor 16,22)
Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej; kto bowiem miłuje bliźniego, zakon wypełnił. Przykazania bowiem: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj i wszelkie inne w tym słowie się streszczają: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość bliźniemu złego nie wyrządza; wypełnieniem więc zakonu jest miłość. (Rz 13,8-10)
Gdyż miłości chcę, a nie ofiary, i poznania Boga, nie całopaleń. (Oz 6,6)
Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego Pan żąda od ciebie: tylko, abyś wypełniał prawo, okazywał miłość bratnią i w pokorze obcował ze swoim Bogiem. (Mi 6,8)
Teraz więc, Izraelu, czego żąda od ciebie Pan, twój Bóg! Tylko, abyś okazywał cześć Panu, swemu Bogu, abyś chodził tylko jego drogami, abyś go miłował i służył Panu, swemu Bogu, z całego serca i z całej duszy, abyś przestrzegał przykazań Pana i jego ustaw, które Ja ci dziś nadaję dla twego dobra. Oto do Pana, twego Boga, należą niebiosa i niebiosa niebios, ziemia i wszystko, co na niej się znajduje, jednak tylko do twoich ojców przywiązał się Pan, twój Bóg, aby ich miłować, a po nich wybrał ze wszystkich ludów was, ich potomków, jak to jest dziś. Obrzeżcie więc nieobrzezkę waszego serca, a waszego karku już nie zatwardzajcie, gdyż Pan, wasz Bóg, jest Bogiem bogów i Panem panów, Bogiem wielkim, potężnym i strasznym, który nie ma względu na osobę ani nie przyjmuje darów, on wymierza sprawiedliwość sierocie i wdowie, a miłuje obcego przybysza, dając mu chleb i odzież. Więc i wy miłujcie obcego przybysza, gdyż sami byliście obcymi przybyszami w ziemi egipskiej. Pana, Boga swego, będziesz się bał, jemu będziesz służył, przy nim będziesz trwał i na jego imię będziesz przysięgał. On jest twoją chwałą i On jest twoim Bogiem, który dokonał z tobą tych wielkich i strasznych rzeczy, jakie oglądały twoje oczy. W siedemdziesiąt osób zstąpili do Egiptu twoi ojcowie, a teraz Pan, twój Bóg, uczynił cię licznym jak gwiazdy na niebie. (5 Mż 10,12-22)
Córki królewskie wychodzą na spotkanie twoje, Małżonka stoi po prawicy twojej Zdobna złotem z Ofiru. Słuchajże, córko, i spójrz, i nakłoń ucha: Zapomnij o ludzie swoim i o domu ojca swego! Król pragnie wdzięku twego, Pokłoń mu się, bo on jest panem twoim! (Ps 45,11-12)
Poznaj tedy w swoim sercu, że jak człowiek ćwiczy swego syna, tak Pan, Bóg twój, ćwiczy ciebie. będziesz więc przestrzegał przykazań Pana, Boga twego, chodząc jego drogami i okazując mu zbożną cześć; gdyż Pan, Bóg twój, wprowadza cię do ziemi pięknej, do ziemi, gdzie bystre rzeki i źródła tryskają w dolinie i na górze; (5 Mż 8,5-7)
Nauczycielu, które przykazanie jest największe? A On mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy. (Mt 22,36-40)
I przystąpił jeden z uczonych w Piśmie, który słyszał, jak oni rozprawiali, a wiedząc, że dobrze im odpowiedział, zapytał go: Które przykazanie jest pierwsze ze wszystkich? Jezus odpowiedział: Pierwsze przykazanie jest to: Słuchaj, Izraelu! Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest. Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej. A drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Innego przykazania, większego ponad te, nie masz. (Mk 12,28-31)
Takie jest przykazanie moje, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem. Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich. Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję. (J 15,12-14)
Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie. (J 13,34-35)
Albowiem to jest zwiastowanie, które słyszeliście od początku, że mamy się nawzajem miłować; nie jak Kain, który wywodził się od złego i zabił brata swego. A dlaczego go zabił? Ponieważ uczynki jego były złe, a uczynki brata jego sprawiedliwe. Nie dziwcie się, bracia, jeżeli was świat nienawidzi. My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do żywota, bo miłujemy braci; kto nie miłuje, pozostaje w śmierci. (1 J 3,11-14)
Umiłowani, miłujmy się nawzajem, gdyż miłość jest z Boga, i każdy, kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością. (1 J 4,7-8)
A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością, a kto mieszka w miłości, mieszka w Bogu, a Bóg w nim. W tym miłość do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu, gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie. W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości. Miłujmy więc, gdyż On nas przedtem umiłował. Jeśli kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. A to przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego. (1 J 4,16-21)
A celem tego, co przykazałem, jest miłość płynąca z czystego serca i z dobrego sumienia, i z wiary nieobłudnej, (1 Tm 1,5)
Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie. (J 4,23-24)
Starajcie się tedy usilnie o większe dary łaski; a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą. (1 Kor 12,31)
Podczas gdy Apollos przebywał w Koryncie, obszedł Paweł wyżynne okolice i przyszedł do Efezu, a spotkawszy niektórych uczniów, rzekł do nich: Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy uwierzyliście? A oni mu na to: Nawet nie słyszeliśmy, że jest Duch Święty. Tedy rzekł: Jak więc zostaliście ochrzczeni? A oni rzekli: Chrztem Janowym. Paweł zaś rzekł: Jan chrzcił chrztem upamiętania i mówił ludowi, żeby uwierzyli w tego, który przyjdzie po nim, to jest w Jezusa. A gdy to usłyszeli, zostali ochrzczeni w imię Pana Jezusa. A gdy Paweł włożył na nich ręce, zstąpił na nich Duch Święty i mówili językami, i prorokowali. Było zaś wszystkich tych mężów około dwunastu. Odtąd przez okres trzech miesięcy chodził do synagogi, prowadząc śmiałe rozmowy i przekonując o Królestwie Bożym. A gdy niektórzy nie dali się przekonać i trwali w uporze, mówiąc źle wobec ludu o drodze Pańskiej, zerwał z nimi, odłączył uczniów i począł codziennie nauczać w szkole Tyranosa. I działo się to przez dwa lata, tak że wszyscy mieszkańcy Azji, Żydzi i Grecy, mogli usłyszeć Słowo Pańskie. Niezwykłe też cuda czynił Bóg przez ręce Pawła, tak iż nawet chustki lub przepaski, które dotknęły skóry jego, zanoszono do chorych i ustępowały od nich choroby, a złe duchy wychodziły. A niektórzy z wędrownych zaklinaczy żydowskich próbowali wzywać imienia Pana Jezusa nad tymi, którzy mieli złe duchy, mówiąc: Zaklinam was przez Jezusa, którego głosi Paweł. A było siedmiu synów niejakiego Scewy, arcykapłana żydowskiego, którzy to czynili. A odpowiadając zły duch, rzekł im: Jezusa znam i wiem, kim jest Paweł, lecz wy coście za jedni? I rzucił się na nich ów człowiek, w którym był zły duch, przemógł ich i pognębił, tak iż nadzy i poranieni uciekli z owego domu. I stało się to wiadome wszystkim Żydom jak i Grekom, którzy mieszkali w Efezie, i padł strach na nich wszystkich, a imię Pana Jezusa było wielbione. Wielu też z tych, którzy uwierzyli, przychodziło, wyznawało i ujawniało uczynki swoje. A niemało z tych, którzy się oddawali czarnoksięstwu, znosiło księgi i paliło je wobec wszystkich; i zliczyli ich wartość i ustalili, że wynosiła pięćdziesiąt tysięcy srebrnych drachm. Tak to potężnie rosło, umacniało się i rozpowszechniało Słowo Pańskie. (Dz 19,1-20)
A posławszy z Miletu do Efezu, wezwał starszych zboru. A gdy stawili się u niego, rzekł im: Wy wiecie od pierwszego dnia, gdy stanąłem w Azji, jak byłem przez cały czas z wami, i jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń, które na mnie przychodziły z powodu zasadzek Żydów, jak nie uchylałem się od zwiastowania wam wszystkiego, co pożyteczne, od nauczania was publicznie i po domach, wzywając zarówno Żydów, jak i Greków do upamiętania się przed Bogiem i do wiary w Pana naszego, Jezusa. I oto teraz, zniewolony przez Ducha, idę do Jerozolimy, nie wiedząc, co mnie tam spotka, prócz tego, o czym mnie Duch Święty w każdym mieście upewnia, że mnie czekają więzy i uciski. Lecz o życiu moim mówić nie warto i nie przywiązuję do niego wagi, bylebym tylko dokonał biegu mego i służby, którą przyjąłem od Pana Jezusa, żeby składać świadectwo o ewangelii łaski Bożej. A teraz oto wiem, że już nigdy nie będziecie oglądali oblicza mojego wy wszyscy, wśród których bywałem, głosząc Królestwo Boże. Dlatego oświadczam przed wami w dniu dzisiejszym, że nie jestem winien niczyjej krwi; nie uchylałem się bowiem od zwiastowania wam całej woli Bożej. Miejcie pieczę o samych siebie i o całą trzodę, wśród której was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli zbór Pański nabyty własną jego krwią. Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody, nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą. Przeto czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami napominać każdego z was. A teraz poruczam was Panu i słowu łaski jego, które ma moc zbudować i dać wam dziedzictwo między wszystkimi uświęconymi. Srebra ani złota, ani szaty niczyjej nie pożądałem. Sami wiecie, że te oto ręce służyły zaspokojeniu potrzeb moich i tych, którzy są ze mną. W tym wszystkim pokazałem wam, że tak pracując, należy wspierać słabych i pamiętać na słowo Pana Jezusa, który sam powiedział: Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać. A to powiedziawszy, padł na kolana swoje wraz z nimi wszystkimi i modlił się. I powstał płacz wielki wśród wszystkich, a rzucając się Pawłowi na szyję, całowali go, bolejąc szczególnie nad słowem, które wypowiedział, że już nigdy nie będą oglądali jego oblicza. I odprowadzili go na statek. (Dz 20,17-38)
Gdy wybierałem się do Macedonii, prosiłem cię, żebyś pozostał w Efezie i żebyś pewnym ludziom przykazał, aby nie nauczali inaczej niż my i nie zajmowali się baśniami i nie kończącymi się rodowodami, które przeważnie wywołują spory, a nie służą dziełu zbawienia Bożego, które jest z wiary. A celem tego, co przykazałem, jest miłość płynąca z czystego serca i z dobrego sumienia, i z wiary nieobłudnej, czego niektórzy nie osiągnęli i popadli w próżną gadaninę, chcą być nauczycielami zakonu, a nie rozumieją należycie ani tego, co mówią, ani tego, co twierdzą. (1 Tm 1,3-7)
Do anioła zboru w Efezie napisz: To mówi Ten, który trzyma siedem gwiazd w prawicy swojej, który się przechadza pośród siedmiu złotych świeczników: Znam uczynki twoje i trud, i wytrwałość twoją, i wiem, że nie możesz ścierpieć złych, i że doświadczyłeś tych, którzy podają się za apostołów, a nimi nie są, i stwierdziłeś, że są kłamcami. Masz też wytrwałość i cierpiałeś dla imienia mego, a nie ustałeś. Lecz mam ci za złe, że porzuciłeś pierwszą twoją miłość. Wspomnij więc, z jakiej wyżyny spadłeś i upamiętaj się, i spełniaj uczynki takie, jak pierwej; a jeżeli nie, to przyjdę do ciebie i ruszę świecznik twój z jego miejsca, jeśli się nie upamiętasz. (Ap 2,1-5)
O, gdyby usłuchał mnie lud mój, O, gdyby Izrael chodził drogami moimi! Wnet poskromiłbym nieprzyjaciół ich I zwróciłbym rękę przeciwko ich wrogom. Ci, co nienawidzą Pana, schlebialiby mu, A czas ich trwałby wiecznie. Karmiłbym go najwyborniejszą pszenicą I syciłbym go miodem ze skały. (Ps 81,14-17)
A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi. A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani. Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci; a których przeznaczył, tych i powołał, a których powołał, tych i usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych i uwielbił. Cóż tedy na to powiemy? Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego? Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia. Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami. Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej? Czy utrapienie, czy ucisk, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy miecz? Jak napisano: Z powodu ciebie co dzień nas zabijają, uważają nas za owce ofiarne. Ale w tym wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował. Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
(Rz 8,27-39)
I widziałem nowe niebo i nową ziemię; albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I widziałem miasto święte, nowe Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, przygotowane jak przyozdobiona oblubienica dla męża swego. I usłyszałem donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły. I rzekł Ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię. I mówi: Napisz to, gdyż słowa te są pewne i prawdziwe. I rzekł do mnie: Stało się. Jam jest alfa i omega, początek i koniec. Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywota. Zwycięzca odziedziczy to wszystko, i będę mu Bogiem, a on będzie mi synem. (Ap 21,1-7)
Już jesteście nasyceni; już wzbogaciliście się; bez nas staliście się królami. I obyście byli królami, abyśmy i my wespół z wami królowali. Bo wydaje mi się, że Bóg nas, apostołów oznaczył jako najpośledniejszych, jakby na śmierć skazanych, gdyż staliśmy się widowiskiem dla świata i aniołów, i ludzi. Myśmy głupi dla Chrystusa, a wyście rozumni w Chrystusie; myśmy słabi, a wyście mocni; wy jesteście szanowani, a my w pogardzie. Aż do tej chwili cierpimy głód i pragnienie, i jesteśmy nadzy, i policzkowani, i tułamy się. I trudzimy się pracą własnych rąk; spotwarzają nas, my błogosławimy; prześladują nas, my znosimy, złorzeczą nam, my się modlimy; staliśmy się jak śmiecie tego świata, jak omieciny u wszystkich aż dotąd. Piszę to, nie aby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć, jako moje dzieci umiłowane. Bo choćbyście mieli dziesięć tysięcy nauczycieli w Chrystusie, to jednak ojców macie niewielu; wszak ja was zrodziłem przez ewangelię w Chrystusie Jezusie. Proszę was tedy, bądźcie naśladowcami moimi. Dlatego posłałem do was Tymoteusza, który jest moim umiłowanym i wiernym synem w Panu; ten wam przypomni postępowanie moje w Chrystusie, którego nauczam wszędzie, w każdym zborze. A niektórzy wzbili się w pychę, myśląc, że nie przyjdę do was; ja jednak przyjdę do was wkrótce, jeśli Pan zechce, i zapoznam się nie ze słowem pysznych, lecz z ich mocą. Albowiem Królestwo Boże zasadza się nie na słowie, lecz na mocy. Czego chcecie? Czy mam przyjść do was z rózgą, czy też z miłością i w duchu łagodności? (1 Kor 4,8-21)
Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze; jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez ogień. Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was? Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście. Niechaj nikt samego siebie nie oszukuje; jeśli komuś z was się wydaje, że jest na tym świecie mądry, niech się stanie głupim, aby się stać mądrym. Albowiem mądrość tego świata jest u Boga głupstwem. Napisano bowiem: On chwyta mądrych w ich własnej chytrości; i znowu: Pan zna myśli mędrców, że są marne. A zatem niechaj nikt z ludzi się nie chlubi; wszystko bowiem jest wasze, czy Paweł, czy Apollos, czy Kefas, czy świat, czy życie, czy śmierć, czy teraźniejszość, czy przyszłość, wszystko jest wasze, (Ap 3,14-22)
Nieutracalność zbawienia
Przedstawiona powyżej nauka nie jest miła ludziom, którzy chcieliby mieć równocześnie szczęście doczesne i wieczne. Dlatego też lekceważąc naukę krzyża, oraz proste zasady miłości i sprawiedliwości dorabiają do nauki Biblii takie teorie, które potrafią uspokoić ich sumienia i co może ważniejsze zapewnić ich, że praktycznie niebo należy już do nich (mają bowiem w swym ręku ważny bilet na tamtą stację), chociaż jeszcze są na ziemi. Jedna grupa to ci, którzy zapatrzeni są w siebie. Oni widzą wielkość własnych zalet, zasług i dokonań. W swoim mniemaniu sprawiedliwie porównując się z innymi i biorąc pod uwagę swoją wiedzę, pozycję czy prestiż, uznają, że któż jak nie oni mógłby lepiej zasługiwać na to wyróżnienie, w końcu są elitą chrześcijaństwa. To oczywiście błędne założenia nazywane zwykle prawnym lub legalistycznym podejściem do zbawienia (zbawienie z uczynków, za zasługi). Inni, żeby zapewnić siebie o pewności zbawienia odwołują się do Bożej miłości, która przecież dla wszystkich jest łaskawa. Tacy są w stanie nawet diabła ułaskawić i zapewnić innych o tym, że i jemu będą odpuszczone winy i będzie razem z nimi w niebie. Biblia uczy zupełnie coś odwrotnego. Ta nauka nazywana jest hiper łaską i oczywiście również jest błędna. Bóg jest miłością, ale to samo w sobie nie daje nam automatycznie przepustki do nieba. Są też tacy, zwłaszcza wśród trzeciofalowców, którzy gloryfikują samą wiarę niezależnie od tego, czy opiera się ona na prawdzie, czy nie. Niestety teoria wiary w wiarę również nie pochodzi z Biblii. Wielu jednak wspiera głosicieli tych kłamstw widząc w nich spełnienie własnych oczekiwań. Czwartym przykładem może być czyściec wymyślony przez katolików. To ponoć takie miejsce, w którym grzesznik po śmierci cierpi tylko jakiś czas, aż się oczyści i potem idzie do nieba na wieczność. Czyściec funkcjonujący w umysłach katolików jest praktycznie dla nich wszystkich, więc nikt nie przejmuje się swoimi grzechami, bo poprzez czyściec i tak wcześniej czy później w swoim mniemaniu trafią do nieba. To błędna teoria, nie mówiąc już o tym, że w doktrynie KRK czyściec zmywa tylko grzechy lekkie, o czym zupełnie się zapomina, żeby nie niepokoić ludzi i nie burzyć ich poczucia bezpieczeństwa. Podobną naukę stworzyli sobie kalwiniści (a na pewno ich część) dzięki wierze w predestynację, czyli przedwieczne Boże wybranie. Jeżeli jesteś wybrany, to pozytywnie odpowiesz na usłyszaną Ewangelię, będziesz wzrastał duchowo i wytrwasz do końca, bo Boża łaska wspiera wybranych tak, że nie są w stanie się jej oprzeć. Nie ma więc powodu przejmować się swoimi grzechami. Jestem wybrany, to będę w niebie, nie jestem, to i tak nic na to nie poradzę, więc również nie ma o co się starać. Również charyzmatycy mają swoje bezpodstawne poczucie bezpieczeństwa oparte właśnie na rzekomych charyzmatach, głównie darze języków, ale nie tylko. Wiadomo bowiem, że te dary otrzymali od Ducha Świętego, więc Go mają, a skoro Go mają, to też musieli się wcześniej narodzić na nowo. Prosta i nieskomplikowana logika prowadzi ich do wniosku, że w niebie czekają na nich z otwartymi ramionami. Te wszystkie przykłady podałem w dużym uproszczeniu i bez wnikania w szczegóły, bo zwolennicy tych nurtów myślowych sporo też się różnią między sobą. Tym, co łączy te pozornie niezwiązane z sobą doktryny, jest wspólne poczucie bezpieczeństwa w sprawach duchowych, przekonanie o własnym zbawieniu i ignorowanie potrzeby uświęcania się. Biblia nie daje nam jednak żadnych podstaw do tego, aby sądzić, że ich wiara w wymyślone przez siebie baśnie zostanie w jakikolwiek sposób wynagrodzona. Wręcz przeciwnie, tracą czas łaski, jaki otrzymali tutaj na ziemi goniąc za mrzonkami i odwracając się od prawdy.
Największe zagrożenia
Wśród różnych wierzących funkcjonuje pewien być może mało znany podział chrześcijaństwa według którego dzielimy go według charakterystycznych cech jakimi są tendencje liberalne, charyzmatyczne i ewangelikalne. Tym pierwszym zagraża zejście w stronę synkretyzmu (synkretyzm religijny to łączenie ze sobą różnych tradycji religijnych wielu narodów i wyznań, powodujące zderzenia odmiennych poglądów, a także ich przemieszanie), tym drugim grozi odejście w stronę spirytyzmu (najbardziej potocznie mówiąc to kontakt z duchami), a tym trzecim w stronę dogmatyzmu (to stanowisko bezkrytycznego przyjmowania danych twierdzeń jako prawdy, bez weryfikacji i podawania w wątpliwość, na zasadzie bezkrytycznej wiary). Prawdę mówiąc to bardzo uproszczony i teoretyczny podział, gdyż w ruchu charyzmatycznym widzę wszystkie te tendencje: pomieszanie nauk, tradycji i swobodnych interpretacji, bezkrytyczne przyjmowanie nauk pseudochrześcijańskich, oraz w jakimś sensie traktowanie Ducha Świętego jak osoby, która będzie przychodzić na nasze wezwanie i odpowiadać na nasze pytania, a nawet realizować nasze oczekiwania. To smutne, ale niestety jest to prawdą. Może się to odbywać poprzez osobę proroka albo tego, kto głosi jakiekolwiek przesłanie rzekomo od Boga, np. poselstwo w językach. Może to też mieć formę osobistych objawień, snów, obrazów na jawie, itd. Niestety może również dotyczyć czytania Biblii. Może to brzmi dziwnie, ale charyzmatycy mają pewną naukę mówiącą o wyższości „Słowa Rhema” (żywego), nad „Słowem pisanym”, czyli nauką Biblii. Z tego też powodu wszystko, co czytają starają się odnieść do siebie i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie robili tego w dość specyficzny sposób. Zamiast starać się właściwie zrozumieć czytany fragment i jego naukę zastosować w swoim życiu, traktują go jako bazę osobistego objawienia, tak że niejednokrotnie znaczenie czytanego fragmentu nie ma nic wspólnego ze zrozumieniem przesłania, jakie rzekomo Duch Święty im objawia dla ich życia. Biblia jest w takim przypadku traktowana przedmiotowo, jak karty tarota, czy jakieś tabliczki czarodziejskie do wywoływania duchów, czyli jako narzędzie do komunikacji z Duchem Świętym. Wywoływanie duchów z pewnością nie podoba się Bogu, który otwarcie zabrania kontaktów z duchami zmarłych (5 Mż 18,10-14), więc skoro jest to dla Niego obrzydliwością to skąd pomysł, aby tą formę przenieść na relacje z Bogiem i czy wówczas rzeczywiście kontaktujemy się z Duchem Świętym, czy raczej z duchami zwodniczymi? Jeszcze w XIX wieku powstało ogromne zainteresowanie zjawiskami paranormalnymi, które dało początek licznym badaniom naukowym poświęconym tematyce spirytyzmu i kontaktów z zaświatami. Temu zagadnieniu poświęcali swój czas zarówno wielcy pisarze tacy jak Arthur Conan Doyle czy Victor Hugo, ale także wielcy naukowcy tamtej epoki: William Crookes, Alfred Russell Wallace lub chociażby Camille Flammarion. Najbardziej istotne dla rozwoju spirytyzmu dzieła wyszły jednak spod ręki francuskiego badacza Allana Kardeca. Początkowo był on całkowicie sceptyczny wobec „wirujących stolików”, ale ostatecznie zrozumiał, że zjawiska paranormalne, których był świadkiem, można przypisać jedynie wpływom duchów, które jak się okazało były nikim innym, jak duszami osób zmarłych. Poddając słowa duchów logicznej analizie, Allan Kardec zdecydował się zebrać je w swoich dziełach, z których najważniejszym jest „Księga Duchów”, napisana w formie pytań i odpowiedzi. Rozwiewa ona nasze wątpliwości dotyczące tego, co czeka nas po śmierci. Takie podejście do duchowości stoi w jawnej sprzeczności z nauką Jezusa Chrystusa, a mimo to może w większym lub mniejszym stopniu być obecne w ruchach charyzmatycznych, czyniąc z nauki apostolskiej i codziennej praktyki pewnego rodzaju hybrydę łączącą w sobie wiele innych nauk, czy wierzeń zaczerpniętych ze światowych lub pogańskich tradycji, które mając swoje korzenie w duchowości demonicznej potrafią wypaczyć naukę o naszym zbawieniu i oddzielić nas od naszego Zbawiciela, czego nikt z nas ani sobie, ani swoim najbliższym nie życzy (Kzn 10,1; Ga 5,9; 1 Kor 10,14-24). Kontakt z zaświatami to kusząca propozycja stawiająca człowieka, któremu się wydaje, że ma taką możliwość, jakby ponad innymi śmiertelnikami. W takiej sytuacji zagrożenie naiwnych ludzi szukających mocnych wrażeń jest ogromne. Nie tylko odstępują od nauki apostolskiej i nadymają się poczuciem wyższości nad innymi, ale również mogą wejść w kontakt z duchami zwodniczymi, które wyrządzą im i ich otoczeniu wiele zła, a istnieje również możliwość, że człowiek zostanie przez nie opętany. A to już zupełnie nie jest śmieszne.
… niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swego syna czy swoją córkę przez ogień, ani wróżbita, ani wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej, ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywający zmarłych; gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy, kto to czyni, i z powodu tych obrzydliwości Pan, Bóg twój, wypędza ich przed tobą. Bądź bez skazy przed Panem, Bogiem twoim, gdyż te narody, które ty wypędzasz, słuchają wieszczbiarzy i wróżbitów, a na to Pan tobie nie pozwolił. (5 Mż 18,10-14)
Martwa mucha może zepsuć olejek aptekarza. Cenniejszą jest mądrość i chwała niż odrobina głupoty. (Kzn 10,1)
Trochę kwasu całe ciasto zakwasza. (Ga 5,9)
Przeto, najmilsi moi, uciekajcie od bałwochwalstwa. Przemawiam jak do rozsądnych: Rozsądźcie sami, co mówię. Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusowego? Ponieważ jest jeden chleb, my, ilu nas jest, stanowimy jedno ciało, wszyscy bowiem jesteśmy uczestnikami jednego chleba. Patrzcie na Izraela według ciała; czyż ci, którzy spożywają ofiary, nie są uczestnikami ołtarza? Cóż tedy chcę powiedzieć? Czy to, że mięso składane w ofierze bałwanom, jest czymś więcej niż mięsem? Albo że bożek jest czymś więcej niż bałwanem? Nie, chcę powiedzieć, że to, co składają w ofierze, ofiarują demonom, a nie Bogu; ja zaś nie chcę, abyście mieli społeczność z demonami. Nie możecie pić kielicha Pańskiego i kielicha demonów; nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu demonów. Albo czy chcemy Pana pobudzać do gniewu? Czyśmy mocniejsi od niego? Wszystko wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne; wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. Niech nikt nie szuka własnej korzyści, lecz korzyści bliźniego. (1 Kor 10,14-24)
Zastosowanie
W powyższym dość długim opracowaniu zawarłem swoje przekonania dotyczące wielu kwestii związanych ze środowiskiem charyzmatycznym. Oczywiście są to tylko moje własne poglądy i nikogo nie zachęcam do bezkrytycznego godzenia się z nimi, a wręcz przeciwnie zachęcam do ich weryfikacji, jak Berejczycy. Do takiej postawy zachęcam zwłaszcza charyzmatyków, którym z pewnością trudno będzie z wieloma rzeczami się od razu zgodzić. Osobiście spędziłem w ruchu charyzmatycznym dwadzieścia lat i wyszedłem z niego około pięciu lat temu. Głównym powodem mojego odejścia była niemożliwa do pogodzenia niezgodność pomiędzy tym, co głosili nasi nauczyciele, a Słowem Bożym. Może to dziwnie zabrzmi, ale w pewnym momencie stwierdziłem, że wspólnota, w której spędziłem pół swojego życia już nie jest Chrystocentryczna, ale wspólnoto-centryczna. To Biblia stała się narzędziem do popychania ludzi w stronę realizowania wyznaczonych przez nią celów, zamiast te cele wyznaczać. Nasza wspólnota nie należała w moim odczuciu do tych najgorszych, a wręcz przeciwnie miała opinię dość prężnej i licznej grupy. Z wielu spraw, które tam się działy nie zdawałem sobie sprawy i w konsekwencji zaufałem ludziom, a nie Bogu. On jednak w jakiś dziwny sposób wyciągnął mnie stamtąd i pozwolił popatrzeć na wiele spraw z innej perspektywy. Obecnie jestem członkiem społeczności ewangelicznej mocno stojącej na gruncie Słowa Bożego. Weryfikacja mojej przeszłości trochę trwała, aż nabrałem przekonania do wielu rzeczy, aż w końcu postanowiłem podzielić się swoimi przemyśleniami. Zachęcam do gruntownego przebadania przedstawionych fragmentów biblijnych, proponowanych poglądów i faktów historycznych, aby się osobiście przekonać o ich wiarygodności. Jezus obdarzył nas rozumem, abyśmy poznawali Prawdziwego (1 J 5,20), bo jak można kogokolwiek kochać nie znając go? Jak można ufać komuś, kto jest nam obcy? Chociaż w środowisku charyzmatycznym często lekceważy się wiedzę, a nawet konkretne fakty historyczne czy poważne opinie, zwłaszcza te, których treść nie pasuje do głoszonej teologii, to mimo wszystko chciałbym zachęcać do nie lekceważenia poznania i wiedzy. To bowiem może sprowadzić na nas wiele grzechów, a co za tym idzie zamiast błogosławieństwa gniew Boży (Oz 4,3-9). Dla Pawła poznanie Boga miało wielką wagę (Flp 3,8-11), więc dlaczego u nas miałoby być inaczej? Podobnie ważne jest zrozumienie woli Boga względem nas, abyśmy mogli wzrastać w wierze i w pełni Mu się podobać (Kol 1,9-10). O to należy nie tylko gorliwie się modlić, ale również pilnie zabiegać poznając Słowo Boże (1 Tm 4,13-16). Biblia zachęca nas, abyśmy słuchali słów Boga i zastanawiać się nad ich znaczeniem (Kzn 4,17). Tę samą myśl niesie z sobą pochwała, jaką Jezus skierował do Marii, która wolała siedzieć u Jego stóp po to, aby słuchać Jego Słów niż krzątać się przy innych obowiązkach wokół Pana (Łk 10,38-42). Nazwanie takiej postawy najlepszą cząstką jest bardzo wymowne, bo my chrześcijanie często wolimy zająć się czymś niż tak naprawdę stanąć w prostocie przed obliczem Boga. Boimy się, żeby Bóg nie chciał od nas zbyt wiele. To smutne, ale prawdziwe zwłaszcza w środowisku charyzmatycznym, gdzie dopuszcza się bardzo wiele różnego rodzaju aktywności cielesnej, z czego tak naprawdę sprawie zbawienia służy bardzo niewiele. Gdy faryzeusze zaatakowali Jezusa w sprawie rozwodów, odpowiedział im, że są w błędzie, a ich logika jest niewłaściwa, bo nie znają Pism, ani mocy Bożej (Mt 22,29; Mk 12,24), a gdy opowiadał przypowieść o bogaczu i Łazarzu wyznał ustami Mojżesza, że jeżeli kogoś nie pociąga Słowo Boże (Prawo i Prorocy), to choćby usłyszał świadectwo kogoś znanego, kto powstał z martwych, to i tak mu nie uwierzy i się nie nawróci (Łk 16,27-31). To niezwykła prawda. Człowieka pociąga bowiem to, co jest mu bliskie, co jest dla niego ważne i cenne, to też kocha (Mt 6,21). Nasz umysł potrafi chociaż po części poznać, co się Bogu podoba, ale nasze serce (wnętrze) decyduje o tym, co robimy, a to znowu ma wpływ na reakcję Boga (Rz 1,21). Tak więc bliskość względem Boga i prawdziwe oddawanie Mu chwały zależy od naszej postawy serca (Hbr 1,8-9). Jeżeli więc ktoś jest uczciwym charyzmatykiem gotowym zweryfikować swoje myślenie i postępowanie względem nauki Biblii, oraz owoców wydawanych przez niego samego i jego otoczenie, to warto zachęcić go, aby na środowisko charyzmatyczne popatrzył jak na klimat, który go otacza. To złożone i różnie zmieniające się pojęcie, które w połączeniu z dobrą glebą, właściwym gospodarowaniem i najlepszym ziarnem Słowa Bożego jest w stanie wydać wspaniały owoc. Zachęcałbym więc do rozszerzania swoich horyzontów, poznawania ludzi i zborów ze środowiska ewangelicznego, korzystania ze szkół biblijnych, wspólnych wyjazdów i konferencji. Zamykanie się wyłącznie w swoim środowisku zwykle prowadzi do patologii i degeneracji myśli. Najprawdopodobniej utknęliście gdzieś w połowie drogi i zamiast iść dalej dryfujecie, nie wiedząc, gdzie jest droga życia. Nie o to teraz chodzi, aby cofnąć się od wszystkiego, co nazywa się chrześcijaństwem i zająć się robieniem kariery naukowej, dużych pieniędzy, czy szukać spokoju uciekając od ludzi, itd. (czyli tym, co robi większość innych ludzi wokół nas). Ale o to, aby pójść dalej (Hbr 10,38-39). Posiadany balast różnych doświadczeń może być dla wam w przyszłości bardzo pomocny, jeżeli teraz powrócicie do jedności z Chrystusem i dacie Mu się poprowadzić. Pomoc ludzi jest ważna, podstawowa wiedza historyczna i teologiczna również, ale Bóg patrzy na serce człowieka (1 Sm 16,7) i wie, którzy są Mu oddani (2 Tm 2,19). Dalej należy postępować tak jak Duch Święty nas poprowadzi. To bardzo ważne, aby to Bóg, a nie ludzie nas prowadzili (Dz 5,29). Klimat wokół siebie można zmieniać stopniowo oddzielając się od tego, co uznamy za niewłaściwe albo radykalnie przenosząc się do jakiegoś innego zboru. Ważne, aby to On nas prowadził, abyśmy nie walczyli jedynie po ludzku, własnymi siłami. Niech każdy sam zastanowi się w swym sercu, w co wierzy, co go pociąga i co chce z tym zrobić, a wszechpotężny Bóg pokieruje krokami tych, którzy szczerze chcą Mu służyć tak jak Jezus Chrystus, w miłości i do końca. Nie bójmy się ufać Bogu (Joz 1,7-9; Hbr 11,6). Internet jest pełen różnego rodzaju informacji, nauczania, konferencji i kontaktów. Jeżeli ktoś wykaże się odpowiednią ilością cierpliwości i wytrwałości w poszukiwaniu prawdy, to z pewnością odniesie z tego korzyść duchową. Tylko podążanie za prawdą owocuje doświadczeniem spełnienia Bożych obietnic. Wiara w wymyślone bajki i podążanie za zmyślonymi opowiadaniami może nadać sens czyjemuś życiu tu na ziemi, ale nie jest w stanie przybliżyć go do Jezusa Chrystusa Pana i Boga naszego (2 P 2,1-3), tylko ten bowiem, kto ma Syna ma równocześnie życie wieczne (1 J 5,11-12).
Wiemy też, że Syn Boży przyszedł i dał nam rozum, abyśmy poznali tego, który jest prawdziwy. My jesteśmy w tym, który jest prawdziwy, w Synu jego, Jezusie Chrystusie. On jest tym prawdziwym Bogiem i życiem wiecznym. (1 J 5,20)
Dlatego kraj okrywa się żałobą i mdleją wszyscy jego mieszkańcy wraz ze zwierzętami polnymi i ptactwem niebieskim, nawet i ryby morskie giną. Lecz niech nikt nie oskarża i niech nikt nie robi zarzutów, gdyż z tobą wiodę spór, kapłanie! Dlatego potkniesz się za dnia, a wraz z tobą potknie się i prorok w nocy; prowadzisz swój lud do zguby. Lud mój ginie, gdyż brak mu poznania; ponieważ ty odrzuciłeś poznanie, i Ja ciebie odrzucę, abyś mi nie był kapłanem, a ponieważ zapomniałeś o zakonie swojego Boga, Ja też zapomnę o twoich dzieciach. Im więcej ich jest, tym więcej grzeszą przeciwko mnie, swoją chwałę zamienili w hańbę. Żyją z ofiar za grzech mojego ludu i pożądają ich winy. Dlatego stanie się z ludem to, co z kapłanem; ukarzę ich za ich postępowanie i odpłacę im za ich uczynki. (Oz 4,3-9)
Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa i znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie, lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary, żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci, aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania. (Flp 3,8-11)
Dlatego i my od tego dnia, kiedy to usłyszeliśmy, nie przestajemy się za was modlić i prosić, abyście doszli do pełnego poznania woli jego we wszelkiej mądrości i duchowym zrozumieniu, abyście postępowali w sposób godny Pana ku zupełnemu jego upodobaniu, wydając owoc w każdym dobrym uczynku i wzrastając w poznawaniu Boga, (Kol 1,9-10)
Dopóki nie przyjdę, pilnuj czytania, napominania, nauki. Nie zaniedbuj daru łaski, który masz, a który został ci udzielony na podstawie prorockiego orzeczenia przez włożenie rąk starszych. O to się troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich. Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają. (1 Tm 4,13-16)
Pilnuj swoich kroków, gdy idziesz do domu Bożego, i nastaw się na słuchanie, gdyż jest to lepsze niż ofiary składane przez głupich; bo nie umieją nic innego, jak tylko czynić zło. (Kzn 4,17)
A gdy szli, wstąpił do pewnej wioski; a pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła go do domu. Ta miała siostrę, a na imię jej było Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała jego słowa. Marta zaś krzątała się koło różnej posługi; a przystąpiwszy, rzekła: Panie, czy nie dbasz o to, że siostra moja pozostawiła mnie samą, abym pełniła posługi? Powiedz jej więc, aby mi pomogła. A odpowiadając rzekł do niej Pan: Marto, Marto, troszczysz się i kłopoczesz o wiele rzeczy; niewiele zaś potrzeba, bo tylko jednego; Maria bowiem dobrą cząstkę wybrała, która nie będzie jej odjęta. (Łk 10,38-42)
A Jezus odpowiadając, rzekł im: Błądzicie, nie znając Pism ani mocy Bożej. (Mt 22,29)
Odpowiedział im Jezus: Czy nie dlatego błądzicie, że nie znacie Pism ani mocy Bożej? (Mk 12,24)
I rzekł: Proszę cię więc, ojcze, abyś go posłał do domu ojca mego. Mam bowiem pięciu braci, niechaj złoży świadectwo wobec nich, aby i inni nie przyszli na to miejsce męki. Rzekł mu Abraham: Mają Mojżesza i proroków, niechże ich słuchają. A on rzekł: Nie, ojcze Abrahamie, ale jeśli kto z umarłych pójdzie do nich, upamiętają się. I odrzekł mu: Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą. (Łk 16,27-31)
Albowiem gdzie jest skarb twój – tam będzie i serce twoje. (Mt 6,21)
… dlatego że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. (Rz 1,21)
lecz do Syna: Tron twój, o Boże, na wieki wieków, Berłem sprawiedliwym berło Królestwa twego. Umiłowałeś sprawiedliwość, a znienawidziłeś nieprawość: Dlatego namaścił cię, o Boże, Bóg twój olejkiem wesela jak żadnego z towarzyszy twoich. (Heb 1,8-9)
a sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie; lecz jeśli się cofnie, nie będzie dusza moja miała w nim upodobania. Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą i zachowują duszę. (Heb 10,38-39)
Ale Pan rzekł do Samuela: Nie patrz na jego wygląd i na jego wysoki wzrost; nie uważam go za godnego, albowiem Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce. (1 Sm 16,7)
Wszakże fundament Boży stoi niewzruszony, a ma taką pieczęć na sobie: Zna Pan tych, którzy są jego, i: Niech odstąpi od niesprawiedliwości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego. (2 Tym 2,19)
Piotr zaś i apostołowie odpowiadając, rzekli: Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. (Dz 5,29)
Tylko bądź mocny i bardzo mężny, aby ściśle czynić wszystko według zakonu, jak ci Mojżesz, mój sługa, nakazał. Nie odstępuj od niego ani w prawo, ani w lewo, aby ci się wiodło wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz. Niechaj nie oddala się księga tego zakonu od twoich ust, ale rozmyślaj o niej we dnie i w nocy, aby ściśle czynić wszystko, co w niej jest napisane, bo wtedy poszczęści się twojej drodze i wtedy będzie ci się powodziło. Czy nie przykazałem ci: Bądź mocny i mężny? Nie bój się i nie lękaj się, bo Pan, Bóg twój, będzie z tobą wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz. (Joz 1,7-9)
Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają. (Heb 11,6)
Lecz byli też fałszywi prorocy między ludem, jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzać będą zgubne nauki i zapierać się Pana, który ich odkupił, sprowadzając na się rychłą zgubę. I wielu pójdzie za ich rozwiązłością, a droga prawdy będzie przez nich pohańbiona. Z chciwości wykorzystywać was będą przez zmyślone opowieści; lecz wyrok potępienia na nich od dawna zapadł i zguba ich nie drzemie. (2 P 2,1-3)
A takie jest to świadectwo. że żywot wieczny dał nam Bóg, a żywot ten jest w Synu jego. Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota. To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny. Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, iż jeżeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas. A jeżeli wiemy, że nas wysłuchuje, o co prosimy, wiemy też, że otrzymaliśmy już od niego to, o co prosiliśmy. Jeżeli ktoś widzi, że brat jego popełnia grzech, lecz nie śmiertelny, niech się modli, a Bóg da mu żywot, to jest tym, którzy nie popełniają grzechu śmiertelnego. Wszak jest grzech śmiertelny; nie o takim mówię, żeby się modlić. Wszelka nieprawość jest grzechem; lecz nie każdy grzech jest śmiertelny. Wiemy, że żaden z tych, którzy się z Boga narodzili, nie grzeszy, ale że Ten, który z Boga został zrodzony, strzeże go i zły nie może go tknąć. My wiemy, że z Boga jesteśmy, a cały świat tkwi w złem. Wiemy też, że Syn Boży przyszedł i dał nam rozum, abyśmy poznali tego, który jest prawdziwy. My jesteśmy w tym, który jest prawdziwy, w Synu jego, Jezusie Chrystusie. On jest tym prawdziwym Bogiem i życiem wiecznym. Dzieci, wystrzegajcie się fałszywych bogów. (1 J 5,11-12)
Tomasz Jaśkowiec